REKLAMA

Niech Westeros skuje lód! To Nocny Król powinien zasiąść na Żelaznym Tronie

Finał „Gry o tron” zbliża się wielkimi krokami. Każdy z pewnością zadaje sobie pytanie, kto zasiądzie na Żelaznym Tronie i ma na ten temat swoją teorię lub przynajmniej wybrańca, któremu z całego serca kibicuje. Nie inaczej jest ze mną…

Gra o tron zbiża się do finału. Czy na Żelaznym Tronie zasiądzie Nocny Król?
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga! Tekst zawiera spoilery, czytasz na własną odpowiedzialność.

Fanowskich teorii mówiących o szansach danej postaci na władanie Westeros, jest w zasadzie tyle, ile samych osób oglądających produkcję HBO. Oczywiście, liczba graczy mogących zawalczyć o najwyższą stawkę jest ograniczona. Jednym z pretendentów wymienianych przez widzów jest Nocny Król, którego i ja najchętniej widziałbym w finale zasiadającego na Żelaznym Tronie.

Pierwszy biały wędrowiec w serialu i w książce.

To że wydarzenia na małym ekranie nie mają już nic wspólnego z książkowym pierwowzorem, nie jest żadną tajemnicą. Sam Nocny Król pojawia się zarówno na kartach powieści, jak i w produkcji HBO, choć w obu przypadkach poznajemy inną wersję jego biografii. U George’a R.R. Martina losy postaci przedstawiane są poprzez fragmenty legend i ustnych przekazów. Dowiadujemy się z nich, że nieumarły był niegdyś 13. Lordem Dowódcą na Murze w czasach Ery Herosów. Ten powstał w celu ochrony Westeros przed wygnanymi na Północ Innymi. Oznacza to, że Biali Wędrowcy funkcjonowali w świecie „Gry o tron” na wiele lat przed tym, zanim na ich czele stanął Nocny Król.

gra o tron nocny król hbo

Zgubą dla przyszłego trupiego władcy, którego imię nie jest znane, gdyż zostało wymazane z wszelkich ksiąg ze względu na czyny, jakich się dopuścił, okazała się miłość. Zakochał się on w kobiecie „o skórze białej jak księżyc i zimnej jak lód oraz oczami niebieskimi jak gwiazdy”.

Para zamieszkała razem w Nocnym Forcie, tam gdzie później mieszkał również Stannis Baratheon. 13. Lord Dowódca Nocnej Straży obwołał się królem i wraz ze swoją nieumarłą królową władał okolicznymi ziemiami przez, nomen omen, 13 lat. W trakcie ich trwania składał m.in. ofiary Białym Wędrowcom i dopuszczał się innych makabrycznych czynów, mając na swoich usługach Nocną Straż działającą pod wpływem czarnej magii. Jego krwawe rządy dobiegły końca po interwencji Brandona Budowniczego i Króla za Murem Joramuna. Ich połączone siły obaliły władcę i wyzwoliły Nocną Straż spod jego kontroli.

Serialowy główny antagonista jest kimś, czy też może raczej czymś, zupełnie innym niż jego odpowiednik na kartach powieści. U Martina to postać bardziej zniuansowana, zaś na małym ekranie to po prostu zło wcielone, krocząca śmierć zbierająca żniwo. Nocny Król w wersji od HBO narodził się w skutek magicznego rytuału przeprowadzonego przez Dzieci Lasu. Nadchodzi okres Długiej Nocy będący wyrokiem śmierci dla całego Westeros. Ostatecznie jednak udaje się zepchnąć zło daleko na Północ, a ziemia zostaje podzielona Murem, aby zapobiec powtórnemu powtórzeniu się historii. Stało się inaczej, ale to już wszyscy doskonale wiemy.

Wojna między ludźmi a nieumarłymi jest faktem.

gra o tron nocny król

W tym kontekście przytoczenie historii Nocnego Króla jest o tyle zasadne, że udowadnia jak dużą musi mieć chrapkę na przeprowadzenie anihilacji gatunku ludzkiego. Skazany na potępienie wraca, by odpłacić się za to, co go spotkało. Ma ku temu warunki z potężną armią za swoimi plecami i wskrzeszonym smokiem Daenerys, który zyskał jeszcze większą niszczycielską moc. Nauczony doświadczeniem być może byłby w stanie nie popełniać błędów z przeszłości i iść równych krokiem ku zagładzie Westeros.

„Gra o tron” to zresztą serial niebojący się uśmiercać bohaterów, z którymi zżyli się widzowie. Do najbardziej pamiętnych scen należy ścięcie Neda Starka, Krwawe Gody czy Purpurowe Wesele. Zresztą, przykładów można podać jeszcze wiele, a czynnikiem wspólnym jest zawsze śmierć.

Biorąc to pod uwagę, szczerze kibicuję wygranej Nocnego Króla. Najczarniejszy z czarnych scenariuszy. Żelazny Tron pokrywa się lodem, a na nim On, siewca zniszczenia, ślepa destrukcja, najczystsze zło. Oczami wyobraźni widzę sceny, w których z życiem żegnają się inni bohaterowie, często ulubieńcy widzów, a sami odbiorcy przyciskają do twarzy poduszki, aby zakryć płynące gęsto łzy.

Chyba o bardziej emocjonalny finał nie można by było prosić.

Wszystkie rody o wieloletniej tradycji znikają z powierzchni ziemi, czysta ludzka żądza posiadania władzy blednie przed pierwotnym strachem o własne życie. To, co do tej pory wydawało się ważne i istotne, schodzi na daleki plan. Zasady dziedziczenia, knucia i intrygi nie są już nic warte, bo oto nastał nowy porządek. Wszelkie próby buntu, które mógłby narodzić się w umysłach tych, którzy z cudem uszli z życiem, są także bezcelowe i z góry skazane na porażkę.

Czysta apokaliptyczna wizja, a jednocześnie zerwanie z happy endem. Bo za taki można uznać objęcie władzy przez kogokolwiek z pretendentów do tronu - Cersei, Daenerys, Johna czy innych ludzkich bohaterów. Każdy rządziłby inaczej, każdy byłby lepszym lub gorszym władcą, ale jednak nie byłby najwyższym złem, którym jest z kolei Nocny Król. Z drugiej strony objęcie Żelaznego Tronu przez nieumarłego można by było potraktować jako triumf Starków, bo...

Jedna z fanowskich teorii mówi, że Bran jest de facto Nocnym Królem.

Najmłodszy syn Neda jest wargiem, czyli potrafi wejść w umysł zwierzęcia i przejąć nad nim kontrolę. Bran jednak ćwiczył swoje umiejętności, dlatego jego zdolności wykraczają dużo dalej. Jak sam zresztą mówi: „Pamiętam, jak byłem Brandonem Starkiem”. I wiele, wiele więcej. Widzieliśmy, jak Hodor stracił przez niego zmysły i niewykluczone, że przez niego również ojciec Daenerys został Szalonym Królem. To oczywiście wydarzenia sprzed narodzin Brana, ale ten potrafi podróżować w czasoprzestrzeni i wpływać na wydarzenia, które dopiero mają nadejść.

gra o tron bran nocny król

Według fanowskiej teorii Bran miał cofnąć się do momentu, kiedy Dzieci Lasu stworzyły Nocnego Króla, i zostać uwięzionym w jego ciele. Właśnie dzięki temu Nocny Król posiadł te same zdolności, co młody Stark. Obaj bohaterowie potrafią się także połączyć w swoich wizjach. Co więcej, Nocny Król wiedział, gdzie pojawi się Bran w swojej wizji, dzięki czemu mógł go dotknąć. W myśl tej teorii potęga Nocnego Króla jest jeszcze większa, gdyż wie wszystko to, co Bran i widzi to, co Bran. Jego macki sięgają aż do przeciwnego mu obozu. A skoro najmłodszy syn Neda to władca nieumarłych, to niewykluczony jest scenariusz, w którym to on i Jon Snow stają naprzeciwko siebie w walce na śmierć i życie. Brat kontra brat (a przynajmniej bliska osoba). Dramatyzm sytuacji byłby w stanie przyprawić każdego fana „Gry o tron” o podwyższone ciśnienie.

Na taki rozwój wydarzeń czekam, ale jest jedna kwestia, która sprawia, że wątpię w taki ruch ze strony scenarzystów.

„Gra o tron” przynajmniej od dwóch sezonów zaczęła skręcać w nieco bardziej oczywiste rejony. Nieprzewidywalność serialu ustąpiła miejsca bardziej klasycznym zagraniom. Ludzie pokochali smoki i magię? Dajmy im tego więcej. Pierwsze odcinki hitu HBO nie oferowały tylu nadprzyrodzonych wątków, choć przecież mieliśmy do czynienia z produkcją fantasy. Oczywiście wiedzieliśmy, że magia w Westeros jest czymś powszednim, ale nie wysuwała się ona na pierwszy plan. Obecnie ten stan rzeczy wygląda zgoła inaczej.

Tym samym wątpię, aby postawiono na tak apokaliptyczne rozwiązanie całej historii. To kłóci się z oczekiwaniami większości widzów, bo śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że najwięcej popleczników mają Jon i Daenerys. Co prawda nie jestem w stanie podeprzeć tego żadnymi konkretnymi wynikami, ale, nie oszukujmy się, kochają ich miliony.

Poza tym Nocny Król kreowany jest na postać wręcz niezniszczalną. Owszem, Smocze szkło to jego pięta achillesowa, ale zbliżenie się do niego na tyle blisko, aby zadać zabójczy cios, graniczy z cudem. Smoki to dla niego żadne zagrożenie. Zgładzenie Viseriona było dla przywódcy Białych Wedrowców bułką z masłem. A jaki los z reguły czeka filmowych i serialowych czarnych charakterów o wydawać by się mogło nieograniczonej mocy. No właśnie, nigdy nie kończą najlepiej.

REKLAMA

Jednak z „Grą o tron” jest tak, że nigdy niczego nie można wykluczyć. To coś nawet bardziej pewnego, niż spłacanie swoich długów przez Lannisterów. Hail to the King, Night King.

Finałowy sezon „Gry o tron” już 15 kwietnia 2019 roku na HBO i HBO GO. Seria liczyć będzie sześć odcinków.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA