Wiemy już, jakie płyty w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy najbardziej przypadły Polakom do gustu. W porównaniu z 2016 rokiem wzrosła liczba krajowych albumów, które znalazły najwięcej nabywców. Gorsze okazały się jednak ogólne wyniki sprzedaży.
Związek Producentów Audio Video opublikował listę 100 albumów, które w 2017 roku osiągnęły najlepsze wyniki sprzedaży w Polsce. W zestawieniu znalazło się 58 polskich wydawnictw – o trzy więcej niż przed rokiem. Aż 19 rodzimych wykonawców zajmowało najwyższe lokaty w tygodniowych notowaniach. Ogólny wolumen sprzedaży krajowych pozycji spadł jednak z 60 proc. do 55 proc.
Drugi rok z rzędu na szczycie znalazł się polski raper, a w pierwszej dziesiątce uplasowało się pięć rodzimych wydawnictw. To kolejny spadek – w zeszłym roku mieliśmy ich siedem, w tym dwa na podium. Nieznacznie zmalało też zainteresowanie składankami, choć do pierwszej dwudziestki dotarło siedem pozycji. Sporym zaskoczeniem okazały się znakomite wyniki albumów sprzed kilku lat.
Najpopularniejsze albumy 2017 roku w Polsce
Quebonafide – Egzotyka
Zdziwieni? Ja nie do końca. Owszem, zwycięstwo nad tyloma zagranicznymi i krajowymi konkurentami jest nie lada osiągnięciem. Jeśli jednak posłucha się wszystkich 14 kompozycji hip-hopowca z Ciechanowa, to łatwo zrozumieć, czym ujął publiczność. Drugi album artysty inspirowany był podróżami po całym świecie; każdy utwór skupia się na innym zakątku globu i porusza osobny temat. Ponadto niemal każdy utwór wyprodukowała inna osoba, co rzutuje na charakter muzyki.
Debiut Quebonafide, zatytułowany Ezoteryka, w zestawieniu z 2015 roku zaledwie otwierał piątą dziesiątkę. Od tego czasu wykonawca poczynił jednak ogromne postępy, głównie za sprawą serwisów streamingowych.
Ed Sheeran – Divide
Nikogo nie powinno dziwić, że ostatni album Anglika znalazł się tak wysoko. Dziwić może jednak fakt, że Sheeran przegrał walkę z polskim artystą. Wystarczyło Shape of You, by krążek osiągał najwyższe tygodniowe lokaty w dwudziestu pięciu krajach. Oczywiście, jest jeszcze choćby Perfect, wykonywany z Beyonce czy Andreą Bocellim, ale reszta piosenek schodzi na zupełnie odległy plan.
Spodziewam się, że w przyszłorocznym zestawieniu Divide również znajdzie się w pierwszej dziesiątce. Niewykluczone jest ponowne uplasowanie się na podium, o które będą się starać organizatorzy sierpniowych, wyprzedanych koncertów Sheerana.
Apetyt na nowy krążek tercetu zawsze jest zaostrzony. Dla fanów Depeche Mode cztery lata oczekiwania ciągną się w nieskończoność. Jednak Gahan, Gore i Fletcher zawsze wracają ze świeżym materiałem w postaci 12-13 utworów, promowanych na ogólnoświatowych trasach. Tym razem do publiczności najlepiej trafiły Where’s the Revolution, Going Backwards i Cover Me.
W lipcu zeszłego roku odwiedzili Warszawę, prezentując m. in. kilka kompozycji ze Spirit. Pozytywny odbiór zarówno samego występu, jak i całej płyty zaowocował ogłoszeniem trzech kolejnych koncertów w lutym.
Kortez – Mój dom
Jedno z największych objawień polskiej sceny muzycznej ostatniej dekady. Drugi album artysty z Iwonicza zebrał jeszcze lepsze recenzje niż fantastyczny Bumerang. Tym razem Kortez zaserwował słuchaczom podwójne wydawnictwo, na które złożyło się 14 piosenek. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek, kto zapoznał się z twórczością Federkiewicza, kręcił nosem na kompozycje wykonawcy.
Debiutancka płyta przez dwa lata utrzymywała się w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się albumów. Można śmiało zakładać, że Mój dom czeka podobny sukces.
Paluch – Złota owca
Nie mogło tu zabraknąć dziewiątego krążka poznańskiego rapera. 13 utworów, w których gościnnie pojawili się Quebonafide, Szpaku czy Sarius. Paluch po raz kolejny skorzystał także z pomocy całego zastępu producentów. Złota owca pokryła się już platyną, a status złotej płyty osiągnęła zaraz po pierwszym weekendzie sprzedaży. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że album ukazał się w ostatnim tygodniu listopada.
Taki wynik w tak krótkim okresie robi wrażenie. W trzeciej dziesiątce zestawienia znalazło się także poprzednie wydawnictwo artysty – Ostatni krzyk osiedla.
Alvaro Soler – Eterno Agosto
Hiszpański piosenkarz miał w naszym kraju nieco opóźniony zapłon. Choć jego pierwszy singiel El mismo sol spotkał się w 2015 roku z ciepłym przyjęciem, to rodacy nie wydawali się zbytnio zainteresowani kupnem całego albumu. Debiutancki krążek Solera zaistniał na listach dopiero w następnym roku. Szału i tak nie zrobił, ale w końcu egzotyczne utwory o miłości, rozstaniach i zabawie trafiły na podatny grunt.
Eterno Agosto to 13 kompozycji powstałych w oparciu o własne przeżycia artysty. W 2016 roku do sprzedaży trafiła reedycja, zawierająca trzy nowe kompozycje oraz dwa remiksy z udziałem Jennifer Lopez.
Ed Sheeran – x
Kolejna niezbyt świeża płyta, która w zeszłym roku zawładnęła umysłami i portfelami Polaków. W 2014 roku x debiutował na rodzimej liście przebojów, powtarzając wyczyn w kilkunastu krajach na całym świecie. Co ciekawe, w zestawieniu całorocznym ZPAV album zajął dopiero 21. lokatę. Dużo lepiej spisał się rok później, kiedy to zakończył rok na 8. pozycji. Teraz jest lepiej niż kiedykolwiek – jak widać, Photograph czy Thinking Out Loud nie straciły nic ze swojej siły przyciągania.
Sukces wydawnictwa można tłumaczyć nową płytą Eda, której pojawienie się skłoniło słuchaczy do sięgnięcia po jego wcześniejsze dokonania. Duży wpływ na sprzedaż na pewno miały też koncerty, które odbędą się w sierpniu na Stadionie Narodowym.
Ania Dąbrowska – Dla naiwnych marzycieli
Szósty album polskiej wokalistki zadebiutował w marcu 2016 roku. I choć zebrał gorsze recenzje niż Bawię się świetnie z 2012 roku, to od razu wspiął się na szczyt krajowych zestawień. Single Nieprawda i Poskładaj mnie przez cały rok gościły w stacjach radiowych. Do tej pory krążek zdążył pokryć się podwójną platyną. Oznacza to, że Dla naiwnych marzycieli znalazł co najmniej 60 tys. nabywców.
W zestawieniu na rok 2016 płyta zajęła wysokie 4. miejsce. Na tegorocznej liście znalazła się także nowa składanka Ani – The Best of, która uplasowała się na 25. pozycji.
Zbigniew Wodecki – The Best. Zacznij od Bacha
Wielka szkoda, że o jego twórczości tak wielu przypomniało sobie dopiero po jego odejściu. Śmierć artysty w maju zeszłego roku poruszyła muzyczną scenę Polski, która zewsząd oddawała Wodeckiemu należne hołdy. Słuchacze z całego kraju wrócili do nieśmiertelnych kompozycji z minionej epoki. Była to również okazja, by nowe pokolenie zapoznało się z Zabiorę Cię dziś na bal czy Lubię wracać tam gdzie byłem.
Wydana w 2004 roku składanka zawiera 17 największych przebojów muzyka. Z kolei osiem oczek niżej w tegorocznym zestawieniu znalazła się inna antologia twórcy – pochodząca z 1999 Złota kolekcja: Zacznij od Bacha.
Coldplay – A Head Full of Dreams
Siódmy krążek brytyjskiego zespołu ukazał się w grudniu 2015 roku. Nie przeszkodziło to jednak w znalezieniu się na 29. miejscu całorocznej listy najlepiej sprzedających się albumów. Recenzje co prawda nie powaliły, ale nie wpłynęło to na światowe wyniki popularności. Również w Polsce ze wszystkich stron atakował nas utwór tytułowy, Hymn for the Weekend czy Up & Up.
18 czerwca ubiegłego roku brytyjski zespół wystąpił na PGE Narodowym, promując właśnie ten krążek. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie samą płytą było bardzo wysokie.