REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Przeczytałem nowy podręcznik do HiT-u. Jest gorzej, niż myślałem

Byłoby świetnie, gdyby o innych aspektach edukacji w Polsce rozmawiano z taką zaciętością, jak o podręczniku do Historii i Teraźniejszości. Dyskusja na temat książki Wojciecha Roszkowskiego skupia się jednak w dużej mierze na bzdurkach i bzdurach, które co uważniejsi czytelnicy tam znaleźli. Mnie jednak rzuciło się w oczy coś jeszcze.

21.08.2023
20:01
hit historia i teraźniejszość
REKLAMA

Nie byłem przesadnie zaskoczony, kiedy przeczytałem, że 2. część kontrowersyjnego podręcznika została dopuszczona do użytku szkolnego. Powody, dla których tak się dzieje są oczywiste i dość wulgarnie polityczne. Rzecz jednak w tym, że sama idea przedmiotu, który pomógłby przygotować uczniów do wiedzy o współczesnym świecie, jest bardzo słuszna. Zwłaszcza że nauczana w szkole historia ma tendencję do ignorowania czegokolwiek, co dzieje się po II wojnie światowej – nawiasem mówiąc, być może lepszym rozwiązaniem byłoby jednak odchudzanie istniejących przedmiotów, a nie dokładanie nowych.

REKLAMA

Podręcznik do HiT-u – opinia

Nowy podręcznik Roszkowskiego prowadzi czytelnika przez lata 80. aż do 2015 roku. Zaczyna się od cytatu z homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II w Warszawie 1979 roku. Muszę jednak zasmucić niektórych komentatorów, bo słowa, które się tam pojawiają, nie wykluczają nikogo, a ich przekaz jest mniej więcej taki, że trudno zrozumieć losy Polski bez kontekstu religijnego i duchowego. Co oczywiście, jeśli przyjrzymy się historii tego naszego regionu, jest prawdą.

Właściwa część podręcznika zaczyna się od sowieckiej inwazji na Afganistan, czyli tego momentu, o którym często mówi się, że rozpoczął proces dekompozycji ZSRR, czego jedną z konsekwencji był rozpad całego bloku wschodniego. Hasłowo – to brzmi dobrze. Rzecz w tym, że temat jest bardzo dobrze przebadany, szeroko omówiony i bardzo, bardzo złożony. Nie da się, tak jak w poprzednim tomie, upadku mocarstwa zrzucić na karby liberalizacji sfery seksualnej. Roszkowski sumiennie więc opisuje procesy, zmiany i decyzje, jakie doprowadziły również do polskiej wolności. Robi to dość tendencyjnie i posiłkuje się naprawdę nielicznymi źródłami, ale robi to rzetelnie. Problem polega na tym, że… młody czytelnik nic z tego nie zrozumie.

Historia i Terazniejszosc class="wp-image-2010847"
Podręcznik do HiT-u, cz. 1.

Ideą nowego przedmiotu miało być przygotowanie uczniów do zrozumienia współczesnego świata, polityki, konfliktów, relacji między narodami i kultury. Druga część kontrowersyjnego podręcznika jest (nawet bardziej niż poprzednik) przeładowany informacjami, do tego podanymi w taki sposób, który naprawdę utrudnia odbiór. Zwłaszcza że Roszkowski bardzo stara się zachować chronologiczny porządek przedstawianych wydarzeń, więc dekada po dekadzie opisuje wydarzenia z różnych rejonów świata. Od czytelnika wymaga to wyrywkowej znajomości (i rozumienia) historii, a także wiedzy na temat niuansów choćby polityki międzynarodowej. Z jakiegoś powodu szkolny podręcznik nie zadaje sobie trudu wyjaśniania wszystkich trudniejszych pojęć, terminów czy organizacji. Dla ucznia, który będzie się z tego podręcznika uczył, twórca szykuje piekło i chaos.

REKLAMA

Więcej papieża, młodzież wytrzyma

Powracającym zarzutem dotyczącym podręcznika do HiT-u jest nadreprezentacja poglądów autora. I to nie tak, że inne książki o dziejach pozbawione są całkiem tego politycznego pierwiastka. Dość oczywiste jest, że nawet doborowi faktów towarzyszą wybory, a te nigdy nie są zupełnie niewinne. Problem z książką Roszkowskiego leży nie w samych opisywanych wydarzeniach, bo te – podobnie jak w części 1. – dobrane są raczej uczciwie i gdy już się je pozna, to można zrozumieć wiele procesów, jakie targają współczesnym światem.

Rzecz w tym, że ten podręcznik, gdy tylko wchodzi na tematy mocniej rezonujące ze współczesnością, ściąga maskę pomocy szkolnej, a zakłada foliową czapeczkę. Czasem uprzedzenia autora są wyrażane subtelnie, a czasem podawane są tak zajadle, że nawet osobom przekonanym musi zapalić się czerwona lampka.

Najsmakowitsze (choć ciężkostrawne) kąski przedstawił już na naszych łamach Michał Jarecki. Ja od siebie dorzucę jeszcze fragment, w którym autor dochodzi do wniosku, że polityczna poprawność jest wynikiem „manowców, na które schodzi kultura pozbawiona moralnego drogowskazu”. Jest to stwierdzenie o tyle interesujące, że nawet widziana oczami skrajnych prawicowców i demonizowana „polityczna poprawność” jest czymś zupełnie przeciwnym. Wyraża ona właśnie etyczne i moralne wzmożenie wobec konkretnych postaw, z tą różnicą, że jej źródłem nie jest nauczanie Kościoła. A i nawet mechanizm ostracyzmu również nie jest nowy, choć dzięki mediom społecznościowym został nazwany „Cancel culture”.  

W tym kontekście przyozdobienie książki zdjęciami Jana Pawła II uważam za wyjątkowo nieskuteczne. Jeśli podręcznik nie będzie budził zaufania uczniów i opinii publicznej, to cały ten trud, jaki poniósł Roszkowski nie ma żadnego sensu, a nawet więcej – bardziej szkodzi niż pomaga sprawie, o którą profesor tak intensywnie walczy. Patrząc jednak na absolutny brak refleksji po krytyce poprzedniej części, dochodzę do wniosku, że chyba nie za bardzo mu to przeszkadza. Może lepiej, żeby tak zostało.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA