REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Audiobooki

Kochanie, zabiłam nasze koty, a jeśli tego nie wyłączysz, to sobie palnę w łeb

Dorota Masłowska w 2002 roku stała się objawieniem polskiej literatury. Rozgłos powieści "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" wyszedł daleko poza środowisko literackie, m.in. dzięki zachwytom celebrytów. Masłowska po kilku latach została nagrodzona nagrodą Nike - największym wyróżnieniem dla polskojęzycznego pisarza. Czy zasłużenie?

10.04.2013
19:50
Kochanie, zabiłam nasze koty, a jeśli tego nie wyłączysz, to sobie palnę w łeb
REKLAMA

Zapewne nie mi to oceniać. Jako czytelnik nadmienię, że "Wojna..." mnie nie porwała. Ostatniej książki pisarki - tym razem - wysłuchałem i przyznam, że miałem spore obawy. Interpretacji podjęła się Katarzyna Dąbrowska - nazwisko kompletnie mi obce. Przyzwyczajony do słuchowisk radiowych Polskiego Radia przeżyłem ciężki szok słysząc pierwsze słowa lektorki z charakterystycznym tembrem:

REKLAMA

Pierwsze wrażenie było złe, ale z każdym dalszym rozdziałem słyszy się, że Dąbrowska krzepnie w swojej roli i nie wynosi aktorstwa ponad przesadę. Ja jeszcze skojarzyłem lekką chrypkę z samym image Masłowskiej i bohaterek jej powieści. Na tym polu "Kochanie..." broni się dzielnie.

A teraz coś kompletnie z innej beczki. Na stronie Wydawnictwa Literackiego czytamy:

„Kochanie, zabiłam nasze koty”, to ciepła i pełna humoru opowieść o perypetiach młodej mieszkanki wielkomiejskiej metropolii. Trzydziestoletnia, pracująca w agencji reklamowej Farah żyje w cieniu seksowniejszej koleżanki. Tymczasem oops!, w ich życie wkracza niebylejaki facet. Czy ich relacja przetrwa próbę? Jeśli podobały wam się książki takie jak „Brak miłości w wielkim mieście” lub „Zjedz xanax i zamknij się”, to bez wahania sięgniecie po „Kochanie, zabiłam nasze koty”!

Ta książka naprawde wciaga.

REKLAMA

WTF? Czy przygotowujący ten opis stroił sobie żarty? Nie mając pojęcia, kim jest Masłowska, po takim streszczeniu na miejscu księgarza książkę usadowiłbym na półce z "literaturą chic". Łatwe i przyjemne, dla niezbyt rozgarniętych. Cóż, tak wcale nie jest. Choć też nie jest na odwrót.

To książka trudna - nie ze względu na budowę czy język (tym akurat Masłowska operuje mistrzowsko), ale na zawartość. Nie wiem, czy udało mi się zinterpretować tę powieść. To krytyka konsumpcji i jałowości współczesnego życia? Oniryczna jazda przez stereotyp Amerykańskiego lajfstajlu przepuszczona przez polsko-hipsterski pryzmat? A może grafomania? Po zachwytach Jerzego Pilcha mogę nie być godzien wydać właściwej oceny. Pozostawiam ją tobie, Czytelniku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA