„Rozum i godność człowieka” - oceniamy wywiad-rzekę z Krzysztofem Gonciarzem
„Rozum i godność człowieka”, czyli wywiad rzeka z Krzysztofem Gonciarzem, to niezwykle ciekawy przykład dzieła samoświadomego i celowo budującego markę autora.
OCENA
Krzysztof Gonciarz obecny jest w polskim internecie od blisko dekady. Uznany twórca różnorodnych treści, nie tylko internetowych, który zaczynał od vlogów poświęconych własnemu życiu, szybko zaczął tworzyć materiały o konkretniejszym profilu tematycznym, często związanym z podróżami i zwiedzaniem różnych części świata.
Obecnie tworzy trzy różne kanały na YouTube, wydał trzy książki: „Wybuchające Beczki – zrozumieć gry wideo”, „U Mad? The Internet’s Guide to Idiots” oraz „WebShows: Sekrety Wideo w Internecie”. W 2019 roku krakowskie Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha gościła jego wystawę „Tokio 24”. Gonciarz jest też pomysłodawcą i zarządcą konwentu GonKon, na którym odbywają się spotkania z różnymi twórcami internetowych treści.
Na wstępie warto zaznaczyć, że biała książka z charakterystyczną lenny face ma być ostatnim rozdziałem w działalności codziennego vlogowania Gonciarza.
Materiał ma być zatem symboliczną „kropką nad i”, podsumowującą dotychczasową działalność, a także nowym otwarciem, ukazującym gotowość twórcy na nowe wyzwania.
„Rozum i godność człowieka” to tak naprawdę kilka książek w jednej. Portret codzienności twórcy, któremu udało się osiągnąć sukces, a równocześnie przebieżka po mniej lub bardziej ciekawych anegdotkach z życia mężczyzny. Także zestaw informacji o trudach tworzenia treści do Internetu, organizowaniu spotkań i konwentów oraz odnajdywaniu się w rzeczywistości, w której żyje się na kilku kontynentach niemal jednocześnie.
„#Rigcz” to wywiad-rzeka, który z Krzysztofem Gonciarzem przeprowadził dziennikarz Bartek Przybyszewski. Z samej treści wynika, że rozmowy odbywały się przez wiele miesięcy, w bardzo różnych miejscach i kontekstach. Tym co rzuca się na pierwszy rzut oka podczas lektury opublikowanego materiału jest uwaga:
Po co ktoś wydał rozmowę dwóch kumpli przy piwie w formie drukowanego materiału?
Styl, dygresyjność, luźny język, uniwersalizm pewnych wypowiedzi czy wreszcie spora dawka truizmów i łechtania własnego ego wielokrotnie przywodzą bowiem na myśl luźne rozmowy między dobrymi znajomymi, aniżeli klasyczny wywiad ze znaną osobą.
Takie postawienie sprawy jest zarówno plusem, jak i minusem publikacji. Plusem, gdyż możemy poczuć się, jakbyśmy byli razem z panami na niezobowiązującym spotkaniu. Minusem, gdyż wiele rozdziałów książki nie wydaje się wnosić zbyt wiele ważnych dla czytelnika informacji, a stanowić jedynie o zacieśnianiu relacji między samymi rozmówcami. Wiele przytoczonych historii nie jest bowiem na tyle ciekawych, aby upubliczniać je w tej formie. W formie książki wydanej na papierze.
Ten materiał idealnie bowiem nadaje się na podcast.
Ta forma znacznie bardziej przystawałaby do niezobowiązującego stylu materiału. To, co w formie nagrania wypadłoby naturalnie i ciekawie, w formie pisanej często odbiera się w zupełnie inny sposób. Nagle ton niektórych wypowiedzi staje się nadmiernie natchniony i napuszony, a sam fakt publikacji wydaje się dodawać nieprawdziwej głębi.
Najciekawsze jest jednak to, że sami pomysłodawcy projektu w pełni zdają sobie z tego sprawę. Dość powiedzieć, że materiał rozpoczyna się pytaniem, które ustawia całość w samoświadomym kontekście:
Co ludzie powiedzą, gdy usłyszą, że wyszedł wywiad-rzeka z Gonciarzem? To, co zwykle mówią: „Odbiło mu”.
po którym następuje przytoczenie całej serii możliwych reakcji w podobnym tonie.
Z jednej strony płynie z tego lekcja: nie patrz na opinie innych, rób swoje, wykorzystuj swój sukces jak tylko chcesz. Równocześnie ukazuje pełną świadomość własnej autorskiej kreacji i celowe wykorzystanie tego, jak jest się odbieranym przez innych.
Z drugiej, zwłaszcza w kontekście innych uwag na temat procesu twórczego i samych odbiorców, zamyka cały materiał w jakiejś dziwnej bańce, w której człowiek zaczyna się zastanawiać - czy czytelnik jest tutaj w ogóle do czegokolwiek potrzebny?
„Rigcz” wydaje się bowiem swoistym eksperymentem, w którym twórcy celowo bawią się w „pisanie książki”, w czasie w którym rzeczywiście tę książkę piszą.
„Rozum i godność człowieka” to przedziwny materiał.
Wiele uwag dotyczących procesu twórczego czy logistyki życia w Polsce i Japonii było niezwykle ciekawych. Wiele innych uwag było już całkowicie wtórnych, znanych, nieciekawych i nadmiernie wpatrzonych w samego siebie. Źle też wygląda niemal stałe mówienie o sobie w trzeciej osobie. Jasne - budowanie rozpoznawalności marki jest ważną rzeczą, ale robienie tego w taki sposób jest dość specyficzną rzeczą.
Lektura książki była dla mnie więc niezwykle specyficznym przeżyciem. Cieszyłem się na niektóre zdania i sfomułowania, ciekawie określające uniwersalizm pewnych procesów, by w innych uderzać ręką o głowę i pomstować do nieba, po co ktoś zdecydował się wydać zbiór tak prostych i oklepanych zdań? Mam dziwne wrażenie, że materiał znacznie by skorzystał, gdyby poddano go gruntowniejszej redakcji, wybierając co ciekawsze kąski, a nie decydując się przytaczać wszystko, co zostało wypowiedziane.
Rozumiem, dlaczego twórca zdecydował się to zrobić, ale nie rozumiem, jaką miałoby mieć to wartość dla mnie jako odbiorcy. „Rozum i godność człowieka” wydaje się skierowany do wąskiego, wyselekcjonowanego grona odbiorców. Książka ucieszy najbardziej samego zainteresowanego – Krzystofa Gonciarza, aniżeli kogokolwiek innego.