REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Intrygująca historia, zmarnowany potencjał. "Carte blanche" - recenzja sPlay

O filmach takich jak "Carte blanche" trudno cokolwiek powiedzieć. To jeden z tych obrazów, do realizacji którego wzięto na warsztat wzruszającą i ciekawą historię, myśląc, że reszta zrobi się sama. Że łzawa i niecodzienna opowieść zadba o to, by widzowie z kina wyszli zadowoleni i by nie zauważyli pewnych braków na ekranie. Niestety, ogrom wzruszeń, który nas otacza i którym karmi się każdy program telewizyjny typu reality-show i talent-show, zadbał o to, aby nie dać się tak łatwo zwieść. "Carte blanche" mimo inspiracji poruszającymi wydarzeniami, nie ujmuje, nie prowokuje do dyskusji, ani nie zapada głęboko w pamięć.

27.01.2015
19:00
Intrygująca historia, zmarnowany potencjał. „Carte blanche” – recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Twórca "Carte blanche", Jacek Lusiński, napisał scenariusz i wyreżyserował film zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami.

Andrzej Chyra wcielił się w rolę Kacpra Bielika, nauczyciela historii jednego z lubelskich liceów. Pierwowzorem tej postaci jest Maciej Białek, historyk, który w wyniku choroby genetycznej stracił wzrok.

Dramatyzm historii potęguje zachowanie głównego bohatera, który stopniowo stając się niewidomym, prawie nikomu nie przyznaje się do postępującej choroby. O jego problemach wie tylko przyjaciel, Wiktor, grany przez Arkadiusza Jakubika.

Sprawa komplikuje się coraz bardziej kiedy Kacprowi zaproponowane zostaje wychowawstwo jednej z klas maturalnych.

Białek, który boi się utraty pracy, przyjmuje ofertę i desperacko szuka sposobów, by poradzić sobie w nowej roli. Nauczyciel liczy kroki, które musi wykonać, aby znaleźć się w gabinecie pani dyrektor, z pomocą nieświadomego woźnego oznacza hak na klucze, by już nigdy nie pomylić numeru, a w swojej nowej klasie to uczniów czyni odpowiedzialnymi za wpisywanie ocen do dziennika i pisanie na tablicy.

To niestandardowe zachowanie historyka, choć nie jest akceptowane przez wszystkich jego współpracowników, cieszy się aprobatą wśród uczniów.

Bielik ma inne podejście do nastolatków niż reszta belfrów. Jest ich kumplem, któremu mogą powierzyć swoje sekrety.

carte blanche

Ta specyficzna relacja nauczyciela z uczniami, widoczna jest przede wszystkim jeśli przyjrzymy się jego znajomości z Klarą (Eliza Rycembel), jedną z wychowanek. Dziewczyna przeżywa bunt, ma trudne relacje z innymi profesorami i to właśnie Bielik wyciąga do niej pomocą dłoń.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ta relacja, która ma pokazać wspaniałą postać nauczyciela, jest przerysowana i do bólu sztampowa.

Jeżeli Lusiński chciał do "Carte blanche" wpleść wątki rodem ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", to mu się to nie udało. Kontestacja Klary nieco śmieszy, tak jak śmieszy każdy bunt oparty na dziwnej fryzurze, paleniu szlugów i wtrącaniu co kilka zdań "kurwa", a jej erotyczne zainteresowanie Kacprem jest tak oczywiste i przesiąknięte kompleksem ojca, że nie warto poświęcać temu więcej niż to zdanie.

Równie nieudane jest przedstawienie miłosnej relacji Bielika i jednej z nauczycielek. Romas bierze się znikąd i choć od początku wiadomo, że między kobietą i mężczyzną jest coś na rzeczy, całość wypada marnie, bo jest nieprzemyślna. Zresztą nieprzemyślany wydaje się cały film, który niepotrzebnie chce byc dokładną i kompleksową opowieścią losów lubelskiego nauczyciela.

carte blanche klara

Wszystko tu jest chaotyczne i właściwie nie wiadomo, który wątek jest tak naprawdę najistotniejszy, bo każdy liźnięty jest powierzchownie.

Oczywiście, utrata wzroku jest głównym punktem programu, ale jeśliby przyjrzeć się towarzyszącym wydarzeniom ma się wrażenie pewnego bałaganu. Postać Wiktora pojawia się w filmie tylko po to, by pokazać negatywną stronę zachowania Bielika, a i to robi nieudolnie. Dwuznaczne moralnie postępowanie nauczyciela wydaje się nie spędzać twórcy "Carte blanche" snu z powiek. Jest ono złe tylko dlatego, że nauczyciel zataja prawdę. Fakt, że stanowi zagrożenie dla siebie i innych zostaje zmarginalizowany również przez towarzyszące nam przez cały film obrazy tego, jak historyk widzi (czy raczej nie widzi) otaczającą go rzeczywistość.

Bielik jest tu bohaterem, który radzi sobie z przeciwnościami losu i dlatego przedstawiona historia, cały film jest naiwny i sprowadza się do dość taniego patosu.

Patetyczny jest ból Bielika, jego sympatia do uczniów i ich reakcja na nią, patetyczna jest nawet sytuacja, kiedy Kacper zostaje oszukany na blisko 2 tysiące złotych.

carte blanche chyra

Historia Macieja Białka, rzeczywistego nauczyciela historii, którego spotkał ten smutny los, jest rzeczywiście interesująca, ale została oddana w najprostszy z możliwych sposobów. W "Carte blanche" nie ma głębi, psychologizacja głównego bohatera nie jest szczególnie dobrze przedstawiona, trochę brakuje motywów jego postępowania. A to nie do końca jest godne pochwały, o czym wszyscy zdali się zapomnieć.

REKLAMA

Film "Carte blanche" jak wiele polskich produkcji miał potencjał.

Miał dobrych aktorów i dobrą historię do opowiedzenia. Niestety przez brak pomysłu na przedstawienie dramatu tracącego wzrok nauczyciela, film można sprowadzić do roli zwykłej obyczajówki. Obyczajówki, która ma za zadanie w tendencyjny sposób wzruszać, ale każdego, kto oczekuje od kina nieco więcej, nie obejdzie. Bo "Carte blanche" to po prostu kolejny film do zapomnienia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA