Keanu Reeves był twarzą cyberpunku, zanim to było modne i trafił do gry „Cyberpunk 2077”
Na wieść o tym, że Keanu Reeves wystąpi w grze CD Projekt Red „Cyberpunk 2077” polska i światowa społeczność fanów gier i science-fiction zareagowała euforycznie. I nie ma się co dziwić, mało który aktor tak bardzo pasuje do cyberpunkowego świata.
Nie chodzi tu wcale o to, że wszyscy kochają Keanu Reevesa. Bez wątpienia jest on jednym z najbardziej kultowych i uwielbianych aktorów w Hollywood. Jest zieloną wyspą normalności w tym zwariowanym światku i daje nadzieję, że nawet w Fabryce Snów jest miejsce dla skromnych, ułożonych i zwyczajnie ludzkich postaci. Ale jego obecność, zarówno na konferencji CD Projekt RED, jak i w samej grze studia, „Cyberpunk 2077”, jako jedna z postaci o imieniu Johnny Silverhand, cieszy także z innego powodu.
Keanu Reeves jest na dobrą sprawę pierwszym wyraźnym ambasadorem gatunku cyberpunk w kinie.
Pierwsze, co przychodzi myśl, jeśli chodzi o pojęcia „cyberpunk” i „Keanu Reeves”, to zapewne dla większości z was jego rola Neo w filmie „Matrix”. Jak jednak przypomniał mój redakcyjny kolega ze Spider’s Web, Hubert Taler, jeszcze przed występem w filmie Wachowskich, Reeves zagrał w produkcji „Johnny Mnemonic”. Był to jeden z pierwszych hollywoodzkich filmów, w dodatku opartych na prozie papieża cyberpunku, czyli Williama Gibsona. Fabularny punkt wyjścia był niezmiernie ciekawy, jednak sama adaptacja niestety nie należy do udanych. Tym niemniej, pamiętam z czasów dzieciństwa, że robił furorę w polskich wypożyczalniach kaset wideo, a także później podczas jego emisji w telewizji. Dziś już chyba zaczął pokrywać się kurzem.
Cyberpunk, jako gatunek, mierzy się z blaskami i cieniami (w dużej mierze z cieniami) konsekwencji egzystencji człowieka w świecie zdominowanym przez technologie i rozbudowane sieci informacyjne. Cybepunkowy protagonista jest często postawiony w kontrze do technokratycznego świata, rządów wielkich korporacji, Sztucznej Inteligencji, robotyki.
Reeves właściwie od początku swojej aktorskiej kariery wciela się w postaci wyrzutków, outsiderów, którzy znajdują się trochę na marginesie społeczeństwa i przeważnie ustawieni są do niego w przeciwstawnej pozycji.
Tak było w jego bardziej dramatycznych rolach w filmach „W zakolu rzeki” czy „Moje własne Idaho”. A role w „Mnemonicu” i przede wszystkim „Matriksie” uczyniły z niego symbol kontrkultury pokolenia X i popularyzatora subkultury cyberpunku, który wyszedł daleko poza niszę.
I choć po fenomenie trylogii „Matrix” Reeves starał się nie za często powracać do sci-fi, to raz na jakiś czas ponownie mierzył się z tematyką technologicznych dystopii. W „Przez ciemne zwierciadło” Richarda Linklatera, opartym na opowiadaniu Philpa K. Dicka, aktor, wraz z całą obsadą (m.in. Robertem Downeyem Jr. i Woodym Harrelsonem) przeszedł proces animacji rotoskopowej, która została nałożona na jego występ w filmie.
W niedawnym „Replicas” (który stał się wielką klapą finansową w USA i zebrał cięgi od tamtejszych krytyków) Reeves wciela się w neuronaukowca, który narusza zasady bioetyki i przywraca do życia rodzinę, która zginęła w wypadku samochodowym.
Keanu Reeves jak mało kto kojarzy się tematyką relacji człowieka z technologią, a jego filmy często stanowią przestrogę przed niewłaściwym wykorzystywaniem maszyn i Sztucznej Inteligencji.
Pamiętam, że jeszcze jako dzieciak, na kilka lat przed tym, gdy zacząłem korzystać z internetu czy nawet smartfona, to właśnie Keanu Reeves był dla mnie symbolem nadejścia nowej cyber-ery, telefonów komórkowych i życia w sieci.
Decyzja CD Projekt RED, by zaangażować go do udziału w grze „Cyberpunk 2077” to więc nie tylko świetny ruch PR-owy, ale też po prostu idealny i wręcz oczywisty wybór. Niezmiernie cieszy mnie to, że CDPR osiągnął już w branży rozrywkowej pozycję, która pozwala jej zapraszać największe gwiazdy filmu do udziału w jego projektach. Bo nawet jeśli dziś Keanu nie jest bohaterem zbiorowego szaleństwa porównywalnego z tym, co się działo podczas premiery „Matriksa”, to seria „John Wick”, której jest bohaterem z powrotem wywindowała go na szczyty popularności. Mówi się też, że Marvel przymierza się do obsadzenia go w nadchodzącym filmie MCU „Eternals”.
Ciekawi mnie jednak, czy twórcy gry skrywają jeszcze jakiegoś obsadowego asa w rękawie, którego utrzymają do momentu premiery w tajemnicy. Nawet jeśli nie, to sam udział Reevesa w grze „Cyberpunk 2077” to absolutnie jeden z rozrywkowych newsów roku, który zrobił mi dzień.