Oryginalny film Netfliksa – to może zniechęcić niektórych widzów. W dodatku z nowego dla platformy gatunku, jakim jest thriller szpiegowski. To niemal gwarantowany przepis na klapę, a mimo to Kryptonim Anioł jest całkiem udaną produkcją.
OCENA
Netflix dostarczał nam już komedie, horrory, filmy sci-fi i sensacyjne. Pośród nich możemy znaleźć kilka ciekawych produkcji, jednak większość, lekko mówiąc, nie zachwyciła użytkowników serwisu. Gigant VoD nie ustaje jednak w próbach zapewnienia abonentom rozrywki i sięga też po inne gatunki. Teraz przyszła kolej na thriller szpiegowski, w dodatku oparty na faktach.
Do katalogu platformy dodano film Kryptonim Anioł.
Produkcja przedstawia historię Ashrafa Marwana, członka egipskich elit lat 60. Marwan jako zięć prezydenta Gamala Abdel Nasera obraca się wśród najważniejszych ludzi w państwie. Nie cieszy się jednak zaufaniem ani teścia, ani jego najbliższych doradców. Jednak sprawy inaczej mają się z Anwarem al Sadatem, wiceprezydentem, który po śmierci Nasera obejmuje władzę w Egipcie.
Jako doradca nowego prezydenta Marwan ma dostęp do tajnych i niezwykle cennych informacji. Wie, że zagrożenie kolejnej wojny z Izraelem jest bardzo duże, a on sam ma już dość rozlewu krwi i niepokojów w państwie. Rozumie też, że opieranie się na pomocy Związku Radzieckiego może mieć fatalne konsekwencje i że to Stany Zjednoczone powinny być głównym sojusznikiem Egiptu. Do tego potrzebny jest jednak pokój z Izraelem. Ashraf, narażając własne życie, decyduje się na współpracę z Mossadem.
Jeśli znacie historię Marwana, to przebieg fabuły nie powinien być większym zaskoczeniem.
Mimo to Kryptonim Anioł potrafi trzymać widza w napięciu i zmusić do uważnego śledzenia historii. Rozwój wydarzeń jest prowadzony bardzo konsekwentnie i układa się w logiczną całość. Dodajmy do tego całkiem niezłe dialogi (często po hebrajsku czy arabsku) i cała przedstawiona historia robi się naprawdę ciekawa.
Grający głównego bohatera Marwan Kenzari jest jednym z najjaśniejszym punktów filmu. Aktor przekonująco oddaje stan psychiczny swojej postaci na różnych etapach jej życia. Nie rzuca żadnych fajerwerków ani sztuczek mimicznych, ale ogląda się go doskonale. Dzięki jego kreacji zyskuje także cały szereg postaci drugoplanowych, zwłaszcza z egipskiego rządu. Trochę szkoda, że nie można odnieść tego także do granego przez znanego z Czarnego lustra Toby’ego Kebbella agenta Danny’ego.
Kryptonim Anioł może się także podobać od strony technicznej.
Chodzi tu przede wszystkim o realistyczną scenografię, czy to w scenach dziejących się w Egipcie, Izraelu czy Wielkiej Brytanii. Do tego dochodzi niezła praca kamer – na ekranie widać wszystko, co potrzeba, a widz się nie nudzi i nie dostaje zawrotów głowy. W ten trend wpisują się też przejścia pomiędzy kolejnymi kadrami. Prosta, ale solidna praca.
Kryptonim Anioł powinien być wzorem Netfliksa przy tworzeniu innych filmów. Ariel Vromen i David Arata powinni zostać wpisani na listę stałych współpracowników platformy. Czekam też na kolejną oryginalną produkcję będącą thrillerem szpiegowskim. Oby ten tytuł okazał się nowym startem dla filmów Netfliksa.