REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Zakończenie House of Cards jest naprawdę świetne. Tak powinno się zamykać seriale

Ostatni sezon House of Cards to domknięcie ważnej epoki w historii seriali. Jeśli zastanawiacie się, czy warto obejrzeć tę produkcję chociaż nie ma w niej Franka Underwooda, to nie zastanawiajcie się dłużej. Zakończenie wgniata w fotel. 

05.11.2018
16:29
House of Cards finał
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga! W tekście zdawkowo omawiam zakończenie House of Cards, Mad Men i Rodziny Soprano.

Ostatni sezon House of Cards to koniec pewnej epoki. Przez ostatnie lata produkcja opowiadająca o brudach amerykańskiej - chociaż nie łudźmy się, że tylko tego kraju to dotyczy – polityki była jednym z najważniejszych tytułów w ofercie Netfliksa. W sumie to nic dziwnego, bo był to serial wybitny. Nawet gdy łapał zadyszki, przeginał z deprawacją Franka Underwooda i wprowadzał tak wielkie zagęszczenie nieprawdopodobnych wydarzeń, wyróżniał się znacząco na tle serialowej mielizny.

Wielokrotnie mówiłem już, że dość tego. Tym razem F. U. przegiął i więcej nie oglądam.

A i tak wracałem. Bo poziom realizacji, złożona i wymagająca ciągłej uwagi fabuła, obsada i oczywiście nęcąca myśl, że zaglądamy za kulisy polityki - w moich oczach deklasowały konkurencję. Byłem świadomy, że formuła powoli się wyczerpuje, a kolejne sezony – by móc dalej zaskakiwać - musiałyby chyba opowiedzieć o III wojnie światowej, którą Frank wywołał, aby otrzymać jeszcze większą władzę, względnie powstrzymać swoich przeciwników.

finał House of Cards  class="wp-image-219179"

Wiadomo było, że House of Cards musi powoli zmierzać do końca. Co prawda Netflix i inne platformy czy stacje mogą ciągnąć swoje produkcje przez lata. Nawet jeśli te stają się parodiami samych siebie, to zapewne znajdzie się grupa ludzi na tyle przywiązanych do bohaterów, że wiernie będą wracać przed telewizory. Dojrzałość w opowiadaniu odcinkowych historii polega jednak na tym, że serial kończy się w satysfakcjonujący i najlepiej mocny sposób, a kontynuacja nie rysuje się nawet na horyzoncie.

Bo na przykład serial Scrubs (polski tytuł to Hoży doktorzy) niby zakończył się na 8. sezonie. Zwieńczono go nawet wspaniałym dwuczęściowym odcinkiem pożegnalnym. Rok później pojawiła się jednak kolejna seria, która opowiadała nową historię, ale część obsady pozostała na swoich miejscach i widać było, że to tylko odcinanie kuponów od popularności marki.

W przypadku House of Cards już wcześniej pojawiały się informacje, że 6. seria będzie ostatnią. Jednak dopiero afera i oskarżenia, w wyniku których Kevin Spacey został, mówiąc brutalnie, wywalony za burtę serialu, nadały kształt finałowi.

finał House of Cards  class="wp-image-219173"

Pomysł na ostatni sezon House of Cards był prosty.

Ukatrupić Franka, nie mówiąc widzom niemal nic na temat samego zajścia i dopiero później, na samym końcu, odkryć karty. Udało się to całkiem dobrze. Konstrukcyjnie sezon budowany jest tak, aby doprowadzić do wielkiego finału. Wyjaśnić wszystko dopiero na końcu, przez cały sezon budując napięcie i poczucie nieprzewidywalności. To o tyle charakterystyczne, że przez większość czasu wydaje się, jakby ostatnia seria była oderwana od całości. Niby zmiana głównego bohatera to również zmiana problemów i zupełnie inna optyka, ale finał jasno pokazał, że nikomu nie udało się wyjść z cienia Franka.

 class="wp-image-190348"

Zakończenie House of Cards stoi w absolutnej opozycji do tego, co na przykład mogliśmy zobaczyć w Mad Men, gdzie finał produkcji, oddał sprawiedliwość bohaterom i dał nadzieję na lepsze jutro. Nie wszystkim i nie było to zamknięcie definitywne, ale przynajmniej częściowo można je interpretować jako pozytywne. Oczywiście dostaliśmy słodko-gorzki niedomknięty finał. Nie do końca wiemy, co stało się z Donaldem Draperem, ani jak poradzi sobie z problemami, ale dla niego przynajmniej jest jeszcze nadzieja.

Rodzina Soprano również kończy się w otwarty sposób. Przy czym tam interpretacja jest jeszcze trudniejsza, bo wiele osób wskazuje na to, że główny bohater serii został właśnie zastrzelony, ale spór dotyczący tego, co naprawdę się stało, nie został jasno rozstrzygnięty. Są oczywiście bardzo mocne teorie mówiące o tym, co się stało - i do jednej z nich sam się przychylam – ale jasne jest, że odpowiedzi nie zostały podane wprost.

 class="wp-image-178867"

Na tym tle zakończenie House of Cards wygląda dość... prosto, ale też pesymistycznie.

Na samym końcu dostajemy bowiem definitywne zakończenie, ale tylko jednej historii i to tej, która bezpośrednio dotyczy Franka. Chociaż sugerowano nam, że oto nadszedł czas Claire, to osobą, która otrzymała najmocniejsze i chwytające za serce zakończenie, był właśnie Frank i – niepozorny, ale też chyba najlepiej napisany – Doug Stamper.

Poniżej znajdziecie poważne spoilery z House of Cards.

Finałowa scena to ostateczna potyczka dwóch najważniejszych postaci w życiu Franka Underwooda. Do końca nie wiadomo, jak się ona potoczy. Ale też dowiadujemy się, jakie piętno odcisnął bezwzględny polityk na swoich najbliższych i do pewnego momentu najwierniejszych współpracownikach. Dostajemy w twarz brutalnym, bardzo mocnym wyjaśnieniem i smutną, przerażającą śmiercią. Doug bowiem do samego końca bronił swojego preceptora przed innymi, a potem musiał go bronić przed nim samym.

Konstrukcyjnie finał House of Cards stanowi wspaniałą klamrę całego serialu.

Gdy tylko usłyszałem, że Claire chce użyć broni atomowej i już woła, aby przynieśli jej walizkę, byłem pewien, że tak zakończy się ta historia, że będzie to lekcja o demokracji, o zepsutej władzy, która napędzana jedynie ambicją jednostki może doprowadzić do końca świata, jaki dziś znamy. Było to o tyle możliwe, iż po drugiej stronie barykady postawiono serialowego prezydenta Rosji. Wschodni polityk apelował o rozsądek do osoby, która na swoim stanowisku znalazła się zgodnie z regułami demokratycznej gry!

Twórcy House of Cards przez 6. sezonów opowiadali o mechanizmach demokratycznych. Prowadzili nas przez problemy światowe, kryzysy polityczne. To prywatne konflikty go napędzały, ale konsekwencje decyzji widzieliśmy w skali makro. Dostaliśmy natomiast zakończenie prywatne, wręcz intymne, które pokazało, że za decyzjami jednego człowieka stoją osobiste i straszliwe tragedie. Jad sączony przez Franka zatruł nie tylko jego samego, ale też ludzi, którym ufał, którym życzył jak najlepiej.

REKLAMA

Ta finałowa scena, zakończenie ostatniego odcinka, ale też całej serii, należy do najuczciwszych i najsmutniejszych w historii seriali. I bez względu na to, jak ocenimy 6. sezon, to mogę to z czystym sumieniem powiedzieć: dostaliśmy naprawdę godny finał wielkiego serialu.

House of Cards obejrzycie w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA