Rodzice, wyskakujcie z hajsu. Friz chce zrobić z waszych dzieci youtuberów, ale wydacie na to fortunę
Nic tak nie rozpala wyobraźni współczesnych nastolatków (i nie tylko), jak kariera youtubera. Ten fakt postanowił wykorzystać Friz, czyli popularny internetowy twórca, oferując autorskie szkolenie. Koszt? Bagatela 1000 zł — chyba że załapiecie się na promocyjną cenę w przedsprzedaży.
Zaledwie rok temu śmialiśmy się z tego, że ktoś wpadł na pomysł połączenia zimowych ferii z kursem przygotowującym dzieciaki do kariery w sieci (tak, tak, to był ten słynny Influencer Camp), tymczasem pojawiła się podobna, również budząca sporo emocji oferta.
Friz: jeden z najpopularniejszych polskich youtuberów (ponad 4 mln subskrypcji) oferuje autorskie szkolenie pt. „Jak zostać nr 1 na YouTube”. I coś mi się wydaje, że będzie to wśród nastolatków jedna z najczęściej pojawiających się pozycji w listach do św. Mikołaja.
Czas influencerów
Czy ktoś pamięta jeszcze komedię Jacka Gąsiorowskiego z 2005 r. pt. „Czas surferów”? Wszystko wskazuje na to, że najwyższy czas, aby powstał również „Czas influencerów”: branża ta bowiem zyskuje coraz większą popularność, zwłaszcza wśród dzieciaków i nastolatków. Sama w pewnym sensie uległam tej modzie i w tym roku kupiłam na Gwiazdkę jednemu z siostrzeńców książkę Karola Gązwy (tworzącego w sieci jako Blowek) pt. „Zostań YouTuberem” i nie ukrywam, że liczę w związku z tym na odznakę Supercioci.
Jednak książka Blowka, która niedawno ukazała się nakładem wydawnictwa Altenberg (a więc oficyny należącej do innego znanego youtubera, czyli Radka Kotarskiego) to nie jedyny dowód na to, że zainteresowanie karierą na YouTube rośnie z dnia na dzień: świadczy o tym również szkolenie oferowane przez Friza, innego popularnego twórcę, który postanowił przekuć zdobywane latami know-how w prawdziwy biznes.
„Ten kurs to kompletna i błyskawiczna ścieżka na sam szczyt YouTube'a” — grzmi hasło na stronie kursu przygotowanego przez Karola „Friza” Wiśniewskiego. Co znajdziemy w ramach oferty? Youtuber wymienia tu szereg korzyści: od praktycznych wskazówek technicznych dotyczących sprzętu do nagrywania filmików, aż po kreowanie wizerunku w social mediach:
To wideo-tutorial przygotowany przez Karola Friza Wiśniewskiego najbardziej wpływowego YouTubera według magazynu Forbes. Przekazał w nim całą swoją wiedzę i doświadczenie zebrane w czasie swojej drogi na szczyt. Jego kanał na YouTube subskrybuje 4,16 mln osób, a profil na Instagramie obserwuje 2,5 mln followersów.
— czytamy na stronie kursu.
Wiedza przekazana w kursie pochodzi bezpośrednio od profesjonalistów, którzy osiągnęli największy sukces na Youtube w Polsce - zarówno twórców - jak Karol Friz Wiśniewski czy członków jego Ekipy, z którą tworzy treści na YouTube, a także osób, które na codzień, od lat z nimi pracują operatorów, montażystów, fotografów.
— dodają twórcy szkolenia, przekonując, że „to unikalny, jedyny tego typu projekt na rynku [...], zarówno jeśli chodzi o tajniki funkcjonowania Youtube’a, pracy youtubera jak i tworzenia contentu i monetyzowania go”.
Gdzie jest haczyk?
Teoretycznie nie ma w pomyśle Friza nic złego — w końcu zawód youtubera nie powinien dziwić dziś już nikogo, a skoro istnieje sposób, by rozpocząć tę karierę od solidnego zestawu praktycznej wiedzy i porad, zamiast samodzielnego (i często wieloletniego) ślęczenia nad youtube'owymi algorytmami, to tylko lepiej. W końcu mamy wolny rynek i nikt nikogo nie zmusza do korzystania z tej usługi.
Problem w tym, że cena kursu wydaje się zaporowa, zwłaszcza dla nastolatków (bo nie oszukujmy się, to głównie oni są targetem, w który celuje Friz) i pewnie niejeden rodzic jęknie w duchu (albo i na głos), gdy usłyszy, że jego pociecha chciałaby otrzymać taki kurs pod choinkę.
Okazuje się, że koszt kursu (pamiętajmy, że odbywa się on w pełni w formie on-line) to aż 999 zł (no, chyba że załapiecie się na trwającą do dzisiaj promocję — w przedsprzedaży cena wydaje się całkiem atrakcyjna, bo wynosi niecałe 250 zł). Co prawda bywają i droższe internetowe szkolenia (np. z zakresu programowania lub marketingu internetowego), ale zwykle są skierowane do dorosłych (a więc zarabiających) odbiorców lub wykupowane są przez firmy w ramach inwestycji w rozwój pracowników.
Chmurki, Friz pozujący na cherubinka i hasła rodem z poradnika dla pseudocoachów
Niespełna 1000 zł to dość wysoka kwota jak za szkolenie z „jutubów”, zwłaszcza że przykład samego Friza pokazuje, że klucz do sukcesu tkwi we własnej, ciężkiej pracy. Nie wątpię, że na kurs, nawet za taką cenę, znajdą się chętni: wizja potencjalnych zarobków jako youtuber przekona zapewne niejednego rodzica w sfinansowaniu dziecku takiego prezentu (któż by nie chciał, żeby jego potomstwo samo garnęło się do nauki...). Problem w tym, że dla większości polskich gospodarstw domowych, nierzadko nadszarpniętych w dobie pandemii, taka suma wydaje się zaporowa.
Dodatkowo, dość niepokojąco wygląda sama strona promująca usługę. Widzimy na niej słitaśne obrazki z chmurkami na niebie i pozującego na tym tle niczym aniołek Friza (serio, jak na ofertę mającą uczynić z klienta króla YouTube'a, wygląda to dość nieprofesjonalnie), a częstotliwość haseł pokroju „WYOBRAŹ SOBIE JAK MOŻE ZMIENIĆ SIĘ TWOJE ŻYCIE, GDY BĘDZIESZ MIEĆ TAKĄ WIEDZĘ!” (autentyk) zalatuje dziwną mieszanką bełkotu z „naukami” o rozwoju osobistym Mateusza Grzesiaka i Łukasza Jakóbiaka w jednym. Nie wiem, jak wy, ale ja bym zastanowiła się trzy razy, czy na pewno chciałabym takiej przyszłości dla swojego dzieciaka.
*Zdjęcie główne: Facebook.com/friz.yt