Good Bye Lenin jest zarówno sentymentalnym pożegnaniem z socjalizmem, jak i jego poruszającym rozliczeniem, które wywołuje maleńki żal, że nasze kino nie dokonało nigdy takiego osądu.
Kiedyś Alex Kerner był dumny, że pierwszy Niemiec w przestrzeni kosmicznej pochodził z wschodnich Niemiec. Jego ojciec zwiał do zachodnich Niemiec, zostawiając jego matkę samotnie z dziećmi - ona zaś, po tych wydarzeniach stała się zatwardziałą idealistką i zaczęła poświęcać każdą swoją wolną chwilę Partii. Alex jako nastolatek wziął udział w demonstracji przeciwko komunistycznemu rządowi i został za to nawet aresztowany. Christine, jego matka dostaje na wieść o tym ataku serca, co kończy się ciężką śpiączką. Okazuje się, że jedna z pielęgniarek to dziewczyna którą przelotem widział podczas strajków - wkrótce zawiązują bardzo trwałą więź. A mama wciąż śpi. Obserwujemy jak cały świat zmienia się dookoła niej. W międzyczasie pada mur berliński, pojawiają się kolorowe reklamy, program telewizyjny zdaje się być bardziej różnorodny niż wcześniej, a ludzie zaczynają ubierać się kompletnie inaczej. Kiedy Matka powoli zaczyna się budzić, lekarze boją się o jej słabe serce i mówią o tym, że nie powinna przeżywać żadnych intensywnych przeżyć.
Ale socjalizm był jej całym życiem. Wiadomość o upadku systemu, w który włożyła całe swoje serce mogłaby okazać się zbyt porażająca. Alex decyduje się na coś szalonego -organizuje dookoła swojej mamy skomplikowany... teatrzyk. Nagrywa programy telewizyjne, radiowe. Fabrykuje gazety. Tworzy małe, komfortowe NRD dla własnej matki. I w trakcie oglądania tego wszystkiego zdajemy sobie sprawę (szczególnie, jeśli osobiście go nie przeżyłeś), że był to kompletnie inny świat. Próba rekreacji świata NRD nie wydaje się być tak ciężkim wyzwaniem... z pozoru. W praniu szybko okazuje się , że Alexa wraz z wierną ekipą przyjaciół i znajomych czeka ogromna gehenna, sabotowana co chwilę przez świat kapitalizmu próbujący się wedrzeć w świat niczego nieświadomej matki. Użycie sugestywnych, bogatych w symbolizm obrazów pomaga nam zrozumieć jak wielka to była zmiana. Obserwujemy jak wielki pomnik Lenina z wyciągniętą do przodu dłonią ulatuje w niebo. Dosłownie.
Humor w filmie jest bardzo subtelny i nigdy nie czujemy, jakby ktoś próbował obrażać naszą inteligencję. Zamiast gagów dostajemy na wpół zabawne, a na wpół tragiczne scenki rodzajowe, w których dowcip opiera się wyłącznie na odpowiednio ustawionej sytuacji. Warta wspomnienia jest również rola Daniela Brühla, która właściwie zwróciła na niego uwagę wielu międzynarodowych twórców - od tego momentu, zaczął pojawiać się także i w wysokobudżetowych filmach Hollywoodzkich od czasu do czasu.
Film oddaje socjalizmowi wiele hołdu. To bardzo sentymentalny obraz dla wszystkich, którzy pamiętają choć trochę z tego dziwnego etapu także i naszej historii. Ale prosty przekaz nie jest wcale nieczytelny dla tych, którzy znają go wyłącznie z opowiadań. Przede wszystkim, to świetnie zrealizowana historia - potrafi zastanowić, wzruszyć i nawet bawić. Film dostępny w pakiecie Filmbox Live Extra, na VOD.pl