"M jak Magia" to pozycja zdecydowanie nie dla każdego. I to wcale nie ze względu na wyjątkowo specyficzny język, czy specjalnie filozoficzny charakter, których próżno tu zresztą szukać. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy się raczej dopatrywać w formule książki...
Oto bowiem Mag zaserwowało nam kolejny, interesujący zbiór opowiadań Neila Gaimana przeznaczony raczej dla tych, którzy z pisarzem mają styczność po raz pierwszy. Lwia część (a ściślej - 8 z 11) historii została już wydana przy okazji premiery innych publikacji brytyjskiego fantasty. Czy warto zakupić "Magię" dla trzech stricte nowych opowiadań?
Jeżeli wcześniej nie miałeś okazji poznać przygód detektywa Palucha, nie byłeś świadkiem sprzedaży Mostu Pontyjskiego i nie słyszałeś o Klubie Epikurejczyków - odpowiedź może być tylko jedna.
"M jak Magia" to zbiór doskonale skomponowany, lekki i niebywale absorbujący, który pochłania się niemal jednym tchem. 11 opowiadań rozpoczyna kolejna ze spraw karłowatego Tomcia Palucha - podana z przymrużeniem oka błyskotliwa groteska na pseudo-poważne i jakże schematyczne kryminały. Równie absurdalna, co zabawna.
Później jest tylko lepiej. Każda kolejna historia to przysłowiowy zwrot o 180 stopni. Zmienia się sposób narracji, bohaterowie, zamysł i, przede wszystkim - klimat opowieści. Neil zabiera nas w podróż, podczas której rozśmiesza, zastanawia, momentami przeraża i nieustannie zaciekawia. "M jak Magia" przeprowadza nas przez całe spektrum, czasem zupełnie sprzecznych emocji i doznań, jednocześnie pozostając pozycją niebywale lekką i przyjemną. Nie dziwi, że autor kieruje swe słowa głównie do dzieci, które, jestem przekonany, czytając jego opowieści będą bawić się nie gorzej, niż dorośli odkrywający "Amerykańskich Bogów".
Autentycznie bawi oparta na historii sprzedaży Wieży Eiffla przez miejscowego oszusta, niepozbawiona dość jasnych morałów opowieść o Moście Pontyjskim - legendarnej, zbudowanej ze szlachetnych kamieni i magii konstrukcji, którą rezolutny, choć kompletnie spłukany krętacz postanawia... odsprzedać. W opowiadaniu "Cena" Neil kapitalnie oddał mentalność i ponadczasowe dylematy dzieci, zaś przy okazji "Rycerskości" w bardzo zabawny sposób przedstawił stereotyp honorowego rycerza i ciepłej babci. Jeszcze bardziej przewrotny wydaje się tekst "Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach" (którego finał pozostawia czytelnika w bardzo niezręcznej sytuacji zresztą). Każda historia zawiera jakieś, zazwyczaj dość proste, przesłanie, prześwietny żart i unikalny styl.
A jak prezentują się niepublikowane wcześniej teksty? Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na preludium zapowiadanej "Księgi cmentarnej" - oto wychowywany przez nieumarłych chłopiec poznaje zawiłości świata żywych. Naiwny, choć jednocześnie piękny i pomysłowy tekst wydaje się być daniem głównym "Magii". Zachwyca pomysł i ciekawie zarysowane, choć naturalnie ciut zbyt rachityczne, sylwetki bohaterów.
Niestety, "Nie pytaj diabła" to najkrótsze opowiadanie w całej książce. I choć pozostawia w czytelniku nutkę niepokoju i niepewności - nic nie rekompensuje mizernej długości historii. "Październik w fotelu" można z czystym sumieniem nazwać tekstem porządnym. Na plus należy zaliczyć nietypową osobę narratora i przeplatanie się różnych płaszczyzn fabularnych. Opowieść o walczącym z siłami zła dachowcu nie wyróżnia się jednak ani specjalnie na plus, ani na minus. To tylko, a może "aż", doskonale wkomponowany w całość, warty uwagi rozdział.
Mimo wszystko "M jak Magia" to, dla entuzjastów prozy Gaimana pozycja przynajmniej wyjątkowa. Obok znanych i cieszących się uznaniem tekstów pojawiły się trzy, wyjątkowe opowieści, z którymi wypada się przynajmniej zaznajomić. Naprawdę warto!