REKLAMA

Sto lat temu urodził się bohater ważnej polskiej lektury. Czego „Kamienie na szaniec” mogą nas dzisiaj uczyć?

„Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego od lat niezmiennie znajdują na liście lektur szkolnych dla podstawówki. Historia Alka, Zośki i Rudego nadal budzi emocje, kontrowersje i zainteresowanie czytelników. A dzisiaj przypada 100. rocznica urodzin Aleksego Dawidowskiego, który posłużył za wzór dla jednego z głównych bohaterów.

Kamienie na szaniec: Aleksy Dawidowski ps. Alek urodził się 100 lat temu
REKLAMA
REKLAMA

Maciej Aleksy Dawidowski urodził się 3 listopada 1920 roku w Drohobyczu (obecnie na Ukrainie) jako syn Aleksego Dawidowskiego i Janiny z Sagatowskich. Oboje rodzice byli inżynierami, a w 1929 roku Dawidowski Sr. otrzymał posadę dyrektora administracyjnego w Państwowej Fabryce Karabinów w Warszawie, gdzie wraz z nim przeniosła się cała rodzina. Pełnił tę funkcję aż do wybuchu II wojny światowej. Maciej (używający w kontaktach z ludźmi tylko swojego drugiego imienia – Aleksy) w tym czasie uczęszczał do warszawskich szkół, w tym do słynnego Państwowego Gimnazjum im. Stefana Batorego oraz dwuletniego liceum ogólnokształcącego w tej samej placówce.

W klasie matematyczno-fizycznej poznał innych przyszłych członków konspiracji i uczestników Powstania Warszawskiego, czyli Jana Bytnara, Tadeusza Zawadzkiego, Jana Wuttke czy Andrzeja Zawadowskiego, a postaw patriotycznych podobnie jak wielu jego rówieśników uczył się w szeregach harcerstwa. W listopadzie 1939 roku Niemcy aresztowali i rozstrzelali ojca Dawidowskiego, ale zaledwie 19-letni Aleksy już wcześniej uczestniczył w konspiracji najpierw jako członek lewicowego PLAN-u, a potem Związku Walki Zbrojnej. W marcu 1941 roku wstąpił do Szarych Szeregów i stał się jednym z najaktywniejszych członków Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”.

Aleksy Dawidowski m.in. usunął niemiecką tablicę z pomnika Kopernika i brał udział w akcji pod Arsenałem.

W trakcie słynnej akcji zbrojnej mającej na celu odbicie Jana Bytnara ps. „Rudy” i 20 innych więźniów z rąk Niemców trakcie przewozu z przesłuchania w siedzibie Gestapo do więzienia Pawiak. Zakończyła się ona sukcesem, ale zmasakrowany w trakcie przesłuchania Bytnar zmarł kilka dnia później w Szpitalu Wojskowym. Od ciężkiej rany postrzałowej w brzuch zginął także biorący udział w starciu „Alek”. Obaj przyjaciele odeszli z tego świata tego samego dnia, czyli 30 marca 1943 roku.

kamienie na szaniec
Foto: Okładka książki Kamienie na szaniec/Nasza Księgarnia

Niedługo później światło dzienne ujrzała książka „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, która powstała na bazie relacji Tadeusza „Zośki” Zawadzkiego. Jej celem było upamiętnienie grupy warszawskich harcerzy, którzy poświęcili się w walce z okupantem. Choć powstała w błyskawicznym tempie (podobno w ciągu zaledwie tygodnia), to z miejsca stała się najpopularniejszym tytułem tamtych lat. Na sukces „Kamieni na szaniec” złożyło się przede wszystkim entuzjastyczne przyjęcie przez młodych czytelników, którzy łatwo utożsamiali się z bohaterami książki.

Czego „Kamienie na szaniec” mogą nas uczyć dzisiaj w czasach olbrzymich niepokojów, choć przecież nie wojennej pożogi?

Przez wiele lat „Kamienie na szaniec” były jedną z niewielu lektur szkolnych, których postaci były niemalże rówieśnikami czytających. W ostatnich latach tego typu pozycji zaczęło na szczęście przybywać, ale powieść Kamińskiego nadal stanowi istotny element szkolnego kanonu i promowania postaw patriotycznych. Nie oznacza to jednak, że należy tę książkę przyjmować z absolutną czołobitnością. Trudno oczekiwać, żeby była w stanie zachwycić współczesnych czytelników na poziomie języka czy formy. Nie każdemu jest też łatwo utożsamić się z bohaterami znajdującymi się w tak ekstremalnej sytuacji.

REKLAMA

Wydaje się jednak, że siła historii „Alka”, „Zośki” i „Rudego” leży w trwałości ich relacji oraz chęci wzajemnego wsparcia. Fakt, że Dawidowski i Bytnar umarli tego samego dnia, powinien być mniej istotny od tego jak wiele przyjaciele „Rudego” byli w stanie poświęcić, żeby go uwolnić i ocalić. W obecnych czasach społecznych niepokojów, pandemii koronawirusa oraz politycznego zawirowania wzmacnianie prywatnych relacji nie jest łatwe, ale warto o nie walczyć. Ciekawe jest też, że Aleksy Dawidowski w walce o swoje przekonania dwukrotnie naruszył niezwykle ważny dla warszawiaków pomnik Kopernika, co Niemcy nazwali „czynem dokonanym przez ręce łobuzerskie”. W dyskusji o słuszności tego typu działań w ramach jakichkolwiek społecznych protestów (a tych w ostatnich latach nie brakuje), warto pamiętać o tej postawie.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA