REKLAMA

„Gra o tron: Ostatnia warta” pokazuje, dlaczego ludzie zakochali się w serialu HBO. Ale nie zatrze złych wrażeń po 8. sezonie

Wczoraj wieczorem na antenie HBO wyświetlony został dokument „Gra o tron: Ostatnia warta” poświęcony przygotowaniom ekipy do finałowego sezonu serialu. Film miał być ukoronowaniem całego doświadczenia związanego z 8. sezonem, ale wielu fanów odpuściło sobie seans po tym, co się wydarzyło w ostatnich tygodniach. Czy niesłusznie?

gra o tron ostatnia warta
REKLAMA

Nieco ponad tydzień po premierze ostatniego odcinka „Gry o tron” można odnieść wrażenie, że opadł bitewny kurz i całe wcześniejsze zamieszanie zmieniło się w martwą ciszę. W sieci wciąż pojawiają się tworzone w różnych zakątkach świata analizy 8. sezonu i próby wyjaśnienia, co poszło nie tak. W całym środowisku fanów serialu czuć też jednak pewne zmęczenie i rozgoryczenie, które każe zostawić przeszłość za sobą.

REKLAMA

Debiut jakiejkolwiek produkcji powiązanej z „Grą o tron” w takiej atmosferze nie mógł być czymś łatwym. Zwłaszcza że w swym podstawowym założeniu „Gra o tron: Ostatnia warta” miała stanowić nieco sentymentalne, ale w gruncie rzeczy słodko-gorzkie pożegnanie z ukochanym dziełem. Na takie wspominki jest jednak niewiele miejsca, gdy gniew miesza się z zawodem i poczuciem pustki. A właśnie takie emocje towarzyszyły ostatnim epizodom serialu HBO.

Mimo wszystko „Gra o tron: Ostatnia warta” dosyć sprawnie spełnia swoją rolę. A udaje się jej to dzięki pokazaniu pracy szeregowych osób.

Główna część produkcji koncentruje się na przygotowaniach pracowników ekipy „Gry o tron” z różnych szczebli i działów. Możemy więc obserwować pracę szefowej planu, jednego z reżyserów, specjalistów od make-upu i fryzur, autorów CGI i scenografów oraz kilku statystów. Z aktorów największą rolę w dokumencie pełnią Vladimir Furdik, Emilia Clarke oraz Kit Harington. Widzimy ich w codziennych sytuacjach na planie, ale raczej zawsze z perspektywy osób, które nie są gwiazdami.

Dzięki temu możemy prawdziwie przekonać się, jak ogromne nakłady pracy i czasu poszły w stworzenie 8. sezonu. Dla osób interesujących się zakulisowymi przygotowaniami do megaprodukcji dzieło takie jak „Gra o tron: Ostatnia warta” jest nie do przecenienia. Tym bardziej, że plan dzieła HBO jest nieporównywalny w skali do wszystkiego, co widzieliśmy wcześniej. A jednak spośród wszystkich tych ciepłych uczuć i łez pożegnania z filmu przebijają też mniej przyjemne elementy, które rzucają trochę światła na problemy finałowych odcinków.

Na swoje szczęście David Benioff i D.B. Weiss nie pojawiają się bezpośrednio jako bohaterowie dokumentu. Każdy, kto oglądał odcinki z serii „Inside the Episode”, ten wie, że lepiej dla showrunnerów byłoby, jakby zachowali swoje mądrości dla siebie. Ale wbrew pozorom nie tylko oni zawiedli. Swoje za uszami mają też reżyserzy i aktorzy.

Nikt z nas nie zarzuca braku zaangażowania członkom ekipy. Ale argument ciężkiej pracy, to za mało, gdy mamy do czynienia z tak olbrzymią porażką.

gra o tron ostatnia warta class="wp-image-288617"

Wiele osób zwróciło uwagę na reakcję Kita Haringtona, gdy pierwszy raz przeczytał, że Jon Snow zabije Daenerys Targaryen. Od razu usłyszeć można było, że to wzruszająca scena, ale moja reakcja była zupełnie inna. Aktor nie przeczytał wcześniej swojej części skryptu, dlatego podczas wspólnego przerabiania scen pierwszy raz chłonął tę opowieść. I mimo to nie domyślił się, że jego bohater jest na prostej autostradzie do zamordowania Daenerys. A było to przecież przeraźliwie oczywiste.

Wydaje się, że w pewnym momencie fani serialu przecenili aktorów występujących w „Grze o tron”. Sądzili, że ponieważ najważniejsi z nich grają swoje postaci od wielu lat, to powinni wczuć się w całą historię równie mocno, co fani. A zaangażowanie fana i pracownika to przecież zupełnie inny rodzaj relacji z serialem. Nie twierdzę tutaj, że „Gra o tron” była dla Haringtona nieważna (daje wystarczająco dużo dowodów w dokumencie, żeby rozumieć nieprawdziwość takiego oskarżenia). Ale zwyczajnie nie wszyscy aktorzy mieli poczucie niespełnienia i zawodu, choć przecież ze strony widzów taki finał musiał wywołać negatywną reakcję. Oglądając reakcję Conletha Hilla widać, że był niezadowolony ze śmierci Varysa, ale to wyjątek.

REKLAMA

„Gra o tron: Ostatnia warta” wyraźnie pokazuje też, że o ile elementy scenograficzne zostały przygotowane z niezwykłą dokładnością, o tyle twórcy od początku lekceważyli potrzeby fanów.

Na plan do Hiszpanii sprowadzili Jona Snowa, Vladimira Fundika oraz aktorów grających Jaqena H'gara i Meryna Tranta. Tylko po to, żeby zmylić ewentualnych podglądaczy. Ważniejsze od stworzenia satysfakcjonującego zakończenia dla postaci z tego i poprzednich sezonów było dla nich wystrychnięcie ciekawskich fanów na dudka. Finałowy sezon „Gry o tron” nie miał tylko jednego problemu, co zresztą potwierdza dokument relacjonujący jego powstawanie. Mimo że zawiera też kilka prawdziwie wzruszających momentów. Ale w żaden sposób nie zdoła zatrzeć niezadowolenia fanów. Nie zdołają tego zrobić zresztą także wyimaginowane remaki czy oczekiwane powieści George'a R.R. Martina. „Gra o tron” to zamknięty rozdział i nic nie zmieni już, że na ostatnich stronach znajdowały się bazgroły.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-02T20:21:33+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T19:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T18:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T17:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T14:06:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T12:36:39+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T18:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T15:27:49+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T13:05:35+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T11:57:44+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T08:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T20:14:11+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T18:18:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T17:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T16:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T15:36:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T15:07:50+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T13:57:52+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T13:42:54+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T11:57:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T11:11:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T09:23:11+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Nie żyje autor słynnego motywu muzycznego z Mission: Impossible

Świat muzyki filmowej przeżywa żałobę. Nie żyje Lalo Schifrin - argentyński kompozytor żydowskiego pochodzenia, pianista i dyrygent. Był ważną postacią dla kina - jest autorem legendarnej ścieżki dźwiękowej, którą znamy z "Mission: Impossible".

mission impossible kompozytor zmarl
REKLAMA

Współcześnie mało który film nie posiada ścieżki dźwiękowej. Kompozytorzy muzyki są immanentną częścią zespołu tworzącego takie dzieło, mają również swoją kategorię w Oscarowych nominacjach przyznawanych przez Akademię. Jedną z niewątpliwych legend w swoim fachu był Lalo Schifrin - argentyński muzyk, którego kariera rozkwitła, gdy stworzył kilka ścieżek dźwiękowych do filmów i seriali z lat 60. i 70.

REKLAMA

Zmarł Lalo Schifrin - autor kultowej muzyki filmowej

Jak podaje Variety, legendarny kompozytor zmarł w wieku 93 lat z powodu powikłań po zapaleniu płuc. Jego dorobek niewątpliwie będzie pamiętany na długo - szczególnie jedna ścieżka dźwiękowa, której był autorem, jest unikatowym dziełem, rozpoznawanym niezależnie od pokolenia. Schifrin skomponował bowiem słynny motyw muzyczny, który znamy z praktycznie każdej części "Mission: Impossible". Później pracował jeszcze przy takich tytułach, jak m.in. trylogia "Godzin szczytu", "Kasamowa", "Po zachodzie słońca". Ostatnim tytułem, w którym był zaangażowany było "Halloween: Mroczne przygody" z 2015 roku.

