„Gra o tron” skończyła się w maju, ale wciąż słychać echa żywych reakcji po finale. Nawet niedawna odsłona „Szybkich i wściekłych: Hobbs i Shaw” nawiązywała do kontrowersyjnego ostatniego odcinka. Teraz, po raz kolejny, George R.R Martin odnosi się do finału.
Uwaga! Tekst zawiera informacje dotyczące zakończeń „Avengers: Koniec gry” i „Spider-Man: Daleko od domu” oraz fabuły innych filmów Marvela.
W rozmowie z brytyjskim dziennikiem The Observer, autor „Pieśni Lodu i Ognia”, George R.R Martin wyjawił, że odczuł ulgę, gdy serial HBO dobiegł końca. Autor zdradził, że w ostatnich latach czuł ogromną presję, aby skończyć książkową wersję opowieści przed finałem serialu. Presja ta była jednak całkowicie demotywująca, bo jego głowę ciągle zaprzątały jedynie myśli: „Powinienem był napisać więcej”.
Teraz, gdy serial dobiegł końca, autor czuje większą swobodę twórczą i liczy, że wkrótce upora się z „Wichrami Zimy”, przedostatnią częścią sagi.
Warto jednak zwrócić uwagę, że poprzez sukces „Gry o tron” Martin jest w ostatnim czasie niezwykle zajęty. Poza pracą nad książką w ostatnim czasie zajmuje się materiałami związanymi z „Bloodmoon”, prequelem osadzonym w pięć tysięcy lat przed wydarzeniami, znanymi z książki i serialu. Martin jest związany też z pracą nad produkcją serialowej antologii „Wild Cards” oraz adaptacją książki „Who Fears Death” autorstwa Nnedi Okorafor, która powstaje pod okiem Martina dla HBO.
W niedawnej rozmowie autor potwierdził też słowa, które kilkakrotnie wypowiadał już wcześniej – koniec serialu oraz reakcje fanów nie wpłyną na sposób, w jaki planuje zakończyć „Pieśń Lodu i Ognia”.
Autor przypomniał, że jego książki powstają od 1991 roku, więc zdążył już oswoić się ze swoją wersją wydarzeń.
Martin zdradził jednak, że od jakiegoś czasu trzyma się z dala od Internetu, gdyż teorie fanowskie zaczynają mieszać mu w głowie. Autor frustruje się, gdy czytelnicy zgadną jedną z jego szykowanych niespodzianek. A jeszcze bardziej męczy go, gdy wymyślają nowe teorie, które nie są zgodne z jego tokiem myślenia. Zauważył, że czytanie fanowskich teorii źle wpływa na jego proces twórczy, bo nagle zaczyna wchodzić w swojej głowie w kłótnię z teoriami, zamiast po prostu robić swoje i pisać.
Autor podkreślił też, że jest bardzo zadowolony ze wszystkich emocji i żywych reakcji, które wywołuje serial. Niezależnie, czy są dobre, czy złe, ważne, że materiał silnie wpływa na publiczność.
Mimo że padło to w innym kontekście, ostatnie zdanie wydaje się skierowane wprost do Davida Benioffa i D.B Weissa, którzy wprawdzie zostali nominowani do nagrody Emmy za scenariusz finału „Gry o tron”, ale też zebrali w większości nieprzychylne opinie wśród widzów i krytyków za niedobre rozwiązania zastosowane w ostatnich odcinkach.
Jedną z największych bolączek był sposób zamknięcia wątków Jona Snowa i Daenerys Targaryen, a słowa Martina idealnie kwituje to, co pomyślało wielu fanów serialu, widząc ich ostatnią wspólną scenę. Wielu z nich było tak zniesmaczonych ostatnim odcinkiem, że doprowadzili nawet do tego, że gdy w Google wpiszemy frazę „źli scenarzyści”, naszym oczom ukażą się zdjęcia showrunnerów serialu.
Serial „Gra o tron” obejrzysz na HBO GO.