Książka na weekend #2: "Złodziejka książek" Markusa Zusaka i kilka słów o filmie
"Złodziejka książek" autorstwa Markusa Zusaka to powieść traktująca o dojrzewaniu i wojnie. Pierwszy raz została wydana w 2006 roku i od tego czasu zasłużenie jest światowym bestsellerem. W tym roku, w Polsce, 31 stycznia do kin weszła adaptacja powieści w reżyserii Briana Percivala.
Jest czas tuż przed II Wojną Światową. Mała dziewczynka, Liesel Meminger, wyrusza wraz z matką i młodszym bratem w podróż do miasteczka Molching. Rodzicielka, która nie jest w stanie opiekować się swoimi dziećmi, ma zamiar oddać je do rodziny zastępczej - Rosy i Hansa Hubermannów. W trakcie podróży chłopiec umiera, prawdopodobnie z powodu jakiejś przewlekłej choroby i ogólnego zaniedbania. Jego pogrzeb odmieni całe życie Liesel, to podczas niego pierwszy raz ukradnie książkę, "Podręcznik grabarza", choć sama jeszcze nie potrafi czytać. Hubermannowie wraz z Liesel pewnego dnia będą musieli zmierzyć się z ogromnym problemem i wyzwaniem - razem z trudną przeszłością pojawi się Max, młody Żyd, któremu ktoś przed wielu laty ofiarował pomoc...
"Złodziejka książek" to powieść o wkraczaniu w świat literatury, która pozwala połączyć ludzkie losy i zjednać sobie przyjaciół. Książka jest wiecznym towarzyszem głównych bohaterów, kształtuje całe aktualne i późniejsze losy Liesel. Ta powieść to obraz, pokazujący wojnę z perspektywy dorastających dzieci, żon, które muszą wysyłać mężów na front, mężczyzny, nie potrafiącego wstąpić do partii, bo kłóci się to z jego pojęciem człowieczeństwa, Żyda, który skazany jest na prześladowania i śmierć. Zusak przez pryzmat ludzkich zachowań i relacji pokazuje stosunek niemieckich rodzin do II Wojny Światowej i do Żydów.
Świetnym zabiegiem i atutem powieści, która pozwala nam na pewne zachowanie dystansu pomimo wzruszającej fabuły, jest narrator historii. Owym narratorem jest Śmierć, rodzaju męskiego, która upodobała sobie naszą Złodziejkę Książek. Opowiada nam jej losy, mówi o wojnie, co jakiś czas zręcznie i nierzadko dowcipnie komentuje zachowania danej postaci, czy przybliża nam kontekst konkretnej sytuacji. Śmierć jest tu cudownym gawędziarzem, który potrafi trzymać w ryzach nasze emocje.
"Złodziejka książek" to powieść o dorastaniu młodej dziewczynki, jej fascynacjach literaturą, o jej buncie, agresji i niezadowoleniu, że musi żyć w tak trudnych czasach. Tę piękną i naprawdę emocjonującą prozę na ekran postanowił przenieść Brian Percival. Jak mu się to udało? Wbrew cudownej historii, która potrafi chwycić za serce niejednego gbura, średnio. Film niestety nie oddaje dobrze całej fabuły i znaczące wątki, które służą rozbudowanej psychologizacji postaci, zostały pominięte lub nieco zmienione. Zupełnie nie trafiła do mnie rola Rosy Hubermann, w którą wcieliła się Emily Watson. Chyba najlepszym wyborem był Geoffrey Rush, który całkiem nieźle oddał postać Hansa Hubermann, pomimo pewnych braków w fabule.
Nie jest to, co prawda, film zły i na pewno ma szansę spodobać się tym, którzy książki nie czytali. Mnie jednak brakowało scen z kradnięciem jabłek, czy policzka wymierzonego Liesel. Te drobne gesty, te wydawałoby się mało ważne sytuacje w książce są ogromnie istotne i tworzą wspólną, wspaniałą całość. Warto jeszcze wspomnieć, że rzeczą uprzykrzającą odbiór filmu jest niestety... język. Rozumiem, że język angielski był wymogiem, aby film miał szansę na dotarcie do widza i cóż, mainstream, ale do cholery... Ktoś naprawdę mógłby się zdecydować albo na angielski, albo na niemiecki. Mówienie przez rzekomych Niemców po angielsku z niemieckim akcentem i niemieckimi wtrąceniami brzmi co najmniej kuriozalnie. Jeśli w powieści takie wtrącenia nie rażą, a podkreślają czas i miejsce akcji, są tam umieszczone dla tzw. folkloru, to w filmie odstraszają i zwyczajnie drażnią.
"Złodziejka książek" jest dla mnie strzałem w dziesiątkę. To naprawdę jedna z najlepszych powieści, jakie przyszło mi ostatnio czytać. Zusak wciąga czytelnika i nie chce go puścić. Mimo tych okropieństw wojny chciałoby się po prostu być z głównymi bohaterami. Niesamowita opowieść, która dostarczy nam pełną gamę emocji - od śmiechu do łez. Mądra proza i cudownie skonstruowane charaktery. Mimo ponad 500 stron pochłania się ją jednym tchem, czego niestety nie można do końca powiedzieć o filmie.
Książkę, którą wam serdecznie polecam, możecie zakupić, np. w e-księgarni Ebookpoint.