Był także czterokrotnie nominowany do Oscara w kategorii "najlepsza ścieżka dźwiękowa", w tym za słynny "Horror Amityville" z 1979 roku. Choć nigdy nie wygrał żadnej z tych statuetek, ostatecznie przyznano mu w 2018 roku honorowego Oscara "w uznaniu jego wyjątkowego stylu muzycznego, integralności kompozytorskiej i wpływowego wkładu w sztukę komponowania muzyki filmowej". Co ciekawe, statuetkę wręczył Clint Eastwood, który wielokrotnie pracował z Schifrinem i jego ścieżkami dźwiękowymi - kompozytor ten bowiem jest odpowiedzialny za muzykę do serii filmów o Harrym Callahanie (znanym też jako tzw. Brudny Harry), reżyserowanych przez Eastwooda. Argentyńczyk jest czwartym kompozytorem z tą nagrodą - wcześniej otrzymali ją Alex North i Ennio Morricone, zaś później pośmiertnie uhonorowano Quincy'ego Jonesa.

REKLAMA

Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-27T08:27:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T17:13:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T15:34:32+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T13:13:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T11:34:34+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T10:43:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T18:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T18:18:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:22:12+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T12:52:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:22:05+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T20:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T10:47:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T16:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:55:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Odyseja Nolana z kategorią tylko dla dorosłych. To będzie mocny film

Od kilku miesięcy trwają prace nad najnowszym filmem Christophera Nolana. Będzie nim "Odyseja", filmowa adaptacja greckiego eposu Homera. Wiele wskazuje na to, że możemy się spodziewać tzw. kategorii R. Co to oznacza dla filmu?

nolan odyseja kategoria r
REKLAMA

Christopher Nolan to jeden z najważniejszych reżyserów w historii współczesnego kina - jest autorem takich dzieł jak "Memento", "Prestiż", trylogia o Mrocznym Rycerzu czy "Oppenheimera", wybitnego i nagrodzonego wieloma Oscarami (w tym za reżyserię) filmu biograficznego słynnego "ojca bomby atomowej". Okazało się, że przerwa Nolana od kręcenia będzie niezwykle krótka, bowiem od jakiegoś czasu reżyser pracuje nad swoim kolejnym, dość niespodziewanym projektem - filmową adaptacją "Odysei".

REKLAMA

Odyseja z kategorią R. To będzie mocny film

Słynne "R" oznacza "restricted", czyli to, że film będzie zawierał treści przeznaczone dla dorosłych, a osoby mające mniej niż 17 lat będą mogły wejść na seans tylko w towarzystwie dorosłego opiekuna. To nie byłby pierwszy przypadek, kiedy dzieło Nolana jest oznaczone tą kategorią - poprzednim i zarazem jedynym jego filmem, który się doczekał kategorii R, był "Oppenheimer". Jak podaje World of Reel, drugim będzie właśnie nolanowska "Odyseja". Ta informacja nie będzie zaskoczeniem, zwłaszcza dla osób, które na bieżąco śledzą informacje dot. filmu - jakiś czas temu pojawiła się informacja o kręceniu przez postaci Benny'ego Safdie i Lupity Nyong'o szczególnie brutalnej sceny. Sympatycy literackiego pierwowzoru też nie powinni narzekać, w końcu zawiera on dość sporo obrazów, które można uznać za przeznaczone dla dorosłych.

"Odyseja" będzie mieć jeden z najbogatszych aktorskich składów ostatnich lat. Główną postacią filmu będzie Odyseusz, w którego wcieli się Matt Damon, zaś jego syna, Telemacha, sportretuje Tom Holland. Robert Pattinson ma się nieoficjalnie wcielić w Hermesa, zaś wspomniany Safdie w Agamemnona - pozostałe role są jak na razie przede wszystkim przedmiotem plotek. Oprócz wspomnianych aktorów w obsadzie znajdują się m.in. Anne Hathaway, Zendaya, Charlize Theron, Mia Goth, John Leguizamo, Jon Bernthal, Corey Hawkins, Cosmo Jarvis, Himesh Patel, Elliot Page, Bill Irwin i Samantha Morton.

Światowa premiera "Odysei" jest datowana na 17 lipca 2026 roku.

REKLAMA

Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-27T10:21:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-27T08:27:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T17:13:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T15:34:32+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T13:13:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T11:34:34+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T10:43:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T18:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T18:18:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:22:12+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T12:52:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:22:05+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T20:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T10:47:55+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA