REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się
  3. Dramy

Spotify po cichu kasuje odcinki podcastu Joe Rogana. Wcześniej serwis stanął po stronie foliarzy

Afera z Joe Roganem i Spotify wchodzi w kolejną fazę. Po tym jak wybuchł skandal związany z odcinkiem podcastu, w którym głoszono teorie spiskowe dotyczące szczepionek przeciw Covid-19, z serwisu zaczęli odchodzić artyści. Spotify opowiedziało się za wolnością słowa, kosztem albumów Neila Younga i innych muzyków. Wychodzi jednak na to, że właściciele przemyśleli sprawę, bo usunęli już ponad 100 odcinków podcastu "The Joe Rogan Experience". Dlaczego?

06.02.2022
18:55
Spotify usuwa odcinki podcastu Joe Rogana. W tle nowa afera
REKLAMA

Spotify podpisało z Joe Roganem kontrakt na 100 mln dolarów, ale teraz pewnie gorzko tego żałuje. Afera z najsłynniejszym podcasterem świata doprowadziła do największego kryzysu wizerunkowego serwisu od lat, które odbił się też (na chwilę) na kieszeniach akcjonariuszy i liczbie subskrybentów.

REKLAMA

To sytuacja bez precedensu, dlatego właściciele sobie zupełnie z tym nie radzą. Teraz moderatorzy kasują odcinki "The Joe Rogan Experience", choć wcześniej woleli olać Neila Younga i innych protestujących artystów i naukowców. Wiele wskazuje na to, że powodem może być nowa inba z rasizmem w tle.

O co chodzi chodzi w aferze z Joe Roganem i Spotify? Poszło o antyszczepionkowy odcinek o covid-19.

Punktem zapalnym był dokładnie 1757 epizod podcastu "The Joe Rogan Experience" dodany w grudniu 2021 roku. Amerykanin zaprosił do niego doktora Roberta Malone’a, a wywiad był pełen informacji niezgodnych z naukowym konsensusem odnośnie COVID-19 i szczepionek.

Padały w nim typowo foliarskie hasła: od porównań do nazistowskich Niemiec aż po "masowo formowaną psychozę" i "hipnotyzowanie społeczeństwa przez liderów społecznych". To nie była pierwsza taka sytuacja, bo nieco wcześniej w programie pojawił się Peter A. McCullough (odc. 1747), który porównał sytuację szczepionkową do Holocaustu i eksperymentów na ludziach.

Grupa ponad 200 naukowców domagała się usunięcia odcinka i sprostowania. Uznali, że to "socjologiczny problem o dewastujących proporcjach", a Spotify umożliwia dalsze rozsiewanie dezinformacji, co w przypadku popularności podcastu i autorytetu prowadzącego może mieć fatalne skutki. Serwis jednak się tym nie przejął i przyznał, że już i tak usunął 20 tys. innych odcinków z teoriami spiskowymi. Po aferze wprowadził też ostrzeżenie do podcastów poruszających tematykę covid-19, że mogą zawierać nienaukowe treści i odnośnik do centrum informacji.

Neil Young nie chciał, by jego muzyka była na platformie ze szkodliwymi treściami, więc dał ultimatum serwisowi: albo on, albo Rogan. Spotify wybrało podcastera i usunęło albumy ikony rocka (w serwisie pozostały single i utwory z kompilacji). Do bojkotu przyłączyli się też inni artyści, m.in. Joni Mitchell, Nils Lofgren czy siostrzenica byłego prezydenta USA, Mary Trump, która miała tam swój podcast. Z serwisu zaczęli też odchodzić użytkownicy, a na całym świecie rozpętała się dyskusja o granicy wolności słowa.

Spotify kasuje odcinki "The Joe Rogan Experience". Z serwisu zniknęła ich ponad setka.

Teraz jesteśmy świadkami kolejnego odcinka sagi. Okazuje się, że ze Spotify zniknęła nie tylko muzyka Neila Younga, ale i... 113 epizodów "The Joe Rogan Experience". Co ciekawe, dwa kontrowersyjne odcinki o pandemii dalej są na profilu podcastu. Powstał nawet specjalny serwis JRE Missing, który na bieżąco weryfikuje zawartość "TJRE" i wypisuje, których odcinków brakuje. Większość wyparowała w piątek, 4 lutego.

"New York Post" donosi, że w usuniętych odcinkach gościli konserwatyści, skrajna prawica lub foliarze, w tym założyciel Proud Boys (organizacja neofaszystowska) Gavin McInnes, głosiciel teorii o Pizzagate David Deaman, twórca kontrowersyjnej diety Bulletproof Dave Asprey czy komicy Rich Vos i Little Esther.

Portal "Endgadet" skontaktował się w tej sprawie ze Spotify, ale na razie nie otrzymał odpowiedzi. Na razie nie jest też jasne, jakie punkty regulaminu złamały. Wygląda jednak na to, że moderatorzy wzięli się za przesłuchanie wszystkich odcinków podcastu i usuwają te najbardziej kontrowersyjne (o możliwym powodzie napiszemy za chwilę). "The Verge" dotarł do tajnych wytycznych, które mówią o tym na co mają zwracać uwagę i za jakie stwierdzenia wlepia się bana. Wśród zakazanych w podcastach stwierdzeń poruszających tematykę zdrowotną są takie:

  • Zachęcanie do świadomego zarażenia się na poważną lub zagrażającą życiu chorobę
  • Zaprzeczanie istnienia AIDS i Covid-19
  • Sugerowanie, że spożywanie wybielacza może leczyć różne choroby i schorzenia
  • Sugerowanie, że noszenie maski spowoduje nieuchronne, zagrażające życiu fizyczne obrażenia dla użytkownika
  • Promowanie lub sugerowanie, że szczepionki są zaprojektowane do zabijania

Joe Rogan przepraszam za używanie rasistowskiego "n-nord". Czy to przelało czarę goryczy?

Możliwe, że miarka się przebrała, gdy internauci wypomnieli Roganowi wielokrotne używanie na antenie słowa "nigger" (ang. "czarnuch"). W Stanach Zjednoczonych nie ma bardziej zakazanego określenia niż to i już nie da się z tego tak łatwo wybronić wolnością słowa.

Biały Amerykanin (i nie tylko Amerykanin) po prostu nie może go używać, bo jest maksymalnie rasistowskie. Dla nas Polaków ekstremalne reakcje na ten przypadek są niezrozumiałe, ale nie wszyscy Amerykanie wiedzą też, dlaczego np. sformowanie "polskie obozy śmierci" jest dla nas obraźliwe.

Joe Rogan przeprosił za użycie "n-word" na Instagramie i wyjaśnił, że hulająca po sieci kompilacja jest wyrwana z kontekstu i dotyczy przestrzeni wielu lat. W swoich kontrowersyjnych wypowiedziach odnosił się m.in. do czarnoskórych komików, ale raz też porównał "Planetę małp" do Afryki. To ostatnie, jak sam przyznał, nawet z kontekstem jest jednak słabe.

REKLAMA

Podkreślił też, że nie jest rasistą, a samo wideo jest "zajebiście obrzydliwe nawet dla niego". Nie wiadomo na razie, czy zakazane słowo było w usuwanych odcinkach podcastu i to właśnie to jest główny powód czystek w serwisie.

"Wiem, że dla większości ludzi nie ma opcji, by białoskóra osoba mogłaby kiedykolwiek wypowiedzieć to słowo. Nie mówiąc już o publicznym podcaście i teraz się z tym zgadzam. Przez długi czas, gdy wynikało to z dyskusji, zamiast mówić "słowo na n", mówiłem to słowo. Uważałem, że dopóki jest to w kontekście, ludzie zrozumieją, co robię" - wyjaśnił. To jednak najwyraźniej nie wystarczyło.

* zdjęcie główne: screen z PowerfulJRE / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA