Aktorka grająca Melisandre pochwaliła 8. sezon „Gry o tron” i ostro zaatakowała „niewdzięcznych” fanów
„Gra o tron” zakończyła się w sposób, który zawiódł i zdenerwował zdecydowaną większość fanów serialu HBO. Showrunnerzy David Benioff i D.B. Weiss mają jednak jedną zdeklarowaną zwolenniczkę. To Carice Van Houten, która grała Melisandre w serialu. Aktorka pochwaliła 8. sezon i ostro zaatakowała niezadowolonych z niego widzów.
Najważniejszy serial ostatniej dekady, czyli „Gra o tron” od HBO, zakończył się niemal dokładnie rok temu. Cały świat gorąco reagował w tamtych tygodniach na kolejne odcinki finałowego sezonu i z każdym kolejnym przeważały negatywne opinie. Obecnie mało kto próbuje wciąż występować w obronie dzieła napisanego przez Davida Benioffa i D.B. Weissa. Powszechny konsensus jest prosty – poziom „Gry o tron” zaczął pikować, odkąd showrunnerzy produkcji wyprzedzili fabułę powieści George'a R.R. Martina.
Z takim postawieniem sprawy wyraźnie nie zgadza się jednak Carice van Houten. Holenderska aktorka z okazji rocznicy premiery ostatniego odcinka spotkała się z dziennikarzem portalu Insider. W trakcie rozmowy van Houten podkreśliła zmianę swojego nastawienia do nagich scen po wejściu ruchu #metoo, a także podziw dla wysokich umiejętności Benioffa i Weissa.
Aktorka grająca Melisandre w serialu „Gra o tron” nazwała fanów niezadowolonych z 8. sezonu ekstremistami.
Holenderka wyznała, że tak bardzo negatywna reakcja fanów była „trochę niewdzięczna”. Postanowiła też wesprzeć dosyć absurdalną teorię obrońców finału „Gry o tron”, według której fandom wyraził niezadowolenie, bo spodziewał się czegoś innego. Trudno zgodzić się z taką tezą, gdy przez poprzednich kilka lat widzowie serialu HBO czekali przede wszystkim na niespodziewane momenty takie jak Krwawe Gody, śmierć Tywina Lannistera czy detonacja septu przez Cersei. Dlaczego nagle mieliby zmienić swoje nastawienie? To zresztą nie jedyna kontrowersyjna wypowiedź, jaka pada w wywiadzie Carice van Houten:
Wielu fanów „Gry o tron” nie zgodzi się zapewne z takim oglądem sytuacji, bo przecież Bran Stark (tudzież Trójoka Wrona) i Robert Baratheon to zupełnie inne postaci, które trafiły na tron w odmiennych okolicznościach i z różnymi motywacjami. Pierwszy król z rodu Baratheonów nie od razu był też negatywnie nastawiony do rządzenia, a Bran wcześniej podkreślał, że ludzka władza go nie interesuje. Kontrowersje wzbudzi też z pewnością zestawianie „Gry o tron” z realnym światem politycznym, zwłaszcza jeśli ma być robione wbrew charakterom bohaterów.
Carice van Houten raczej nie będzie przejmować się tymi opiniami. Bo wrzuca krytyków i hejterów do jednego worka.
Jest olbrzymia różnica między ludźmi proponującymi konstruktywną krytykę, a anonimowymi trollami wylewającymi jad w wulgarnych komentarzach. Dla van Houten wystarczy jednak, że ktoś podpisał petycję namawiającą HBO do nagrania ostatniego sezonu z kompetentnymi scenarzystami, żeby skrytykowała takie zachowanie:
Skuteczność tego typu petycji jest oczywiście minimalna. A chęć powtórzenia takiego przedsięwzięcia wynika z nieco naiwnego przekonania, że wszyscy biorący udział w projekcie kochają go w równym stopniu co fani. Ale czy to od razu przerażający ekstremizm? I co w takich przypadkach jak „Sonic. Szybki jak błyskawica”, gdy mocna reakcja fanów w ewidentny sposób poprawiła produkcję, zanim ta trafiła do kin? Czy wówczas również mamy do czynienia z negatywnym zjawiskiem? Fani „Gry o tron” z pewnością uważają inaczej.