Luty to miesiąc comebacków. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, w najbliższych tygodniach możemy spodziewać się powrotów takich wykonawców, jak Ashanti, Beck, czy - powracająca po niemal 20 latach (!), Neneh Cherry. Najważniejsze premiery nadchodzących dni (i tygodni) biorę dla Was pod lupę poniżej, pozwalając Wam również zapoznać się z singlami promującymi wydawnictwa - i dającymi swoisty obraz i przedsmak tego, co czeka na nas na pełnych albumach. Zapraszam.
Maxïmo Park Too Much Information (3. luty)
Kwintet rockersów z Newcastle powraca z nową płytą, którą promują kawałki Brain Cells, oraz Leave This Island. To już piąty, studyjny album w dorobku tej grupy, która zadebiutowała w 2005 roku płytą A Certain Trigger. Patrząc pod kątem dwóch singli zwiastujących wydawnictwo, możemy się spodziewać albumu co najmniej tak samo dobrego, jak poprzednie - jeśli nawet nie lepszego, zarówno pod kątem tekstowym, jak i brzmienia utworów jako takiego.
Bombay Bicycle Club So Long, See You Tomorrow (4. luty)
Londyński kwartet, który na scenie obecny jest nieprzerwanie od 2005 roku, już 4. lutego wypuszcza swój czwarty album. Na płycie możemy spodziewać się nie tylko brzmień gitarowych, ale też odrobiny elektroniki, oraz samplingu. Gościnnie w nagraniu utworów wzięli udział Lucy Rose, folk-rockowa wokalistka z angielskiego miasteczka Camberley w hrabstwie Surrey (tego samego, z którego pochodził, popularny pod koniec lat '90-tych, pop-rapowy boysband 5ive), a także Rae Morris. Album zwiastują single Carry Me, oraz Luna
Toni Braxton & Babyface Love, Marriage & Divorce (4. luty)
Dwoje weteranów R'n'B, genialny producent/wokalista, wiecznie młody Kenneth "Babyface" Edmonds (zapewne znany starszym czytelnikom i słuchaczom między innymi z przeboju How Come, How Long, nagranego z legendarnym Stevie Wonderem w 1996 roku), oraz Toni Braxton (ta od Un-Break My Heart), zdecydowało się połączyć siły. Ich wspólny album, utrzymany w stylistyce gładkiego, jedwabnego, eleganckiego R'n'B, zatytułowany Love, Marriage & Divorce, ukaże się w samą porę tak, by można było go sprezentować komuś na Walentynki (z nadzieją, że nie skończy się to jednak, mimo wszystko, "divorce'em"). Co ciekawe, płytę wyda samo Motown Records - wytwórnia, która od lat jest synonimem znakomitej, nastrojowej muzyki i najbardziej wyrafinowanych brzmień soulowych - co pozwala wiązać spore nadzieje z tym albumem. Wydawnictwo promowane jest przez single Hurt You, oraz Where Did We Go Wrong.
Behemoth The Satanist (4. luty)
Triumfalny powrót Nergala i behemothowej ekipy, z pierwszym od 5 lat albumem - i jednocześnie pierwszym wydawnictwem od kiedy frontman zespołu, Adam Darski, przeszedł zwycięską walkę z białaczką. Behemoth to prawdziwy niszczyciel, machina nie do zatrzymania na globalnej scenie black- i death-metalowej. Był nią od lat, a najnowszy album, który premierę ma w poniedziałek 3. lutego, potwierdza tylko tę opinię. Ci, którzy mieli okazję już usłyszeć tę płytę, zbierają szczękę z podłogi. Nie tyczy się to jedynie słuchaczy, ale również recenzentów - po obu stronach Oceanu The Satanist zebrał najwyższe, możliwe noty, lub bliskie najwyższych możliwych. Wystarczy tu wspomnieć choćby brytyjskiego The Guardiana, który płycie dał 5/5 gwiazdek, branżowy, amerykański portal MetalSucks - który przyznał 4.5 na 5, Bring The Noise UK któro dało 9.5/10, Thrash Hits któro odznaczyło notą 6/6 (pewnie uśmiechając się przy tym szyderczo pod nosem), czy Bloody Disgusting, któro dało 5/5. Nergal wrócił, na dobre, co ciekawe - jeszcze silniejszy po bitwie o własne życie, niż był kiedykolwiek wcześniej. Płytę promuje utwór Blow Your Trumpets Gabriel, który - w wersji nieocenzurowanej - możecie zobaczyć i odsłuchać pod spodem.
Katy B. Little Red (10. luty)
Follow-up do jej debiutu, On A Mission, z 2011 roku. Trzy lata to całkiem sporo - zwłaszcza w mainstreamie, w którym Katy B., mimo wszystko, się obraca. Dotychczasowe single zapowiadające album: 5AM, oraz Crying For No Reason, zwiastują jednak naprawdę solidne wydawnictwo tej angielskiej wokalistki. Sprawdźcie przesmak tego, czego możemy spodziewać się po pełnej płycie, poniżej.
Beck Morning Phase (14. luty)
Beck, większości ludzi przynajmniej, znany jest z hipsterskiego, pop-rapowego hitu Loser, wydanego w 1994 roku. Przez wielu klasyfikowany jako "cudo jednego hitu", tak naprawdę jest prężnie - choć nieco poza głównym nurtem - działającym artystą, który albumy wydaje nieregularnie co prawda, ale za to robi je nieustannie na dobrym poziomie. Jego dwunasty już w karierze album, zatytułowany Morning Phase, swoją premierę będzie mieć w połowie lutego. Będzie on utrzymany w klimatach folk-rocka i country-rocka - stylistyce, w której Beck zdecydowanie odnajduje się najlepiej - i będzie też, co ciekawe, jego debiutem w nowej wytwórni, Capitol. Jak wpłynie to na obecność Becka w mediach - przekonamy się z czasem, póki co zaś polecam wszystkim sprawdzenie utworu promującego płytę, zatytułowanego Blue Moon.
Ashanti BraveHeart (18. luty)
Ashanti to trochę relikt minionej epoki - największe sukcesy święciła kilkanaście lat temu, gdy na szczytach list przebojów królowała sacharynowa mieszanka hip-hopu i miękkiego R'n'B (któż nie pamięta jej featuringów u Ja Rule'a, lub też Ja Rule'a u niej? Always On Time czy Mesmerize to zaś po dziś dzień jeden z klasyków gatunku, umiejętnie łączących drapieżny, gangsterski rap i delikatne, jedwabne pościelówki). Ostatni album Ashanti, wydany w 2009 roku The Vault, to przedziwny zlepek kawałków napisanych do tekstów, które wokalistka napisała jeszcze jako nastolatka, nagranych pod koniec lat '90-tych. Album, który go zaś poprzedził, The Declaration - ostatni, w którego tworzeniu faktycznie uczestniczyła, i jednocześnie ostatni nagrany dla bardzo bliskiej jej kiedyś wytwórni, The Inc., prowadzonej przez Irva Gottiego i Ja Rule'a, był sprzedażową klapą. De facto więc Ashanti, samozwańcza "Księżniczka R'n'B", choć robiła utwory wciąż - obiektywnie patrząc - całkiem przyzwoite, nie liczy się w grze od ponad dekady, kiedy to święciła tryumfy z udziałem Ja Rule'a - z którym teraz podobno nie rozmawia w ogóle. Tym bardziej więc ciekawym będzie usłyszeć jej nowy album, wielokrotnie przekładany zresztą, którego powstawanie zaangażowani są, między innymi, 7 Aurelius, Cool & Dre, Rick Ross, Busta Rhymes, Rico Love, R. Kelly, czy Mansur. Single promujące album, The Woman You Love, Never Should Have i I Got It, są dość obiecujące. Jeśli cały album będzie trzymał podobny poziom, mamy tu szansę na długo oczekiwany comeback, w glorii oraz splendorze.
Neneh Cherry Blank Project (25. luty)
Szwedzko-brytyjska wokalistka, która wydatnie przyczyniła się do nadania rozpędu brytyjskiej scenie rap, i osłuchania ludzi z tym gatunkiem we wczesnych latach '90-tych (nawet, jeśli nigdy nie była pełnoprawną raperką sensu stricte, i z konwencji hip-hopowej czerpała wybiórczo), powraca z nową płytą. To będzie jej pierwszy album od niemal dwudziestu (!) lat (ostatnia jej płyta, Man, na której znalazło się klasyczne już dziś 7 Seconds z senegalskim wokalistą Youssou N'Dourem, ukazało się w 1996 roku). W kontekście powyższego, jeszcze bardziej więc zdumiewa fakt, że 10 utworów, które trafią na płytkę Blank Project, zostało nagranych i zmiksowanych w zaledwie... 5 dni. Nad produkcją albumu czuwał eklektyczny producent-multiinstrumentalista Four Tet, który na koncie ma współpracę zarówno z duetem Madvillain, jak i z Thomem Yorke'em z Radiohead. Na płycie znajdzie się tylko jeden featuring, za to wyjątkowo ciekawy - w utworze Out Of The Black pojawia się bowiem szwedzka wokalistka Robyn. Album promowany jest zaś przez utwór Everything.
The Notwist Close To The Glass (25. luty)
Plinkerpopowo-indie rockowy zespół z Weilheim in Oberbayern w Bawarii na samym południu Niemiec, to weterani chłodnych brzmień, z zegarmistrzowską precyzją i niemiecką skrupulatnością łączący rocka o mocno samoróbkowym odchyle, z elektroniką najwyższej klasy, którą potrafią robić jedynie sąsiedzi Polski zza Odry. Ich Close To The Glass, będący ósmym krążkiem w dyskografii aktywnego od 1989 roku zespołu, ukaże się pod koniec lutego, zamykając swoim brzmieniem chłodny, zimowy okres, i wprowadzając nas w nieco cieplejsze, marcowe klimaty.