REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Miroslav Žamboch - Czas Żyć, Czas Zabijać. Albo czas na lepsze oznaczanie książek

Sama nie wiem, dlaczego zasiadłam do "Czas Żyć, Czas Zabijać". Žambocha czytałam dotychczas tylko "Sierżanta", ale to w czasach jego pierwszego w Polsce wydania, lata, lata temu. "Czas Żyć..." prezentował się więc ciekawie, a nigdzie nie było napisane, że to jakiś tom albo że bez znajomości innej twórczości Žambocha czytelnik nie do końca załapie wszystkie smaczki.

06.05.2013
7:51
Miroslav Žamboch – Czas Żyć, Czas Zabijać. Albo czas na lepsze oznaczanie książek
REKLAMA

Bo smaczki na pewno są. Žamboch nawiązuje w wielu miejscach do postaci, o których wiem, że istnieją w innych książkach, do Koniasza na przykład, ale które w "Czasie" wspominane są tylko zdawkowo, jakby czytelnik je znał i czytał już ich historie. Bardzo to niekomfortowe, ale też bardzo nieumiejętne.

REKLAMA

Sztuką pisania powieści, które mają punkty wspólne z innymi powieściami, ale nie są koniecznie kolejnymi tomami wielotomowych sag, jest takie wspominanie i nawiązywanie do fabuły poprzednich powieści, żeby czytelnik, który ich nie czytał nie zastanawiał się o co chodzi i nie miał wrażenia, że oto ktoś wystawił go do wiatru i dał mu dzieło niepewne, ale jednocześnie takie, by ci którzy czytali poprzednie książki czuli się mile połechtani.

Niełatwa to sztuka i Žamboch to udowadnia. A raczej to, że jej nie opanował. Czytelnik, który słyszał coś o tym czeskim autorze, ale nigdy go nie czytał, ma prawo poczuć się nieco oszukany i zdezorientowany. Tym bardziej, że sam "Czas Żyć, Czas Zabijać" z potężnym bohaterem Baklym, nie broni się sama w sobie.

Dostajemy pięć opowieści, które rozgrywają się w różnym, czasem oddalonym od siebie o wiele lat czasie. Każda opowieść jest inna, a otwierająca całość zatytułowana "Alfons" daje już przedsmak tego, z czym mamy do czynienia. A mamy do czynienia z superbohaterem, niezbyt lotnym, ale wcale niegłupim mięśniakiem, który rozgniata wszystko na swojej drodze i w zabijaniu nie ma sobie równych. Mięśniak często powtarza, że lubi ciepełko, że jest w jakiejś ciężkiej sytuacji, w której musi oddawać sporo pieniędzy na ochronę swojej rodziny, która oskarżona jest o czary (w tym miejscu każdy czytelnik zorientuje się, że sprawa pewnie opisana jest bliżej w jakiejś innej powieści) i tylko to go trzyma przy życiu. Ot, takie zwykłe dylematy typowego zabijaki z typowej książki fantasy.

zamboch

Opowieści, albo opowiadania, są bardzo nierówne. Otwierający, słaby "Alfons" kontrastuje z całkiem niezłą "Pogonią za Czerwoną Gwiazdą" czy "Do Szpiku Kości", jednak nawet w poszczególnych opowiadaniach czuć różne poziomy - a to zaczyna się nieźle, ale pod koniec już nudzi, a to odwrotnie. Ogólnie jednak te dłuższe części, w których autor miał okazję rozwinąć wątki intryg, są o wiele lepsze niż reszta.

REKLAMA

"Czas Żyć, Czas Zabijać" to jednak lekkie rozczarowanie. Za mało tu informacji, za dużo przeskoków w fabule bez informacji o co tak naprawdę toczy się gra głównego bohatera, a i sam Bakly jest zbyt prosty, a nawet zbyt prostacki i powierzchownie nakreślony. Słabo.

To książka ewidentnie dla fanów Žambocha, który o Baklym, Koniaszu i innych wiedzą więcej z innych powieści.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA