Zwiastuny nie kłamały. McImperium to świetne kino gatunku… trudno powiedzieć jakiego. Trochę tu historii, trochę dramatu i trochę komedii. Całość jest bardziej smakowita niż najlepszy McZestaw. Co akurat nie jest trudnym osiągnięciem.
McDonald’s. Prawdziwe imperium, wielka korporacja. Ale jak to się wszystko zaczęło? Jak pójdziecie na debiutujący w polskich kinach film McImperium, to się przekonacie. I wyjdziecie z seansu zachwyceni.
McImperium angażuje naszą uwagę już od pierwszych chwil. Wiele w tym zasługi rewelacyjnego Michaela Keatona, który wcielił się w głównego bohatera filmu, Raya Kroca. Czyli chciwego, ambitnego ale też i pełnego kompleksów sprzedawcy, który w błyskotliwy sposób najpierw rozszerzył działalność McDonald’s poprzez system franczyzowy, by następnie odebrać Dickowi i Macowi McDonaldom kontrolę nad firmą.
Micheal Keaton w McImperium jest po prostu rewelacyjny!
Choć niewątpliwie Kroc jest tu czarnym charakterem, to kreacja Keatona nigdy tego nie sugeruje. Aż do samego końca bezbłędnie oszukuje widza tak, jak oszukiwałby prawdziwy rekin biznesu. Przyjmuje więc pozę dowcipnego, skromnego, nieco naiwnego dobrodusznego faceta, którego trudno nie polubić i któremu trudno nie zaufać.
Film również próbuje nas nieco oszukać. Na początku przedstawia Kroca jako sympatycznego gościa, pełnego fajnych planów i zdrowych ambicji. Człowieka, który widzi wielki potencjał w knajpie McDonaldów i któremu bardzo zależy na wsparciu tego jakże fantastycznego rodzinnego biznesu.
McImperium jest bowiem czymś więcej, niż ciekawą historią marki McDonald’s. Film nie boi się przedstawiać od środka dzikiego amerykańskiego powojennego kapitalizmu czy tego, jak formowały się pierwsze gigantyczne korporacje. Unika jednak przy tym szablonu i sztampy, pozwalając widzowi na samodzielną ocenę tego ciekawego fragmentu historii Stanów Zjednoczonych.
McImperium to nie jest kolejne Super Size Me.
McImperium w niczym nie przypomina dramatu Spurlocka. McDonald’s i jego historia jest tu w zasadzie pretekstem do przedstawienia portretu zarówno Kroca, jak i wyżej wspomnianych przemian ekonomicznych w Stanach Zjednoczonych. Gdybym miał porównać ten film do czegokolwiek, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to znakomity Big Short.
Produkcja zachwyca idealnym dobraniem wszystkich składników do tego McZestawu wrażeń. Dobry scenariusz wparty przez bardzo dobrą dynamikę i tempo narracji nie traktuje widza jak kretyna i wręcz oczekuje od niego, że jest świadomy podstaw działania wolnego rynku. Do tego dobre zdjęcia i świetna obsada. Polecam. Zamiast wyprawy po kolejnego Big Maca z frytkami i shake'a z proszku.