Media bez wyboru. Nadawcy protestują przeciwko planowanemu podatkowi od wpływów reklamowych
Rząd planuje wprowadzić nowy podatek, którym obciążone miałyby być przede wszystkim media. Najwięksi niezależni wydawcy i nadawcy w Polsce zdecydowali się protestować przeciwko zamiarom polityków. Chcą uświadomić odbiorców, czym grozi wprowadzenie tzw. składki solidarnościowej.
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
„Tu miał być Twój ulubiony program” — przeczytamy po włączeniu jednej z prywatnych stacji informacyjnych. W radiu zamiast zwyczajowej audycji, na wielu stacjach usłyszymy specjalny komunikat. W serwisach internetowych zobaczymy czarne plansze ze specjalnym komunikatem. Podobnie zresztą jak na jedynkach gazet. Wszystko to w ramach akcji „Media bez wyboru”. Jak informuje serwis Press, ponad 40 nadawców i wydawców zdecydowało się zawiesić swoją działalność na 24 godziny. To sprzeciw wobec rządowych planów wprowadzenia podatku od wpływów reklamowych.
Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się o szykowaniu nowego podatku, który rządzący nazywają składką solidarnościową.
Miałby on być narzucony przede wszystkim mediom. Chodzi w nim o to, aby podzielić się z państwem wpływami z reklam. Zyskane w ten sposób pieniądze miałyby trafić m.in. do Narodowego Funduszu Zdrowia i wesprzeć go w walce z pandemią. Według szacunków miałby on zasilić budżet państwa kwotą w wysokości 800 mln zł. Politycy Zjednoczonej Prawicy twierdzą, że ma to być „opodatkowanie cyfrowych gigantów” i „wyrównanie szans na rynku mediów”. Przekonują, że jest to wymierzone w globalne koncerny, pokroju Facebooka, Twittera czy Google'a. Prawda jest jednak inna.
W kogo więc będzie to uderzenie?
Nie w Facebooka czy Google'a, lecz w większość mediów działających w Polsce, w tym nie tylko w wielkie koncerny zachodnie obecne u nas, tj. Ringier Axel Springer czy Discovery (właściciel Grupy TVN), ale również wielkie polskie wydawnictwa, tj. Grupa Polsat czy Wirtualna Polska, a także zastępy mniejszych wydawców, w tym internetowych, chociażby takich jak Grupa Spider's Web — pisze Przemysław Pająk, redaktor naczelny Grupy Spider's Web w swoim felietonie na ten temat.
Według zapisów propozycji podatku od reklamy globalne koncerny zapłacą nie więcej niż 100 mln zł, a całą resztę (czyli wg wyliczeń rządu ok. 700 mln zł) wyłożą media dziennikarskie. Z tego względu zagrożone są mniejsze podmioty, takie jak nasze serwisy. Dlatego solidaryzujemy się z dzisiejszym protestem. Nasze dalsze istnienie może bowiem stanąć na szali, jeśli podatek wejdzie w życie. Jak pisze Przemysław Pająk:
I nie chodzi nam wcale o zabieranie głosu w obronie 'wolności słowa', oceny, na ile pomysł podatku od reklam jest elementem walki politycznej, kneblowania niewygodnych mediów, itd. Możemy i chcemy zabrać głos jako podmiot biznesowy, którego dalszy rozwój, a nawet istnienie jest poważnie zagrożone.
Jak wszyscy przedsiębiorcy, płacimy podatki. Naprawdę niemałe podatki. Może nie wszyscy sobie zdają sprawę, że w przypadku podmiotów Grupy Spider's Web mowa o podatkach liczonych w milionach złotych.
Spider's Web istnieje i rozwija się tylko i wyłącznie dzięki przychodom z reklam. Nie pobieramy opłat za dostęp do naszych treści, nawet do bardzo dobrze odbieranej na rynku naszej sekcji premium Magazynu Spider's Web+. Nie uzyskujemy żadnych dotacji państwowych. Nie mamy żadnych kredytów. Mamy za to przychody z reklam, dzięki którym utrzymujemy i rozwijamy nasze media.
Łącznie nasza grupa współpracuje z ponad 60 osobami. Dla znacznej części z nich to główne lub jedno z najważniejszych zawodowych zajęć, z którego czerpią korzyści materialne. Nie skłamię więc, jak powiem, że na utrzymaniu mamy kilkaset osób - pracowników, współpracowników i ich rodziny.
Sprawa jest więc poważna, bo dla wielu podobnych nam i większych podmiotów podatek od reklam mógłby być śmiertelnym ciosem.
Akcja „Media bez wyboru” ma uświadomić odbiorcom, czym grozi wprowadzenie tej tzw. składki solidarnościowej. A grozi brakiem różnorodności na rynku mediowym.
Wiele mediów przyłączyło się do akcji „Media bez wyboru”.
Pokazujemy, jakim zagrożeniem dla rynku mediowego jest proponowana przez rząd opłata od reklamy. Widzowie mogą zostać pozbawieni wyboru i różnorodności, do których są przyzwyczajeni — czytamy na profilach społecznościowych TVN24.
Wiele mediów przyłączyło się do akcji „Media bez wyboru”.
Pokazujemy, jakim zagrożeniem dla rynku mediowego jest proponowana przez rząd opłata od reklamy. Widzowie mogą zostać pozbawieni wyboru i różnorodności, do których są przyzwyczajeni.#mediabezwyboru pic.twitter.com/gpNifcXlJx
— tvn24 (@tvn24) February 10, 2021
Jest to akcja zupełnie bezprecedensowa.
Do tej pory nie zdarzyło się bowiem, aby protestowały jednocześnie zarówno niezależne telewizje, radia, portale internetowe jak i gazety, publikujące na pierwszych stronach tekst protestu. Na ten fakt zwrócił uwagę redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" i szef Izby Wydawców Prasy Bogusław Chrabota.
Nie zdarzyło się, by jednocześnie protestowały niezależne stacje telewizyjne, radiowe, portale internetowe, a gazety na pustych jedynkach drukowały wspólny dla całej branży tekst protestu — czytamy w opublikowanym przez Rzeczpospolitą poście.
🔴Nie zdarzyło się, by jednocześnie protestowały niezależne stacje telewizyjne, radiowe, portale internetowe, a gazety na pustych jedynkach drukowały wspólny dla całej branży tekst protestu - pisze Bogusław #Chrabota #mediabezwyboruhttps://t.co/MqRIy5IEJt
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) February 10, 2021
Tuż przed strajkiem, wczoraj, 9 lutego przedstawiciele branży wystosowali list otwarty do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych w sprawie planowanego podatku. Pod komunikatem podpisali się najwięksi niezależni nadawcy i wydawcy (jego pełną treść możecie przeczytać tutaj).