REKLAMA

"Mali giganci", czyli TVN wychowuje kolejne pokolenie celebrytów

TVN w końcu stwierdził, że czas zrobić specjalne show dla dzieci. Skoro maluchy i tak pchają się do "Mam talent" czy "X Factora", gdzie konkurują z dorosłymi, lepiej przygotować program tylko dla nich. Tam przynajmniej będą mieli rywali równych sobie. I nie chodzi tu wcale o to, że dzieci mają trudniej w tych talent show przeznaczonych teoretycznie dla dorosłych. Po prostu nie sposób sensownie ocenić uroczą dziewczynkę i doświadczonego trzydziestolatka, którzy mają być potencjalnymi konkurentami.

Program Mali giganci wychowa kolejne pokolenie celebrytów?
REKLAMA
REKLAMA

W "Małych gigantach" mamy powtórkę z rozrywki, którą znamy z innych talent show, ale proces wyeliminowania kogoś z rozgrywki jest mniej brutalny, choć nie obyło się bez łez już w pierwszym odcinku. Prowadzącym programu jest Filip Chajzer.

W jury zasiadają (jakżeby inaczej!) Kuba Wojewódzki, Agnieszka Chylińska i Katarzyna Bujakiewicz. To tej trójce przyjdzie oceniać, którzy uczestnicy przechodzą dalej, a którzy odpadają i w nagrodę dostają wiaderko prezentów.

MALI GIGANCI (23)

Mali uczestnicy show podzieleni są na trzy kategorie: taniec, śpiew i dowolność, którzy przypisana jest najmłodszym. Dzieci trafią do opiekunów, na przykład Czesława Mozila i Natalii Lesz. To pod ich pieczą najmłodsi będą rozwijać się w programie. "Mali giganci" to mieszanka rzeczywistych talentów i niestety tych dzieci, które bardzo chcą, ale z całą pewnością średnio im wszystko wychodzi.

Czy taki program to pobudka i otrzeźwienie dla rodziców, którzy mogą spróbować pokierować swą pociechę inaczej, a może sygnał dla dziecka, by bardziej się starać albo wychowywanie przyszłych pokoleń celebrytów?

Dyskusja o słuszności wysyłania dzieci do tego typu programów toczy się już ładnych parę lat. Nie wiem, czy to rozsądne wystawiać dzieci na taki stres. Trudno mi osądzić, czy decyzja o wystąpieniu malucha w telewizyjnym show jest wynikiem jego płaczu, gorących próśb lub faktycznego zapału czy może jednak rodzice chcą od małego sprawować pieczę nad karierą dziecka, które ma spełniać ich ambicje z przeszłości, być wizytówką wśród znajomych lub maszynką do zarabiania pieniędzy.

Mali Giganci Casting 01Natalia LeszFoto: Grzegorz Press

Jeśli to ostatnie to - o ile ufamy stacji TVN - nie mamy się o co martwić w przypadku "Małych gigantów". W nowym show nagrodą jest wyjazd do Disneylandu dla zwycięzcy i jego rodziny.

Przeciwnicy występów dzieci w różnych talent show wielokrotnie wspominają o presji rywalizacji. Jeżeli chodzi o konkurowanie najmłodszych z dorosłymi rozumiem ten zarzut - wszak dziecko w pewien sposób staje przed ogromnym wyzwaniem. Niesłuszne jest wymaganie od malucha, żeby sprostało temu, czemu sprostać mają 2 czy 3 razy starsi od niego, tak samo jak błędne jest wmawianie mu po przegranej, że nie udało mu się, bo inni byli bardziej doświadczeni i samo dostanie się było dużym sukcesem. W "Małych gigantach" teoretycznie nie ma takiego problemu. Dzieci zostają bowiem dopasowane do siebie pod względem wieku i hobby.

Na pewno jednak znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że nie ma potrzeby wystawiać dziecko na tzw. "wyścig szczurów", zwłaszcza, że w programie biorą udział kilkulatkowie.

Mali Giganci Casting 05Czes³aw MozilFoto: Grzegorz Press

Może nie ma, ale najmniejszego sensu nie ma też wychowywać dziecka w inkubatorze, próbując łudzić je, że coś takiego jak rywalizacja, konkursy, w których jedni przegrywają i dostają nagrodę, a drudzy przegrywają i nie dostają nic, nie istnieją. Lada chwila te dzieci pójdą do szkoły albo już do niej chodzą i przekonają się, że praca nad sobą jest najważniejsza. I że w życiu raz się jest na wozie, a raz pod nim. Trzeba też nauczyć się przegrywać. Poza tym nie demonizujmy! "Mali giganci" mogą być przecież świetną zabawą dla dzieciaków.

Nie chcę bronić tego programu, bo nie wiem, czy chciałabym, aby moje dziecko od małego pożądało blasku fleszy.

Muszę przyznać, że niektóre fragmenty pierwszego odcinka przewijałam z zażenowaniem - nie byłam w stanie oglądać, jak te maluchy nieporadnie tańczą czy śpiewają. W jakiś sposób było mi ich szkoda. Bo czy na pewno opiekunowie poszczególnych grup - jak sami zapewniają - są w stanie stwierdzić, czy dziecko jest z własnej woli, czy z woli rodziców? Oczywiście, to już sprawa w pewien sposób drugorzędna, bo to rodzice biorą odpowiedzialność za swoje pociechy, ale chyba zbyt nagminnie i ze zbyt dużym przekonaniem podkreślane jest to przez osoby tworzące ten program.

Mali Giganci Casting 03Piotr RubikFoto: Grzegorz Press
REKLAMA

Tego typu telewizyjne produkty przyczyniają się do powstawania kolejnych... produktów.

Za kilka lat zobaczymy pewnie niektóre buzie, o ile je poznamy, w reklamach, serialach czy innych talent show. "Mali giganci" mogą być przepustką do świata, w którym dzieci wychowują się od małego przed kamerami, mogą też być zabawą, ale i największym dramatem małego człowieka. Kiedyś były takie programy jak "Zgadula" czy "Szalone liczby". Tam też nie wszyscy byli zwycięzcami. Ale ma się jednak wrażenie, że sposób rywalizacji i podejścia do najmłodszych był inny. Bez tych świateł, błysków, cekinów i dwuznacznych gadek prowadzących dzieci były po prostu dziećmi. A nie siedmioletnimi młodymi dorosłymi, którzy od kołyski muszą zawalczyć o sukces.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA