REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Bilety na dziewczyńskie wyjazdy wyprzedają się w chwilę. W programie: samoobrona, boks i gotowanie

Uczą się podstaw samoobrony i boksu, gotują, zbierają grzyby, robią naturalne kosmetyki, tańczą zumbę i wyciszają się na jodze. Dziewczyny i kobiety na damskich wyjazdach mają grafik atrakcji wypełniony po brzegi, ale też czas na rozwijanie koleżeńskich relacji. Bo z dziewczyńskich wyjazdów bije nie tylko kreatywność, ale też siostrzeństwo i wsparcie. Daria Stryjek i Magda Staszewska organizują żeńskie wypady w Polsce, które cieszą się ogromną popularnością wśród kobiet w różnym wieku.

25.12.2022
7:14
Girls Camp
REKLAMA

Rano gotują, przed południem ćwiczą boks, a wieczorem rozmawiają do późna. Odcięte od zgiełku codziennego życia i wśród przyrody rozmawiają o wszystkim, jak siostry. To nie opis wstępu do filmu romantycznego, tylko zorganizowane dziewczyńskie wyjazdy, turystyka pełna kobiecej energii.

W ostatnim czasie furorę robią wyjazdy od kobiet dla kobiet, poruszające rozmaitą tematykę: od jednodniowych pogadanek o rozwoju osobistym, kończąc na czterodniowych czy pięciodniowych wypadach w piękne okoliczności przyrody, podczas których dziewczyny gotują, nawiązują koleżeńskie relacje, czy biorą udział w rozmaitych kreatywnych warsztatach. Samo wpisanie w wyszukiwarkę wyjazdy dla kobiet daje ogrom wyników zarówno na Facebooku, jak i stronach internetowych.

REKLAMA

Wśród nich spora część poświęcona jest tematyce slow life, czyli po prostu zwolnieniu w codziennym pędzie życia, bycie tu i teraz i zdrowej równowadze, między życiem osobistym, a zawodowym. Ta idea popularna jest od kilku lat w Polsce i wciąż ma się bardzo dobrze. Być może jesteśmy tak bardzo przebodźcowani i przez to, że mamy dostęp absolutnie do wszystkiego, po prostu potrzebujemy takiego oddechu, w otoczeniu przyrody i fajnych ludzi. W tym przypadku kobiet, z którymi będziemy nie tylko gotować, ale też gadać o wszystkim i doświadczać siostrzeństwa. Co to takiego? Dla mnie ten termin oznacza przede wszystkim kumpelstwo, ale też wsparcie, dobrą radę i nieocenianie mnie oraz moich decyzji.

Girls Camp. Przestrzeń, gdzie można zrelaksować się, ale też pogadać na każdy temat

Slow life i siostrzeństwo wpisują się w tematykę wyjazdów organizowanych przez Darię Stryjek i Magdę Staszewską. Choć programy warsztatów i wypadów nieco się od siebie różnią, dziewczyny tworzą je z takim samym zaangażowaniem oraz pasją.

Gdy Daria opowiada mi o Girls Campie, jest bardzo podekscytowana i widać, że w organizację wkłada 100 procent siebie. Sama kilka lat temu uczestniczyła w podobnym wypadzie. Był to surferski wyjazd dla kobiet w Hiszpanii. "Pamiętam, że ten wyjazd bardzo mocno mnie naładował. Poczułam też moc siostrzeństwa" - opowiada mi Daria. Zagraniczny trip tak bardzo się jej spodobał, iż postanowiła sama stworzyć podobny. Pierwszego Campa zorganizowała dwa lata temu na Półwyspie Helskim, gdzie były m.in. zajęcia z jogi, malarstwa intuicyjnego czy też wspólne celebrowanie posiłków.

Po tym wyjeździe Daria założyła na Instagramie profil Girls Camp, który dziś obserwuje ponad 3 tysiące followersów i zrzesza osoby w bardzo różnym wieku. Na wyjazdy Darii przyjeżdżają dziewczyny, które skończyły dopiero co 18 lat, jak i kobiety po 40. roku życia. Uczestniczki to osoby o bardzo różnych zawodach, uwielbiające kobiece towarzystwo, ale również i takie, które w swoim życiu nie miały za wiele styczności z innymi kobietami, gdyż były wychowywane w męskim gronie i na co dzień trzymały się z chłopakami. Dlatego dla nich taki wyjazd jest okazją, aby chociażby poznać, czym jest kobieca solidarność, siła czy wsparcie.

Girls Campy rozwinęły się do tego stopnia, iż Daria organizuje je o każdej porze roku. W pięknych okolicznościach przyrody, m.in. na Mazurach czy Borach Tucholskich szesnaście dziewczyn integruje się ze sobą i bierze udział w licznych warsztatach. Dla Darii bardzo ważne jest to, aby prowadziły je kobiety, które nie zajmują się danym tematem zawodowo. W poszukiwaniu dziewczyn, które mogłyby poprowadzić warsztaty, przeczesuje Instagrama.

Prostota, natura i slow life

Na wyjazdach organizowanych przez Darię Stryjek można poczuć zarówno w samej atmosferze, jak i warsztatach, prostotę - w dobrym tego słowa znaczeniu - i slow life. Wspólnie przygotowywane posiłki z lokalnych składników, rozmowy, czy spacery po lesie, pozytywnie nastrajają i ładują baterie. Z kolei warsztaty wyzwalają kreatywność.

"Na ostatnim Campie miałyśmy warsztaty z Zuzą z Wrocławia, która zajmuje się upcyklingiem. Na rzeczach z drugiego obiegu sitodrukuje swoje grafiki i daje im drugie życie. Robiłyśmy chusty i apaszki, które każda z nas mogła sama zaprojektować. Miałyśmy też warsztaty z oddychania i masaż twarzy. To takie proste rzeczy, które pozwalają nam w codziennym pędzie trochę zwolnić. Był też warsztat z robienia przetworów, gdzie robiłyśmy dżemy dyniowe. Na wyjazdach są też zajęcia z fotografii, robienia makram czy ceramiki. Zawsze też mamy kino z dyskusją. Oglądamy filmy poruszające tematykę kobiet i potem sobie o nich dyskutujemy"

- wymienia Daria.

Daria podkreśla, że z campów bije ogromna życzliwość, choć ona sama dziwi się, jak to możliwe przy tak wielu różnych osobach. - To jest taka przestrzeń, gdzie ja zawsze czuję się milutko i mięciutko. Można chodzić w dresie i nie trzeba się przejmować wyglądem i tym, że zostaniemy ocenione przez inne dziewczyny - tłumaczy.

Hasztag #sisterhood, który Daria wpisała na Instagramie Girls Campa bardzo pokrywa się z tym, co dzieje się na miejscu. Rozwijanie relacji jest jednym z najważniejszych elementów wypadów. Niektóre dziewczyny przyjeżdżają z przyjaciółką, inne same, często szybko nawiązując relacje z innymi. Siostrzeństwo na Campie to nie tylko wspólne gotowanie, spędzanie razem czasu, czy udział w warsztatach.

Uczestniczki Campów na wyjazdach bardzo często dyskutują o trudnych tematach.

"Mówimy na przykład o wypaleniu zawodowym, które ja sama zresztą przeszłam kilka lat temu. Przyjeżdżają dziewczyny, które leczą depresję i bardzo otwarcie o niej mówią. Rozmawiamy o chodzeniu na terapię, badaniach lekarskich. Na wyjeździe była uczestniczka, która miała onkologiczny problem, gdyż wykryła na swoim ciele guzki. Przekonywała nas, żeby chodzić na cytologię, badać się. Dajemy sobie naprawdę dużo wsparcia"

- podkreśla organizatorka.

Jednak, jak zaznacza Daria, nie są to w żadnym wypadku wyjazdy terapeutyczne, zmieniające życie, tylko mocno wspierające - dziewczyny i kobiety na różnych etapach ich życia. Daria bardzo by chciała, aby przestrzeń Girls Campa wciąż przypominała o bardzo ważnych rzeczach, jak na przykład badania lekarskie.

Camp organizowany przez Darię z roku na rok cieszy się coraz większym powodzeniem. Gdy ogłasza nowe terminy, miejsca rozchodzą się w dwadzieścia minut. Z czasem nauczyła się też nie działać aż tak harmonogramowo, tylko pozwalać sobie na większy luz, spontaniczność, ale też, jak tłumaczy, popełnianie błędów. Trzeba pamiętać, że przy takiej ilości osób nie zawsze wszystko się udaje. Warsztat może się opóźnić, a pogoda po prostu nie dopisać. Choć zazwyczaj każdy dzień ma swój ustalony rytm. Śniadanie o dziewiątej, potem czas wolny, wspólne warsztaty, wypad nad jezioro czy do lasu, by później znów oddać się zajęciom, a następnie błogiemu odpoczynkowi czy oglądaniu filmów.

Przygotowania do campów pochłaniają Darii mnóstwo czasu, bo jeszcze musi dbać przecież o instagramową społeczność i projekty, które powstają wokół wyjazdów. Gdy logistyka czasem zawiedzie, zawsze może liczyć na inne kobiety, również te poznane na campie. Wesprą dobrym słowem czy poratują potrzebnym kontaktem.

Wyjazdy z Cebulą, fajne babeczki i kreatywny czas

Organizacją kobiecych wyjazdów postanowiła zająć się też Magda Staszewska, autorka bloga The Travelling Onion. Na swojej stronie internetowej pisze: "Podróżuję pełnoetatowo, jest to moja praca, ale przede wszystkim największa pasja, którą chcę się z Wami dzielić". Magda podróżuje z mężem po różnych zakątkach świata vanem, ale też znajduje czas, aby tworzyć wyjazdy dla kobiet, zwane Wyjazdami z Cebulą.

"Wyjazdy organizuję od 2018 roku. Zaczęło się od Gruzji, potem była Azja południowo-wschodnia. Początkowo były to pojedyncze wyjazdy zagraniczne, które podczas pandemii przekształciły się w warsztaty dla kobiet organizowane w Polsce w jednym z najpiękniejszych miejsc jakie znam -  Folwarku Ruchenka położonym 90 km na wschód od Warszawy. Samo miejsce ma dla mnie szczególne znaczenie, bo tam odbył się mój ślub w plenerze oraz wesele. Istotny jest dla mnie fakt, że wynajmujemy obiekt o powierzchni ponad 2 ha na wyłączność, dzięki czemu dziewczyny mają pełną swobodę, mogą się kąpać topless w podwieszanej balii z widokiem na gwiazdy i czuć się swobodnie otoczone piękną naturą i polem kukurydzy"

- opowiada Magda.

Autorka bloga Travelling Onion zdecydowała się organizować dziewczyńskie wyjazdy, bo chciała, aby dziewczyny i kobiety w każdym wieku mogły znaleźć przestrzeń, w której będą mogły podróżować, brać udział w ciekawych i kreatywnych zajęciach lub po prostu wyjść na drinka.

W Wyjazdach z Cebulą biorą udział kobiety w przedziale 19-55 lat. Jak żartuje Magda, są to "matki, żony i kochanki". Podobnie jak na wyjazdach Darii, Magda zrzesza kobiety o bardzo różnych charakterach: szalone i ekspresyjne, ale też introwertyczne i wyważone domatorki. Organizatorka Wyjazdów z Cebulą zaznacza, że wśród uczestniczek są osoby przechodzące rozmaite kryzysy czy wypalenie zawodowe. Są też takie, które potrzebują wyjścia ze strefy komfortu oraz zmiany. Na Wyjazdach z Cebulą jest również przestrzeń dla kobiet, które są mamami.

"Są też mamy, które pierwszy raz po porodzie wyjeżdżają bez dziecka i partnera. Robią coś dla siebie - tłumaczy Travelling Onion. Na wyjazdach Magdy nie ma czasu na nudę. Ona sama jest dość żywiołowa i wszędzie jej pełno, więc i warsztaty, które organizuje, są dość kompatybilne z nią samą. Kobiety mogą nauczyć się podstaw samoobrony i boksu, potańczyć zumbę, poćwiczyć pilates lub jogę.

Magda zwraca uwagę na to, że spróbowanie danej aktywności na warsztatach zostaje z dziewczynami na dłużej i potem kontynuują zajawkę. "Dziewczyny często zapisują się na takie zajęcia w swoich miastach z innymi poznanymi na wyjazdach" - podkreśla Magda. Na "Wyjazdach z cebulą" jest aktywnie, ale jest też czas, żeby się wyciszyć. Rano joga, potem śniadanie, warsztaty i obiad. Uczestniczki mają też czas na sport, by potem zrelaksować się w saunie i zakończyć dzień przebieraną imprezą.

Czasem łatwiej otworzyć się przed obcą kobietą, niż przed przyjaciółką

Dużą popularnością cieszą się też warsztaty rozwojowe, związane z m.in. radzeniem sobie ze stresem oraz rozwojem zawodowym. Magda zauważa, że w grupie obcych kobiet dziewczyny łatwiej się otwierają, niż na przykład w towarzystwie przyjaciółek. Relacje nawiązane na wyjazdach również przekładają się na późniejsze życie. Choć Staszewska zaznacza też, że nie u wszystkich tak jest.

"Mamy całe ekipy, które poznały się na Wyjazdach z Cebulą i teraz wspólnie podróżują po Polsce i świecie, regularnie się spotykają, wychodzą do knajp. Niektóre zostały nawet współlokatorkami. Trzeba też pamiętać, że takie wyjazdy NIE są gwarancją nawiązania przyjaźni. Można świetnie się bawić, ale niekoniecznie trafi się na ekipę czy kogoś z kim na 100 proc. zaklika"

- wyjaśnia.
REKLAMA

Patrząc na liczne zdjęcia, filmiki i relacje zarówno na profilu Girls Camp, jak i Wyjazdów z Cebulą, mam wrażenie, że bije z nich niesamowita autentyczność, wspomniane siostrzeństwo i radość. Uczestniczki pod zdjęciami na Instagramie żywo dyskutują, wymieniają się radami czy po prostu fajnie wspominają wyjazdowy czas. - Ja odkryłam na tych warsztatach, że nadaję się na artystkę. Nigdy do rysowania i malowania nie było mi po drodze - pisze pod jednym ze zdjęć na instagramowym profilu wyjazdów Magdy - Sandra.

Złośliwi mogą powiedzieć, że na takich wyjazdach na pewno zdarzają się konflikty czy sprzeczki. Jeśli rzeczywiście tak jest, to chyba nic strasznego się nie dzieje. W końcu, jak wspominały Daria i Magda, w dziewczyńskich wyjazdach biorą udział kobiety o bardzo różnych charakterach i energiach. Mam jednak wrażenie, że wszystkie uczestniczki i organizatorki chcą tego samego: bezpiecznej i po prostu fajnej przestrzeni, gdzie będzie można pogadać na wiele tematów, dostać wsparcie, miło i kreatywnie spędzić czas oraz po prostu odpocząć, odstresować się i naładować baterie.

Autorką zdjęcia tytułowego jest Dorota Kutnik.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA