REKLAMA

Najgorsze covery wszech czasów

Jeżeli się mówi „a”, to trzeba powiedzieć „b”, dlatego też po stworzeniu listy najlepszych coverów, pokusiłem się o zestawienie najgorszych, o jakich świat słyszał.

Najgorsze covery wszech czasów
REKLAMA

Tak samo jak wcześniej, zastosowałem zasadę, według której mogą tu się znaleźć wyłącznie covery oficjalnie wydane. Dlatego (z bólem serca) nie mogłem umieścić tutaj niektórych „ciekawych” pozycji, jak chociażby Avril Lavigne – The Scientist, Jonas Brother – Take On Me, Mika – Teardrop albo Celine Dion – You Shook Me All Night Long. Dodam, że wybierając piosenki kierowałem się moim czysto subiektywnym odczuciem.

REKLAMA

11. Faith No More – Easy (Easy 1992)

Oryginał jest dosyć stary już i należy do funkowo-soulowego zespołu Commodores. Singiel, wypuszczony w 1977 roku, dotarł na szczyt listy Bilboard R&B. W 1992 Faith No More szukając zastępstwa dla coveru War Pigs (oryginał należy Black Sabbath) zdecydowało się na Easy , które (o zgrozo) stało się największym przebojem grupy i stałym elementem ich koncertów. Sam cover jest poprawny, muzycznie nie można mu nic zarzucić oprócz tego, że… jest strasznie nudny i prawie 100% kalką oryginału - stąd jego miejsce na liście. Poza tym, trzeba przyznać, że głos Lionela Richiego brzmi dużo cieplej i lepiej pasuje do ballady Easy niż wokal Mike’a Patona.

10. Metallica – Stone Cold Crazy (Rubáiyát: Elektra's 40th Anniversary 1990)

Wszyscy wiedza, że Metallica skończyła się na Kill ‘Em All, a Garage to największy skok na kasę w historii muzyki. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Stone Cold Crazy, cover piosenki Queen z 1974 roku, to chyba najczęściej „upychana” piosenka Metallici w ich dyskografii. Po raz pierwszy kawałek został zawarty na składance Rubáiyát z okazji upamiętnienia 40-tej rocznicy powstania wytwórni Elektra. Następnie pojawił się na B-side singla Enter Sandman, a potem na składance coverów - Garage Inc. z 1998 roku. Na usta od razu ciśnie mi się pytanie, dlaczego tak chętnie Stone Cold Crazy był wciskany na te wszystkie płyty? Do tej pory ciężko mi znaleźć odpowiedź, ponieważ nawet młodzieńczo brzmiący Hetfield nie może się równać z Mercurym, dodatkowo perkusja Ulricha wydaje się grać jakby nierówno i mdło, a całość jest tak wyprodukowana, że brzmi gorzej niż oryginał z 1974 roku. Wersja Metallici wydaje się być robiona na szybko, bez większego przygotowania, jak typowe garażowe granie bandy nastolatków.

9. UB40 – Can’t Help Falling In Love With You (Promises and Lies 1993)

Często słysząc weselne wersje słynnych przebojów, kręcimy głową z niedowierzaniem i pytamy sami siebie: czy oni w ogóle wiedzą, o czym jest tekst albo czy kiedykolwiek słyszeli oryginał? Pal już licho, jak to są angielskie utwory, ale niektórzy nawet polskich nie rozumieją, tak jak w przypadku piosenki Dwa Plus Jeden – Windą Do Nieba. Dla mnie, takim weselnym potworkiem jest cover UB40. Zespół odarł piosenkę z całego romantyzmu, sentymentalizmu i zagrał ją w reggae z trąbkami, plastikowym basem i tanio brzmiącymi klawiszami. Przebój Presleya (z 1961 roku) został zamieniony w pastisz, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że to właśnie tę wersję ludzie najczęściej kojarzą i pamiętają.

8. Chris Cornell – Billie Jean (Carry On 2007)

Chris Cornell jest dowodem na to, że nawet największy przebój można zrujnować, zamieniając go w „bezjajeczną” papkę pozbawioną charakteru. W wersji Cornella, Billie Jean to ani porządna ballada, ani energiczny rock, ani nawet uduchowione country, to po prostu bezsensowne darcie mordy, a do tego jeszcze, to pożal się boże solo na gitarze...

7. Miley Cyrus – Every Rose Has Its Thorn (Can’t Be Tamed 2010)

Trzeba przyznać, że sam oryginał w wykonaniu Poison (1988 rok) jest już naprawdę ciężkim tematem, czyli glam rockowym, balladowym stworem, typowym dla swojego okresu. Ale najwyraźniej można jeszcze gorzej, czego przykładem jest cover Miley Cyrus. Wystarczyło tylko zamienić gitarę akustyczną na łzawe pianino, dodać popowy beat, wtórne solo gitarowe i irytujący, zautotunowany wokal Miley.

6. Girls Aloud/ Sugababes – Walk This Way (Walk This Way 2007)

W 2007 roku brytyjska organizacja charytatywna Comic Relief wpadła na pomysł, że kooperacja girlsbandów Girls Aloud i Sugababes pozwoli na zarobienie sporej ilości pieniędzy. Nie wiem na ile organizatorzy tego przedsięwzięcia byli świadomi efektu prac zespołów, ale piosenka w wykonaniu dziewczyn była na tyle zła, że trafiła na drugie miejsce zestawienia najgorszych coverów wg. magazynu Total Guitar – pierwsze miejsce zajęła Celine Dion z You Shook Me All Night Long. Trzeba jednak przyznać, że pomysł się sprzedał i zdobył pierwsze miejsce notowań list przebojów w Wielkiej Brytanii w 2007 roku.Pomimo faktu, że cover który miał być wskrzeszeniem wersji Run-D.M.C. (oryginał pochodzi od Aerosmith) brzmi, co najmniej źle. Już daruję sobie omówienie produkcyjnych rzeczy, jak przytłaczający uszy riff. Najważniejszą rzeczą jest fakt, że wokale dziewczyn po prostu nie dają sobie rady z rockowym ciężarem, zamieniając piosenkę w totalną porażkę.

5. One Direction – One Way or Another (One Way or Another/ Teenage Kicks 2013)

One Way or Another (Teenage Kicks) One Direction, to właściwie mash up dwóch utworów, One Way or Another z repertuaru Blondie (1979) i Teenage Kicks zespołu The Undertones (1978). W związku z czym nie powinien się znaleźć na liście jako pełnoprawny cover, ale dla boysbandu One Direction zrobię ten wyjątek, ponieważ jest to jeden z najbardziej irytujących utworów jakie w życiu słyszałem. Co ciekawe, przy projekcie znów maczała palce organizacja Comic Relief. Zaczynam się poważnie zastanawiać czy jej celem nie jest po prostu sabotowanie muzyki i wypuszczanie najgorszego chłamu. Jedno jednak muszę przyznać, że podkład jest dopracowany, a przejście między dwoma utworami płynne, tyle tylko że wokale rujnują całą kompozycję i przyprawiają o mdłości.

5. Attack Attack! – I Kissed A Girl (Punk Goes Pop Volume Two 2009)

Sama koncepcja punkowych wersji piosenek pop wydaje się głupia, ale zapewniam was, szczytem głupoty jest cover I Kissed A Girl w wersji Attack Attack!, szczególnie jeśli wokalista śpiewa: „I Kissed a girl, I hope my boyfriend don't mind it”. Do tego podkład przypomina mash up Roberta M z Behemothem. Prawdopodobnie Attack Attack! zajęliby niższą pozycję, ale ten cover przyprawia mi taki uśmiech na twarzy, że darowałem chłopakom.

4. Fall Out Boy – Love Will Tear Us Apart (My Heart Will Be The B-side to My Tongue 2004)

Love Will Tear Us Apart doprawdy ciężko coverować, chociażby przez fakt, że oryginał Joy Division , a szczególnie wokal Iana Curtisa jest nie do zastąpienia i nie do podrobienia. Może, gdyby Nick Cave nagrał swoją wersję, to byłbym w stanie to zrozumieć, ale na miłość boską nie emo-punkowy Fall Out Boy. Piosenka w ich wykonaniu, to kicz pełen infantylności i maniery, która może spodobać się chyba tylko głupiutkim nastolatkom.

3. Madonna – American Pie (The Next Best Thing 2000)

W przypadku American Pie ma miejsce ta sama historia, co przy Can’t Help Falling In Love With You, czyli po raz kolejny legenda została pozbawiona wszystkich wartościowych przymiotów i umazana w tanim do bólu popowym brzmieniu, pozbawiona dodatkowo ważną część tekstu. Oryginalnie utwór został wydany w 1971 roku przez Dona McLeana, jako pośmiertny hołd dla muzyków (m.in. Buddy'ego Holly) zmarłych w katastrofie lotniczej w 1959 roku - „The Day the Music Died”. Piosenka przeszła do historii dzięki swojemu enigmatycznemu tekstowi oraz wpadającemu w ucho refrenowi. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Madonna postanowiła stworzyć własną, mierną wersję piosenki, którą zamieściła na soundtracku do jej filmu The Next Best Thing. Właściwie, to nie wiem, która z tych dwóch rzeczy jest gorsza: film czy piosenka, ale jednego jestem pewien - wersja Madonny ulotni się z mojej głowy tak szybko, jak pamięć o jej filmach.

2. Limp Bizkit – Behind Blue Eyes (Results May Very 2003)

Prawdopodobnie, gdyby Keith Moon (perkusista The Who) żył jeszcze 10 lat temu, to po usłyszeniu wersji Limp Bizkit przebiłby sobie bębenki (w uszach) pałeczkami do perkusji. Wokal  Freda Dursta jest pozbawiony jakiejkolwiek charyzmy, tekst brzmi jakby był śpiewany podczas załatwianie potrzeb fizjologicznych, rockowa cześć piosenki została pominięta. W zamian za to, dostajemy głupawą wstawkę z samplowanym wokalem i komputerowym literowaniem słowa LIMP. Jednak za podsumowanie niech wystarczy cytat z Rolling Stone: "It's one of the worst moments in the history of anything."

1. Mandaryna – Here I Go Again/ You Give Love A Bad Name (Mandaryna.com 2004/ Mandarynkowy sen 2005)

Trafiliśmy w końcu na same dno listy najgorszych coverów, tzn. Mandaryny. Ów „piosenkarka” była jedną z najgorszych rzeczy jakie przytrafiły się polskiemu przemysłowi muzycznemu. Na całe szczęście równie szybko zniknęła, co się pojawiła. Może nie należy zwracać zbyt większej uwagi na spuściznę Mandaryny, ale dwie pozycje przykuły moja uwagę: You Give Love A Bad Name - hymn glam rocka, kwintesencja brzmienia Bon Jovi  oraz Here I Go Again – najbardziej znany utwór hard rockowego zespołu Whitesnake. Co tutaj jest takiego… złego? Otóż oryginały zostały starte w pył i przemielone w techno/dancowo/discopolowe twory, który do tej pory przerażają swoją głupotą i pokazują, do jakich okropności człowiek jest zdolny, gdy tylko złapie się za mikrofon…

To, chyba na tyle. Rozprawiłem się ze złymi, niewartymi słuchania i całkowicie niepotrzebnymi coverami. Nie są to jednak wszystkie piosenki (inaczej musiałbym zapełnić ją piosenkami z Glee), lista jest znacznie dłuższa, więc jeżeli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam do odsłuchania playlist.

REKLAMA

Playlisty w zależności od serwisu mogą różnić się zawartością -  Fall Out Boy nie ma w żadnym strumieniu, a Metallici brakuje w Deezerze, Wimpie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA