Mick Jagger, lider legendarnego zespołu The Rolling Stones podczas koncertu w Warszawie nawiązał do sytuacji polskiego sądownictwa. Czyn chwalebny, ale przy okazji może dostać się tym, którzy głosu nie zabrali.
Mick Jagger, być może w odpowiedzi na apel Lecha Wałęsy, ze sceny na Stadionie Narodowym nawiązał do walki o niezawisłość sądów w Polsce. W sobotę były prezydent wystosował list otwarty do członków zespołu The Rolling Stones, w którym prosi o wsparcie w sporze o polskie sądy.
Tymi słowami frontman The Rolling Stones nawiązał do sytuacji w naszym kraju. Jagger wspomniał także legendarny koncert zespołu, który odbył się w 1967 roku w Sali Kongresowej stołecznego Pałacu Kultury i Nauki.
W sieci szaleństwo. Internauci przybijają piątkę Wałęsie za dobrą inicjatywę. Kilka dni temu pewnie część z nich śmieszkowała z apelu Wałęsy i jego naiwności. Tak czy siak - poskutkowało. Mówią o nas w zagranicznych mediach. Słowa Micka Jaggera komentuje między innymi agencja Reutera czy Billboard.
Kilka dni temu w Krakowie wystąpił amerykański zespół Pearl Jam. Podczas koncertu również nawiązano do sytuacji panującej w kraju, a także do Strajku Kobiet. Z innej strony internetu dochodzą głosy oburzenia - zagraniczni artyści próbują coś dla nas wywalczyć w momencie, gdy polscy artyści milczą. Na przykład ci występujący w tym czasie na scenach największego rodzimego letniego festiwalu muzycznego, odbywającego się w Gdyni Open'era. Ze scen raczej nie było słychać nawiązań do sytuacji w polskim sądownictwie (nie byłam na miejscu, wnioskuję po relacjach znajomych i dziennikarzy). Nasi nie lubią się zaangażować? Nie chcą? Nie czują obywatelskiego obowiązku?
No i mamy kolejny powód do narzekania Polaków na innych Polaków.
W tym momencie pośrodku pojawia się ASZ Dziennik z typowym śmieszkowym (tym razem naprawdę śmiesznym), parodystycznym komentarzem. Wynika z niego, że Mick Jagger, członek zespołu The Rolling Stones, na mocy ustawy o wykonywaniu zawodu muzyka, przechodzi w stan spoczynku. A to dlatego, że skończył już 65 lat, he he.
I gdy tak widzę to internetowe złorzeczenie na bezczynność polskich artystów, zastanawiam się, po co nam ta kolejna kość niezgody i narzekanie na siebie nawzajem.
Każdy apel o uszanowanie polskiej konstytucji wart jest wiele. Cieszmy się z tego, że nasi muzyczni goście chcą ze sceny do tego nawiązywać, ale wypominanie innym, że tego nie zrobili, nie ma sensu. Społeczne zaangażowanie nie jest wartością, którą można zmierzyć, osądzić. Apelowanie, namawianie, zachęcanie do zabrania głosu jest chwalebne. Ale nakłanianie - w dodatku przez ostracyzm w wolnym kraju, w jakim chcemy żyć - jest absolutnie nie do przyjęcia. Czas przestać zaprzeczać samym sobie. Podziękujmy panu Jaggerowi za piękny przykład. A to, co z tym zrobimy, niech osądzi nasze sumienie. Można się rozejść.