Star Wars, Harry Potter, MCU - oto najbardziej kasowe filmowe franczyzy

Z wynikiem wychodzącym daleko ponad 13 miliardów dolarów, bezapelacyjnym tytanem w owym zestawieniu jest MCU. Nie jest to do końca tradycyjnie pojmowana seria, gdyż w jej skład wchodzi kilka podmiotów ("Iron Man", "Strażncy Galaktyki", "Thor", "Avengers" itd.).

Do tego każdego roku w kinach pojawiają się 2-3 filmy wchodzące w skład filmowego uniwersum Marvela. To sprawia, że MCU jest i będzie bezapelacyjnym królem najbardziej dochodowych franczyz. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie Marvel miał zaprzestać produkcji swoich filmów.

Najbardziej imponuje skala MCU (w jego skład wchodzi już 17 filmów) oraz fakt, że istnieje dopiero 10 lat (w tym roku mija dekada od premiery pierwszego "Iron Mana"). I liczba ta będzie znacząco wzrastać każdego roku. Podobnie jak kwota przychodów, pozostawiając konkurencję daleko w tyle.

O drugie miejsce na liście najbardziej kasowych franczyz (i pierwsze miejsce pośród filmowych serii) Gwiezdne wojny musiały trochę powalczyć, po tym jak Harry Potter odebrał im pierwszeństwo. Ale w końcu, wraz z 2018 rokiem, saga stworzona przez George’a Lucasa powróciła na zaszczytne miejsce.

Zapewne nie wydarzyłoby się to, gdyby nie imponujący powrót Star Wars przygotowany przez Disneya, który rozplanował nie tylko nową trylogię rozpoczętą przez "Przebudzenie Mocy", ale też przez spin-offy, które równie mocno rozpalają wyobraźnię fanów.

Kiedyś na kolejne odsłony sagi czekało się trzy lata, do tego dochodziły długoletnie przerwy pomiędzy trylogiami. Teraz Disney zaprzągł do pracy wszystkie swoje korporacyjne kołowrotki i nowe filmy w uniwersum Gwiezdnych wojen dostajemy co rok.

To, jak szybko Harry Potter, w wersji książkowej i potem filmowej, stał się częścią światowej popkultury, jest wprost oszałamiające. I same już cyfry przy kinowych adaptacjach serii J.K. Rowling mówią wystarczająco dużo. 8 filmów bazujących na historii kultowego już czarodzieja z blizną oraz nowa seria oparta o "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" oraz nadchodzące sequele, to jedyna filmowa franczyza, która jest w stanie równać się z Gwiezdnymi wojnami i ze światem Marvela.

I pewne jest jedno, sukces "Fantastycznych zwierząt" pokazuje, że fani nadal chcą powracać do świata magii, tak więc hollywoodzkie wytwórnie nie odejdą z niego tak prędko.

Wielce prawdopodobnym jest, że gdybyśmy wzięli pod uwag inflację, to tak naprawdę najbardziej kasową serią filmową w historii mógłby zostać James Bond. Filmy z jego udziałem, głównie te z lat 60., należą do najbardziej kasowych produkcji swoich czasów. Na korzyść Bonda działa też czas, a konkretniej bogata historia i biblioteka filmów, która swój początek miała wraz z premierą filmu "Dr. No" w 1962 roku, czyli ponad 50 lat temu.

W skład serii wchodzi aż 26 (!) filmów, które nie tracą nic ze swojej popularności, a najnowsze odsłony serii nadal stają się globalnymi przebojami.

O wielkości książkowych i filmowych dzieł Tolkienia niech świadczy fakt, że znajduje się w tym zestawieniu, pomimo iż w jego skład wchodzi stosunkowo nieduża liczba filmów. Wprawdzie dość sporą pomocą okazała się trylogia "Hobbita" (przynajmniej na to się przydała), ale każda część trylogii "Władca Pierścieni" zarobiła około miliarda dolarów globalnie, co jest niesamowitym wynikiem, potwierdzającym tylko jej pozycję w popkulturze

Dość nieoczekiwany zbieg zdarzeń sprawił, że ta niepozorna seria opowiadająca o ulicznych wyścigach samochodów, z kina rozrywkowego średniej klasy stała się popkulturowym gigantem. Nałożyło się na to kilka czynników - zmiana gatunkowa, która przestawiła bieg na kino akcji pełną gębą, sparowanie Vina Disela z Dwayne’em Johnsonem oraz śmierć Paula Walkera i ogromna fascynacja ze strony chińskiej widowni, która generuje w tej chwili wyższe wpływy z biletów u siebie, niż widownia amerykańska w Stanach. Na razie jesteśmy na etapie części 8, ale z pewnością na tym nie koniec, przygotowania do części 9 idą pełną parą.

"X-Meni" na dobrą sprawę zapoczątkowali nową erę kina superbohaterskiego w Hollywood. Wprawdzie pierwsza trylogia nie należała do największych kasowych hitów w swoim czasie, to jednak na jej korzyść zagrały spin-offy z Wolverinem oraz najnowsza seria prequeli-rebootów, z których największym jak na razie przebojem był znakomita "Przeszłość, która nadejdzie" – film ten zarobił ponad 700 mln dolarów.

W 2018 roku czeka nas "Dark Phoenix", a biorąc pod uwagę zakup Foksa przez Disneya, możemy się też spodziewać kolejnych odcinków samych X-Menów, raczej z nowo obsadzonym Wolverinem

Pierwszy "Batman" Tima Burtona był w swoich czasach jednym z najbardziej kasowych filmów w historii. Na kontynuacje nie trzeba było długo czekać, choć począwszy od "Batman Forever" seria dostała poważnej zadyszki. Po katastrofie, jaką był "Batman i Robin", wiele osób zaczęło powoli godzić się z myślą, że Człowiek Nietoperz nie powróci już na duży ekran, ale na szczęście pojawił się Christopher Nolan i przywrócił go do pełni chwały.

Jak wiemy, "Mroczny Rycerz" i jego sequel to jedne z najbardziej kasowych filmów wszech czasów, każdy z nich zarobił ponad miliard dolarów. Obecnie, wliczając "Batman v Superman", "Ligę samobójców" oraz "Ligę sprawiedliwości", uniwersum filmów o Batmanie liczy sobie 10 filmów, a przed nami premiera "The Batman".

O ile "X-Meni" odpowiedzialni są za renesans nowoczesnych adaptacji komiksów w kinie, tak pierwszy Spider-Man Sama Raimiego był pierwszym wielkim przebojem, który bił kasowe rekordy i sprawił, że owe filmy powróciły na szczyty popularności, a wytwórnie zaczęły odważniej w nie inwestować. Pierwsza trylogia filmów o Spider-Manie jest nadal jedną z najbardziej kasowych.

Także kolejne odsłony radziły sobie znakomicie. Wystarczy nadmienić, że jak na razie najmniejsze wpływy jakie wygenerował filmowy Spider-Man to 700 mln dolarów (tyle zarobił "Niesamowity Spider-Man 2"). To chyba nie jest zły wynik.

Choć osobiście zastanawiam się, kto jeszcze chce oglądać przygody kapitana Jacka Sprarrowa, to jednak trzeba przyznać, że ciągle zarabiają imponujące kwoty. "Zemsta Salazara" dobiła do kwoty prawie 800 mln dolarów. A przecież czuć było zmęczenie materiału. O ile więc Johnny Depp ciągle będzie na chodzie, to owa seria pewnie nie umrze tak łatwo.