REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Internauci bojkotujący film „Królowa wojownik” nie mieli racji. A jednak nazywanie go kinem historycznym to nadużycie

Film "Królowa wojownik" to całkiem zmyślnie napisany, solidnie zrealizowany i świetnie zagrany materiał. Niestety, promuje się go jako widowisko historyczne - i tu pojawia się pewien problem. Owszem, krytyka ze strony osób bojkotujących - jak to zwykle bywa - okazała się nietrafiona i obnażyła nieznajomość tematu. Z drugiej strony, twórcy filmu nie tylko dopisali liczne wątki i postacie, lecz także przekształcili pewne ważne, choć w pewnym sensie niewygodne fakty, ani razu przy tym nie sygnalizując, że mamy do czynienia z fikcją: alternatywną wersją naszej rzeczywistości. I o ile osobiście nie mam z tym większego problemu, o tyle doskonale rozumiem frustrację spowodowaną wybiórczością w pielęgnowaniu historycznej zgodności w kinie.

19.02.2023
15:45
królowa wojownik dahomej woman king historia fakty
REKLAMA

"Królowa wojownik" to kawał solidnego dramatu kostiumowego ze świetnie zrealizowanymi sekwencjami akcji. Jest to przy okazji zdecydowanie najlepsze dzieło w portfolio Giny Prince-Bythewood: z jednej strony prawdziwie epickie, imponujące widowisko, z drugiej - bardziej kameralna, inspirującą opowieść o wspaniałych, walecznych kobietach, forsujących zdecydowanie bardziej oświecony stosunek do zarządzania państwem.

Nawołujący do bojkotu i obniżający oceny internauci stwierdzili, że produkcja z pewnością pomija wątek niewolnictwa, co okazało się bzdurą. Film nie stara się oczyścić Królestwa Dahomeju i udawać, że nigdy nie było ono centrum handlu człowiekiem. Rzecz w tym, że prawdziwe wojowniczki Agojie (grupa chroniąca niegdyś zachodnioafrykańskie królestwo Dahomeju) również miały znaczący wkład w transatlantycki handel niewolnikami - a w tej fabularnej materii dochodzi do kilku przekłamań.

Więź łącząca bohaterki, czyli zawarta w większej opowieści historia miłosna, to wątek świetnie napisany i niebywale emocjonalny. Obraz ma serce we właściwym miejscu, porywa, podnosi na duchu, a to, na czym się skupia, bywa piękne, poruszające i wybrzmiewa z należytą mocą. Jest jednak coś nieprzyzwoitego w ubieraniu handlarzy niewolnictwem w szaty bohaterów, nawet jeśli twórcy zdecydowali się powołać do życia tak wiele fikcyjnych postaci, by zrobić to w bardziej elegancki sposób. Przypisanie pewnych czynów i słów nieistniejącym bohaterom nie jest, rzecz jasna, wybielaniem per se - to wytrych, zagranie sensowne, szkoda jednak, że nieosadzone w uczciwej atmosferze czytelnej umowności. 

REKLAMA
Królowa wojownik - The woman king
REKLAMA

Królowa wojownik: tak pięknie nie było

Na temat omijania przez "Królową" pewnych historycznych faktów szerokim łukiem w przeszłości wypowiadali się już specjaliści. I tak na przykład Milan Solly ze Smithsonian Magazine zwróciła uwagę, że o ile baza tego osadzonego w 1823 filmu jest zgodna z rzeczywistością, w tym m.in. zarys żeńskiego pułku Agojie (wojowniczki mieszkań w swojej własnej enklawie, nie zawierały ślubów, nie uprawiały seksu, nie rodziły dzieci), o tyle całość przeplatana jest licznymi historycznymi nieprawidłowościami. Wątek polityczny, pałacowe intrygi, nawołująca do rewolucji generał Nanisca, która w filmie chce zakończenia handlu niewolnikami - to tylko wierzchołek góry lodowej fikcji.

Lynne Ellsworth Larsen ze Smithsonian Institution (największy na świecie kompleks ośrodków edukacyjno-badawczych i muzeów z Waszyngtonu, który finansuje i organizuje badania naukowe, wydaje książki i czasopisma oraz prowadzi wymianę publikacji z zagranicznymi ośrodkami naukowymi) przekonuje, że przedstawione w obrazie kobiety tak naprawdę przyczyniały się do działania tego bazującego na niewolnictwie systemu. Co więcej, w gruncie rzeczy nawet w filmie wciąż funkcjonują w ramach narzuconego przez władcę patriarchalnego systemu. Historycznie król Ghezo zgodził się zakończyć udział Dahomeju w handlu niewolnikami dopiero w 1852 roku.

„Kobieta wojownik” pokazuje więc wspaniałą, budującą i rozgrzewającą serca opowieść. Ma istotne przesłanie oraz - co ważne - wbrew wielu zarzutom wcale nie pomija faktu, że ukazany w produkcji lud był mocno zaangażowany w handel zniewolonymi. Dementuję: wątek jest poruszony, a wokół niego rozgrywa się sporo dramatów. Głośne ataki na film - szczególnie przeprowadzone przez tych, którzy go nie oglądali - są zatem, dość typowo, nieuzasadnione. Z drugiej strony, jeśli już promujesz film jako obraz historyczny, warto uprzedzić, że fikcja, którą się posilasz, nie służy jedynie ubarwieniu opowieści, a znacząco modyfikuje prawdziwe wydarzenia i przekłamuje fakty. Niestety - wszystko to, co w „Królowej” najpiękniejsze, zostało wymyślone przez twórców.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA