Przez cały odcinek do momentu finałowego starcia w tle tykał zegar. Odmierzał czas do końca tego, co wiedzieliśmy, że się wydarzy oraz tego niespodziewanego - krwawej, ale artystycznej i pięknej rzezi, w której Hannibal Lecter rani każdą dobrą postać. W odkupieniu za grzechy, w ofierze, w rozczarowaniu i w chęci przeżycia.
Najlepszym i najbardziej dopracowanym fabularnie serialem jest filmowe “Breaking Bad”. “Hannibal” jest z kolei tworem fenomenalnym, dopieszczonym w wizualnych, estetycznych i psychologicznych detalach. I mimo że zapowiedziano przedłużenie go na trzeci sezon, “Hannibal” mógłby się skończyć już teraz, po genialnym finale.
Uwaga, spoilery!
Ciężko zagłębić się w “Hannibala”, bo to historia wymagająca uwielbienia dla szczegółów, akcji rozgrywającej się na wyższym, psychologicznym poziomie, składania sensu z długich, ale zawsze znaczących konwersacji. A przede wszystkim: pokonania strachu przed śmiercią. Śmiercią, która w “Hannibalu” ukazana jest w brutalny, ale piękny w swoim ohydztwie sposób. Jednak gdy zacznie się oglądać “Hannibala” w skupieniu, zaczyna się odkrywać świat pełen napięć. Hannibal - kanibal, genialny morderca, przeszły chirurg, aktualnie psychoterapeuta, rewelacyjny kucharz i potężny manipulant grany wspaniale przez Madsa Mikkelsena fascynuje i brzydzi. Mikkelsen stworzył postać, która jest perfekcyjna w każdym milimetrze. Lecter ze specyficznym akcentem pozostaje elegancki nawet w zakrwawionej koszuli i z nożem w ręce. Ta stylowość dodaje mu przerażającej mocy, gdy rzuca się na drzwi, by zamordować Jacka Crawforda.
Bo to, że Hannibal spina całą fabułę wiedzieliśmy już od początku. Od pierwszego odcinka drugiego sezonu wiedzieliśmy też, że gdzieś na końcu to on będzie walczył z Crawfordem i wbije mu szkło w szyję. Cały drugi sezon “Hannibala” prowadził właśnie do tego momentu, do tej - wydawałoby się - ostatecznej walki. W tym sezonie zdarzyło się mnóstwo, mimo pozornego, powolnego rozwijania się fabuły. Will Graham siedział w słynnym szpitalu dla chorych psychicznie przestępców, gdzie rozwijał swoją nienawiść do Hannibala, powoli się do niego upodabniając. Tak jak Lecter manipuluje swoimi pacjentami, tak Graham usiłuje sterować współosadzonymi i w końcu wkręca innego mordercę w zabicie swojego terapeuty.
Delikatne rozgrywki przeradzają się w coraz szybszą akcję. Kto wierzy Hannibalowi, a kto w niewinność Willa Grahama? Gideon, Chilton, Miriam Less, Katz, rodzeństwo Verger - to wszystko rykoszety walki pomiędzy Grahamem i Lecterem. Walki, w której dobro - czyli Graham - musi sięgnąć po metody zła, bo inaczej nie będzie miał szans.
Dynamika związku pomiędzy Grahamem i Lectrem - zabarwionego lekko homoerotyzmem, fascynacją i obrzydzeniem, nienawiścią i miłością - jest niecodzienna, ale napędza wszystko dookoła. Bryan Fuller, twórca "Hannibala", niezwykle umiejętnie operuje tymi niuansami i nie zawsze trzyma się książkowych pierwowzorów . I dobrze - dzięki temu Margot Verger nie jest lesbijką w typie męskim, a bardzo kobiecą postacią. Dzięki tym odstępstwom możemy się zastanawiać, kto prócz Hannibala Lectera i Bedelii wyjdzie żywo ze starcia.
Finał drugiego sezonu “Hannibala” to majstersztyk. Oprócz tego, że śmiertelnie ranione zostają praktycznie wszystkie kluczowe postacie stojące po stronie dobra - Graham, Bloom, Crawford - to za zdradę, której dopuścił się Graham, zabita zostaje Abigail Hobbs. Ta, która okazuje się żywa chwilę wcześniej, i której śmierć była motorem napędowym Grahama.
Finałowy odcinek to majstersztyk fabularny, ale i wizualny. Nie mam pojęcia jak scenarzystom i realizatorom serialu udało się tego dokonać, ale świat przedstawiony w “Hannibalu” jest mroczny, psychodeliczny, fascynujący, odrzucający i piękny zarazem. Od scen gotowania przez Hannibala, ukazanych z niezwykłą szczegółowością, przez wizje Grahama z jeleniem, przez wyobrażenia przedmiotów czy płynów, po zabawy z krwią i pokazywaniem martwych ciał. Twórcy Hannibala twierdzą, że oprócz aktorów plan jest tym, co opowiada historię. Dlatego w “Hannibalu” każde wnętrze, każda lokacja ma tak wiele charakteru i idealnie pasuje do opowieści. Czy to kuchnia, jadalnia, gabinet Lectera, domek Grahama, czy wnętrze głowy, wyobrażenia i majaki głównych bohaterów - tu nie ma nic przypadkowego.
To wszystko czyni “Hannibala” wymagającym, ale jednocześnie ponadprzeciętnym widowiskiem różnym od kolejnych seriali kryminalnych. Jeśli ktoś sprosta jego wymaganiom dostaje perfekcyjną ucztę. Krwawy finał drugiego sezonu, oprócz rzezi pełen emocji, jest doskonałym, niemal perwersyjnym zwieńczeniem tego mrocznego, psychotycznego widowiska.