REKLAMA

Morderstwo

Pomimo iż Alfred Hitchcock znany jest głównie ze swoich amerykańskich dzieł takich jak Rebeka czy Psychoza, to wpierw tworzył brytyjskie filmy. Miał zresztą pewne zobowiązanie kulturowe - sam z urodzenia był Anglikiem i przez pierwszą połowę swojej kariery właśnie tam bawił się konwencją suspensu. Morderstwo należy do tej kategorii, choć da się zauważyć, że mimo wielu ukrytych walorów, to jednak nieoszlifowany diament.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Pewnej nocy zamordowana zostaje znana aktorka teatralna. Główną podejrzaną jest Diana, również aktorka, którą przyłapano na gorącym uczynku - trzymała w ręku narzędzie zbrodni i miała krew ofiary na sukience. Młoda dziewczyna nie zaprzecza, że mogła ją zabić, gdyż obie kobiety były odwiecznymi rywalkami. Jednakże w wyniku traumy powstałej po znalezieniu ciała, Diana nie pamięta przebiegu wydarzeń. Dochodzi zatem do procesu sądowego, w którym ława przysięgłych uznaje oskarżoną za winną dokonania zabójstwa. Mimo ogłoszonego wyroku, jeden z przysięgłych, Sir John Menter, nadal wierzy w niewinność aktorki. Postanawia więc rozpocząć śledztwo, aby odszukać prawdziwego mordercę.

REKLAMA

Morderstwo nie należy do przełomowych filmów Hitchcocka jeśli chodzi o fabułę. Nie ma zwodzenia widza jak w Oknie na podwórze, gdzie do ostatnich minut nie jesteśmy pewni, kto jest zabójcą. Natomiast stylistycznie obraz przypomina całkiem zgrabną mieszaninę typowego "whodunit"[1] z kryminałem noir. Wraz z postępem fabularnym można zauważyć podobieństwo Johna Mentera do Sherlocka Holmesa, a jego pomocnika Teda Markhama do Watsona. Dzięki takiemu połączeniu, Hitchcock w wykwintny i staromodny sposób wykorzystuje pojęcie suspensu. To, co trzyma w napięciu najmocniej, to nie sceny morderstwa czy finałowa scena w cyrku. Czerpiąc inspirację z prozy Arthura Conan Doyle'a, dochodzenie do prawdy i analizę odnalezionych wskazówek Hitchcock uczynił wskaźnikiem narastającej atmosfery niepewności. Dlatego też brakuje zaskakującego zakończenia. Wszystkie znalezione poszlaki logicznie łączą się ze sobą i nawet niedoświadczony widz bez większych kłopotów odgadnie, kto jest prawdziwym sprawcą.

W filmie widać również inspiracje szekspirowskimi motywami. Alfred Hitchcock wykorzystuje technikę "play-within-a-play"[2], znaną z takich dzieł jak Sen nocy letniej, Poskromienie złośnicy czy Hamlet. Umieszcza podejrzanych w gronie teatralnej trupy, co wywołuje pomieszanie fikcji z rzeczywistością. Pierwsza scena przesłuchania świadków odbywa się w trakcie jednego z przedstawień. Odpowiedzi aktorów przerywane są przez ciągłe wejścia i wyjścia kolejnych postaci na i ze sceny, ale również przez zmiany strojów. Ukazując, jak cienka jest ta granica, twórca wprowadza na plan mężczyznę przebranego za kobietę i na odwrót. Co więcej, Hitchcock wprowadza wyraźną aluzję do Hamleta poprzez odtworzenie sceny morderstwa z jednym z głównych podejrzanych. Ta szkatułkowość służy produkcji, gdyż zmusza widza do intensywnego myślenia, aby nie zagubił się w natłoku wprowadzanych bohaterów zarówno fikcyjnych, jak i realnych. Dlatego nawet jeśli zauważymy dwojakość gry aktorskiej Herberta Marshalla (odtwórcy Sir Johna Mentera), to jest to świadomy zabieg. Widać tu teatralne zacięcie, najczęściej w ważnych wymawianych kwestiach, ale gdy dochodzi do zwykłych, nieistotnych rozmów, wtedy postacie często mylą swoje wypowiedzi, a nawet improwizują. Wszystko, aby wprowadzić u widza stan osoby myślącej.

Morderstwo służy również jako pewien rodzaj rozładowania frustracji na temat kondycji obywatelskiej odpowiedzialności Brytyjczyków. Pierwsza połowa filmu wydaje się być bowiem społecznym komentarzem, przedstawiającym Anglików jako niedoświadczonych i niedojrzałych do podjęcia istotnych decyzji.

Kultywowana jest idea odpowiedzialności kolektywnej, co głównie widać w scenie obrad ławy przysięgłych. Osoby tam zasiadające są gotowe zgładzić za morderstwo kobietę, której wina nie jest pewna. Dla nich większym złem będzie, jeśli puszczą Dianę wolno, a ona znowu zacznie zabijać. Moralne problemy człowieczeństwa sprowadzane są do koncepcji fatum rodem z antycznej tragedii. Nawet kiedy Sir John Menter ma wątpliwości, reszta członków ławy niczym grecki chór powtarza, jakie dowody odnaleziono, i że wyraźnie wskazują winę młodej aktorki. Właśnie te kluczowe słowa wypowiadane w melodyjny sposób powodują, że Menter zmienia swoją decyzję. To tak, jakby między wierszami znajdowały się słowa - "nic nie można zrobić, taki jest jej los". Przez takie porównanie Hitchcock krytykuje władzę sądowniczą w Wielkiej Brytanii, głównie za staromodne myślenie i niekonsekwentny dobór ławy przysięgłych, która decyduje o ostatecznym werdykcie.

Pod względem technicznym film najbardziej kuleje. Pomimo odnowienia kopii, ma ona znamiona starości. Niektóre klatki musiały zostać spalone, gdyż często widzimy chwilowe zaciemnienia obrazu oraz ucięcia końcówek istotnych dialogów. Ma to swój urok, gdyż widz może poczuć się jak w starym, małym kinie, ale gorzej jest z kwestią dźwięku. Niemożliwe było dogranie ścieżki dźwiękowej po skończeniu zdjęć, dlatego muzykę odgrywała zza kadru mała orkiestra. Ta technika powoduje, że nie ma wyważenia między tłem a dialogami. W jednej ze scen słyszymy myśli Johna Mentera na temat zebranych dowodów, które są zagłuszane przez wagnerowską uwerturę z opery Tristan i Izolda graną w radiu (a w rzeczywistości niedaleko Herberta Marshalla). Te kosmetyczne wpadki odrobinę przeszkadzają w odbiorze filmu, ale są również dowodem na braki odpowiedniego sprzętu realizacyjnego w 1930 roku.

Morderstwo Hitchcocka nie jest innowacyjnym obrazem pod względem fabularnym, ale za to zachwyca inspiracją Szekspirem oraz tragedią antyczną. W większości jest on uważany za eksperyment i próbę powrotu do formy po krytykowanym Juno and the Paycock. Szkoda, że wartości, jakie film prezentuje, wplecione zostały do prostej i przewidywalnej intrygi kryminalnej. Mimo znakomitych, staromodnych technik suspensu, przeciętny widz może mieć wiele problemów z akceptacją tej hitchcockowskiej formy. Warto jednak obejrzeć tę produkcję ze względu na walory historyczne, aby zobaczyć na ekranie znakomitych aktorów, traktujących grę przed kamerą na równi z grą na teatralnych deskach.

REKLAMA

[1] - rodzaj kryminału pozbawionego akcji, a przepełnionego dialogami mającymi doprowadzić do rozwiązania czołowej intrygi

[2] - tłum. "przedstawienie w środku przedstawienia"

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA