REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

„Gra o tron” nie mogła zdradzić, o co chodziło Nocnemu Królowi. To byłoby nieopłacalne dla HBO

Olśniło mnie, dlaczego wątek Nocnego Króla w „Grze o tron” skończył się bez fajerwerków. HBO robi przecież wszystko, by fani nie doprowadzili do tego, że „ich subskrypcja HBO GO została zakończona”.

24.05.2019
8:34
gra o tron 8 sezon nocny król night king spin-off hbo go
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga, spoilery.

„Gra o tron” w 8. sezonie mocno straciła na jakości. Serial, który przez blisko dekadę elektryzował fanów z całego świata, stał się cieniem samego siebie. Czuć, że odpowiedzialna za niego ekipa, chciała jak najszybciej uwolnić się od tego projektu. To nie jest jedyny powód kiepskiego rozwiązania niektórych wątków.

HBO szuka teraz intensywnie planu B.

Nie da się ukryć, że stacja odpowiedzialna za „Grę o tron” ma naprawdę silną pozycję programową. Chwilę temu dostaliśmy polskie „Ślepnąc od świateł”, a teraz w emisji jest świeżutki „Czarnobyl”. Lada moment pojawią się kontynuacje „Opowieści podręcznej” i „Wielkich kłamstewek”, a do tego dochodzi przepastne archiwum z „Rodziną Soprano” na czele.

Mimo wszystko to właśnie serial o smokach, rycerzach i brudnej polityce w quasi średniowiecznych realiach był największym hitem, dzięki któremu stacja biła rekordy. Wiele osób opłacało abonament na kanały HBO i usługę wideo na żądanie HBO GO tylko po to, by oglądać kolejne przygody bohaterów z Westeros i ich ciągnącą się latami tytułową grę o tron.

Stacja szuka teraz następcy hitu, który utrzymywałby na nowo uwagę abonentów, ale nie jest to łatwe. „Westworld” to kawał angażującej telewizji, ale opowieść o wyzwoleniu androidów jest zbyt skomplikowana dla przeciętnego widza, który często ogląda seriale „do kotleta”. Nie wierzę też, by mroczne „Watchmen” na podstawie komiksów zgromadziło tak dużą publikę jak historia Siedmiu Królestw.

Konkurencja też nie ma odpowiedzi na pustkę, jaką „Gra o tron” po sobie zostawiła.

„Władca Pierścieni” od Amazonu to potencjalny czarny koń tego wyścigu, ale produkcji przeszkodzić może relatywnie niewielka popularność platformy Prime Video – zwłaszcza w takich krajach jak Polska. Disney ze swoim serwisem VOD zaś dopiero teraz startuje, więc zapowiedziane już odcinkowe „Gwiezdne wojny” oraz seriale osadzone w Marvel Cinematic Universe też nie mają aż takiego potencjału.

Z zapowiedzianych projektów mamy jeszcze „Wiedźmina” od Netfliksa, ale tu z kolei to sposób dystrybucji jest problemem. „Gra o tron” elektryzowała fanów tygodniami, a emisja odcinka raz na tydzień prowokowała dyskusje na temat fabuły i hipotez dotyczących dalszego ciągu. „The Witcher” rozpali zaś wyobraźnię fanów całym sezonem naraz na góra dwa tygodnie i przykryją go kolejne premiery.

Nie jest więc zaskoczeniem, że HBO szykuje spin-offy „Gry o tron”.

Rozszerzenie uwielbianego uniwersum prosty sposób na to, by zachęcić fanów do tego, by nie rezygnowali z abonamentu wraz z końcem opowiadanej od dekady historii. Co prawda nowe seriale nie będą kontynuacją „Gry o tron”, więc nie poznamy dalszych losów bohaterów, ale czekamy na prequele – oczywiście jeśli wierzyć szefostwu HBO, które jak się okazuje oszukało nas ws. kręcenia kilku zakończeń.

Fakt, że HBO uparło się przy prequelach, nieco zresztą dziwi. Widzowie z pewnością chętnie poznaliby dalsze losy kilku postaci. Ba, ostatnie sceny, w których widzieliśmy bohaterów, sugerowały, że zakończenie serialu wręcz było pisane z myślą o spin-offach. Jednak nawet jeśli dostaniemy wyłącznie opowieści poprzedzające serial-matkę, to ten fakt wpłynął w moich oczach na odbiór fabuły „Gry o tron”.

Jestem przekonany, że wątek Nocnego Króla został poprowadzony fatalnie właśnie ze względu na pierwszy spin-off.

Umówmy się, że postać przywódcy Innych – która swoją drogą jest autorskim pomysłem twórców serialu bazującego na sadze „Pieśń lodu i ognia” – nie była zbyt ciekawa. Nie nadano mu głębi. Wszelkie próby uczłowieczenia go spełzły na niczym. Nawet pozostawianie przez niego tajemniczych symboli okazało się zupełnie nieistotnym szczegółem. Do tego skończył w głupi sposób.

Oczywiście można zrzucić to na karb tego, że Nocny Król nie ma swojego pierwowzoru w powieściach George’a R.R. Martina. Dobrze zaś wiemy, że problemy „Gry o tron” zaczęły się w momencie, gdy Davidowi Benioffowi i Danielowi Weissowi skończył się materiał źródłowy w postaci powieści. Chcę jednak wierzyć, że akurat tutaj HBO świadomie nie odsłoniło wszystkich kart.

Nie zdziwię się, jeśli dopiero spin-off „Gry o tron” wyjaśni, o co właściwie chodziło Nocnemu Królowi.

HBO w „Grze o tron” pokazało nam tylko urywki historii tego bohatera. Przedstawiona została w ogólnym zarysie jego motywacja, ale i tak jego kolejne ruchy nie trzymały się zbytnio kupy – a to tylko jedna z wielu niewyjaśnionych kwestii. Być może jednak prequel z Naomi Watts, który wedle George’a R.R. Martina miał nosić nazwę „Długa noc”, przedstawi rzekomo genezę Innych i można rozsądnie założyć, że odpowie na pytania o prawdziwy cel ich przywódcy.

REKLAMA

Prequel może nam pokazać, jak wyglądało życie człowieka, który stał się Nocnym Królem, jeszcze przed transformacją zapoczątkowaną przez Dzieci Lasu. Może za kilka lat, gdy dowiemy się więcej o jego przeszłości, zaczniemy mu współczuć? A kto wie, być może nadchodzący spin-off potwierdzi w dodatku fanowskie hipotezy wskazujące na to, że to Trójoka Wrona jest prawdziwym antagonistą w tej historii

Oczywiście równie możliwe, że przeceniam tutaj HBO. Patrząc na to, jak wyglądał finał, nie jest to wcale nieprawdopodobne. Chcę jednak wierzyć, że w tym szaleństwie była jakaś metoda, choćby na to, by utrzymać przy sobie abonentów… no i wcale bym się nie obraził, gdyby za dwa lata okazało się, że HBO „tak jakby zapomniało” o swoich wcześniejszych deklaracjach i kontynuowałoby historię poznaną w „Grze o tron”. Choćby w spin-offie poświęconym Aryi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA