REKLAMA

Znany youtuber kupił karty Pokemon za 3,5 miliona dol. I otrzymał karty, ale bezwartościowe

Logan Paul miał dokonać największego zakupu kart z Pokemonami w historii. Za nierozpakowane pudełka zapłacił aż 3,5 miliona dolarów. Wiele osób wyczuwało, że coś tu śmierdzi. I nie mylili się. Okazało się, że youtuber został oszukany, a w środku znalazł niemal nic nie warte karty G. I. Joe.

logan paul pokemon karty scam youtube
REKLAMA

Każdy kto kiedykolwiek kolekcjonował karteczki, tazosy, naklejki Panini i inne duperele, ale i znaczki, komiksy czy karty do gier np. "Magic: The Gathering" wie, że mogą być z czasem sporo warte. Dlatego też nie wszystkich zdziwiło, że Logan Paul (ten od niesławnego filmiku z lasu samobójców) wydał aż tyle na karty z Pokemonami. Ich pojedyncze sztuki potrafią osiągać astronomiczne kwoty - np. w lutym zeszłego roku ktoś kupił Pikachu za 375 tysięcy dolarów.

REKLAMA

W grudniu youtuber (i brat Jake'a Paula) ogłosił, że kupił 6 boosterów "zapieczętowanych i z potwierdzoną autentycznością". Miały w nich być karty z pierwszej edycji Pokemon, których łączna wartość i tak przekraczałaby cenę zakupu. I to kilka razy.

Już tutaj pojawiała się pierwsza lampka ostrzegawcza: dlaczego ktoś przez tyle lat ich nie otworzył i sprzedaje je w pakiecie, a nie pojedynczo? Poza tym ich zawartość mogłaby ustawić właściciela, jego dzieci oraz wnuki do końca życia.

Eksperci Pokemon bili na alarm: typie, to jest scam. Logan Paul jednak się łudził.

Społeczność Pokemon zaczęła tropić pokemonowy Święty Grall. Doprowadziło ich to m.in. do aukcji na kanadyjskim eBayu, gdzie pudło z kartami poszło za 91 tysięcy dolarów. Opis był pełen błędów, a sprzedawca był na tyle niewiarygodny, że poważni kolekcjonerzy nie zawracali sobie tym głowy. Serwis Kotaku pisał, że pojedyncze boostery z pierwszej edycji chodzą po 430 tysięcy dolarów.

Nabywca ostatecznie wycofał się z aukcji, bo sprzedający nie pozwolił na odbiór osobisty i otworzenie przy nim pudła (kolejna lampka ostrzegawcza). Znalazło jednak innego właściciela za nieujawnioną kwotę, który sprzedał je kolekcjonerowi kart bejsbolowych za 2,7 mln dolarów, a ten wcisnął je później youtuberowi.

Po tym jak internauci ostrzegali go przed scamem, Logan Paul pojechał nawet do Chicago do firmy Baseball Card Exchange, która zajmuje się weryfikacją przedmiotów kolekcjonerskich. Niektórzy eksperci pukali się w głowę, bo BCE nie ma zbytniego doświadczenia w Pokemonach i już wcześniej sprawdzała ten gorący towar, co też zostało poddane przez społeczność pod wątpliwość. Możliwe, że youtuber chciał mieć ich stanowisko nagrane na taśmie, by móc to opylić dalej.

Logan Paul został oszukany na 3,5 mln dolarów. I raczej nikt mu nie współczuje.

W końcu nadszedł czas rozpakowania pudełek w towarzystwie kolekcjonerów. Logan Paul mógł albo zwielokrotnić wydane miliony albo stracić wszystko. Los wybrał tę drugą opcję. Wyglądające laickim okiem na legitne, zapakowane pudełka Pokemon były wypełnione po brzegi kartami G. I. Joe.

Karty G. I. Joe nie były popularne w Polsce, ale sprawdzałem, że najdroższa karta z tej kolekcji poszła za 12 tysięcy dolarów i generalnie unikaty utrzymują się w granicach kilkuset baksów. Nawet więc jeżeli byłoby kilkadziesiąt takich perełek, to i tak są szrotem przy Pokemonach z lat 90.

REKLAMA

- O mój Boże, to mogło być cokolwiek, ale G. I. Joe? - to była pierwsza reakcja youtubera. Logan Paul niby wiedział, ale trochę się łudził i widać to na jego twarzy. - To największe oszustwo w całej historii Pokemon - słyszymy w filmiku od jednego z ekspertów, którzy też niedowierzali, że wszyscy dali się tak nabrać.

- Zostaliśmy wyruchani. Koniec historii - powiedział na koniec Paul. Zrobił jednak takie zamieszanie w sieci, że zasięgi, wyświetlenia i kolejne streamy w tym temacie pozwolą mu odzyskać część straconych pieniędzy.

* zdjęcie główne: screen z Logan Paul / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA