REKLAMA

"Hanna": baśniowy thriller akcji podbija Netfliksa. To opowieść o doskonałym ludzkim drapieżniku

„Hanna”, gwiazdorsko osadzony thriller akcji z 2011 roku, niedawno trafiła do oferty Netfliksa i przeżywa właśnie drugą młodość, ciesząc się wielkim zainteresowaniem subskrybentów platformy. Łaska widzów na pstrym koniu jeździ, a wiele wartościowych produkcji bywa ignorowanych, ustępując miejsca zdjętym z taśmy paździerzom. Tym razem mamy jednak do czynienia z innym przypadkiem, bowiem „Hanna” to kawał świetnego kina.

hanna film netflix eric bana opinie recenzja obsada
REKLAMA

Słusznie pisał mój redakcyjny kolega, że po „Johnie Wicku 4” kino akcji nie będzie już takie samo. Już pierwszy film z tej serii przetarł nowe szlaki w konwencjach strzelanin, kopanin i zemsty - rzesza naśladowców chwyciła za kamery, by zasypać świat kolejnymi zabijakami-fachurami, którzy wiją się w światłach neonów i przez bite dwie godziny rozprawiają się z zastępami wrogów. Rzecz jasna w większości przypadków zabrakło im poetyckiego zacięcia, dopieszczonej choreografii i atrakcyjnego settingu, co nie zmienia faktu, że w porównaniu z tą falą wiele starszych akcyjniaków prezentuje się śmiesznie, tanio i nieatrakcyjnie. 

Czytaj więcej o nowościach na Netfliksie na łamach Spider's Web:

REKLAMA

„Hanna” jest jednym z wyjątków. Film z 2011 roku w reżyserii Joego Wrighta i z fenomenalną ścieżką dźwiękową od The Chemical Brothers. Saoirse Ronan wciela się tu w szesnastolatkę, którą w fińskiej dziczy ojciec - były agent CIA (Eric Bana) - szkolił na bezwzględną, perfekcyjną zabójczynię. Z kolei Cate Blanchett wciela się w postać starszej agentki CIA, która próbuje wyśledzić i wyeliminować dziewczynę i jej ojca. Hanna przemieszcza się po Europie, wymykając się kolejnym agentom; zbliżając się do celu, odkrywa coraz to bardziej zdumiewające sekrety dotyczące swojego życia.

Hanna podbija Netfliksa

Scenografia i atmosfera „Hanny” mają w sobie więcej z mrocznej baśni Grimmów niż typowego thrillera. Nic dziwnego: Wright przyznał, że głównym motywem obrazu jest alegoria przezwyciężania ciemnej strony podczas „rytuału przejścia”, którym w tym wypadku jest okres dojrzewania - czas, w którym dziecko (nastolatka) ulega przemianie i musi „wyruszyć w świat”. Dorastaniu twórcy towarzyszyło nieustanne obcowanie z brutalnymi, mrocznymi i pełnymi przestróg opowieściami - bajkami, które miały przygotować dzieci na przyszłe przeszkody w szerokim, dorosłym, pełnym zagrożeń świecie. Swoje wspomnienia zmiksował z uwielbieniem do mistycyzmu filmów Lyncha, jego specyficznych narracji. Hiperstylizację połączył z dudniąca ścieżką dźwiękową, której motywy miały symbolizować zderzenie dziecięcej niewinności ze współczesną, „syntetyczną” rzeczywistością. 

Okazjonalne poczucie surrealizmu, oniryzm i wszechobecna symbolika pasują zatem do snutej w „Hannie” opowieści - reżyser umiejętnie połączył tę metaforę, baśniowe wstawki i brutalność thrillera akcji, tworząc obraz zaskakujący w formie i charakterze. I choć okazjonalnie Wrightowi zdarza się być niezbyt subtelnym, jego sposoby na kontrowanie natury i wychowania imponują kreatywnością, hipnotyzują.

REKLAMA
Hanna

To naprawdę działa - zresztą nie tylko to. Wright postanowił przywrócić człowiekowi - a zatem: swojej tytułowej bohaterce - zwierzęce instynkty, odzierając ją z ludzkich fasad i fałszu. Sami przypisujemy jej tę charakterystyczną dla młodego wieku niewinność, zapominając o pierwotnym rodzaju czystości - naturze, instynktach przetrwania.

W gruncie rzeczy to prawdziwie wyjątkowe podejście do opowieści o zemście, jakiego próżno szukać w starszych czy współczesnych akcyjniakach. Dorzućmy fantastyczną grę aktorską i fenomenalnie opracowane choreografie walk - i gwarantuję, że tętniąca energią, ekscytująca „Hanna” nie pozwoli wam odwrócić wzroku od ekranu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA