REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Seriale

Najlepsze filmy i seriale na podstawie powieści Stephena Kinga

Stephen King, jako jeden z nielicznych pisarzy doczekał się tak dużej ilości ekranizacji/adaptacji swoich książek. Jednakże, na nieszczęście - dla fanów Kinga - większość z tych produkcji jest po prostu słaba. Co ciekawe, najgorzej wypadają filmy/seriale, w których sam król horroru maczał swoje palce - ekhm, chociażby The Shining z 1997 roku.  Z tej pokaźnej liczby produkcji, można jednak wyłuskać 10-tkę najlepszych i nie, nie ma wśród nich "The Green Mile ("Zielonej Mili"), "The Shining" Kubricka, "Misery" i "The Shawshank Redemption" ("Skazanych na Shawshank"). To są dosyć oczywiste wybory, które każdy zna, więc pozwoliłem sobie je pominąć.

22.08.2014
10:37
Najlepsze filmy i seriale na podstawie powieści Stephena Kinga
REKLAMA

Carrie (1976)

REKLAMA

reż. Brian De Palma

Ok, Carrie też większość z was zna, to bardzo popularny film nie tylko wśród fanów Kinga, ale ogólnie gatunku, jakim jest horror. W ramach wyjątku umieszczam tę pozycję na liście, ponieważ to był pierwszy horror, jaki obejrzałem - sentymentalne dyrdymały. "Carrie" z 1976 roku, to także pierwsza filmowa adaptacja powieści Kinga, jaka się ukazała i jak do tej pory najlepsza. Brian de Palma umiejętnie potrafił wyłuszczyć wszystkie najważniejsze momenty z książkowego pierwowzoru i uczynił z głównej bohaterki istotę, które tak naprawdę można współczuć i tłumaczyć wszystkie złe rzeczy przez nią wyrządzone. Po prostu Carrie (Sissy Spacek) - mimo jej czynów - dała się lubić, nie można tego powiedzieć o matce Carrie (Piper Laurie), która była właściwie prawdziwym czarnym charakterem w filmie.

Po 38 latach film się ani trochę nie zestarzał, ale jeżeli ktoś uważa inaczej, to zawsze może obejrzeć z 2013 roku z Chloë Grace Moretz w roli głównej - dodano parę XXI wieczych elementów do fabuły. Nowsza wersja nie jest w zasadzie złym horrorem, ale Carrie White może być tylko jedna i jest nią Sissy Spacek.

Christine (1983)

reż. John Carpenter

"Christine" to dosyć mało znana adaptacja powieści Kinga, a paradoksalnie zasługuje na bardzo dużo uwagi. Fabuła filmu skupia się na dziwnej miłości nastolatka do swojego (demonicznego) samochodu Christine, czyli pięknego Plymouth Fury. Arnold (właściciel samochodu) jest poniewieranym typowym nerdem, który ma tylko jednego przyjaciela, Dennisa. Życie Arniego diametralnie zmienia się jednak, gdy kupuje używanego Plymouth rocznik 1958. Auto wymaga sporo uwagi i naprawy, ale potrafi się odpłacić za poświęcony czas... Arnie z dnia na dzień staje się coraz bardziej pewny siebie, a Christine staje się jego obsesją. Arnie dmucha i chucha na swoje auto (chociaż te potrafi samo o siebie zadbać), lecz izoluje się od swojego przyjaciela, a po przykrym dla niego incydencie, postanawia rozprawić się z wrogami używając przy tym Christine.

"Christine" to bardzo typowa dla Kinga historia, w której głównym wątkiem jest przemiana głównego bohatera oraz tajemnicze pochodzenie niezwykłego samochodu. Akcja dzieje się oczywiście małym miasteczku i mamy wyraźny podział na tych dobrych i złych (cały Stephen King). "Christine" to koniec końców lekki horror, ale podobnie jak "Carrie", nic nie zestarzał się przez lata. Miłość do samochodu to chyba najbardziej uniwersalny temat... Jeżeli to kogoś nie przekonuje do tego filmu, to nazwisko reżysera powinno ten stan zmienić.

The Dead Zone (1983)

reż. David Cronenberg

Znów znane nazwisko pojawia się w naszym zestawieniu - David Cronenberg. Zanim znany reżyser nakręcił swój hitowy remake "The Fly", wpierw zekranizował powieść "The Dead Zone" Stephena Kinga. Akcja oczywiście dzieje się w znanym fanom Kinga miasteczku Castle Rock. Fabuła filmu skupia się na postaci Jonny'ego Smitha (Christopher Walken), który po przebudzeniu z pięcioletniej śpiączki (spowodowanej wypadkiem samochodowym) odkrywa, że posiada dar odczytywanie historii danej osoby (zarówno tej z przeszłości jak i przyszłości) przez dotyk.

Dzięki nowym zdolnościom, Smith zdaje sobie sprawę, że potrafi zmienić przyszłość i uratować życie ludzie, co więcej, cały świat. Niewiadomo skąd się wzięły moce Smitha, nie wiadomo do końca również, jak naprawdę wyglądałby przyszłość, gdyby nie działania głównego bohatera. Cronenberg - co akurat dziwne dla niego - nie stawia na efekty specjalne w The Dead Zone, a na klimat, ten sam, który czytelnik znajduje w książce Kinga. Film ma jednak tę przewagę, że gra w nim Christopher Walken, który nadawał się do roli Johna Smitha wręcz idealnie.

W 2002 roku powstał serial "The Dead Zone", ale myślę, że spokojnie możecie nie zawracać sobie nim głowy i skupić się wyłącznie na dziele Cronenberga.

It (1990)

reż. Tommy Lee Wallace

"It" to jeden z tych horrorów, które pamięta się latami, szczególnie gdy pierwszy raz oglądając ten film, ma się zaledwie 9 czy 10 lat... Od momentu, kiedy obejrzałem It, nienawidzę klownów, a to za sprawą krwiożerczego Pennywise (Tim Curry), który wciąż pozostaje jednym z najlepszych potworów w historii kina. Oglądając "It" po latach, nie odczuwa się tego samego strachu, co będąc dzieckiem, ale i tak klimat nieuchronności wydarzeń i czającego się wszędzie zła, potrafi momentami zjeżyć włos na głowie. Na dodatek świetna rola Tima Curry'ego, który jest stworzony do wcielania się w pokręcone stwory.

Apt Pupil (1998)

reż. Bryan Singer

Singer w 1998 był jeszcze początkującym reżyserem, mającym w dorobku dopiero (dla niektórych aż) trzy filmy, z czego jeden krótkometrażowy. Krokiem milowym w filmografii tego reżysera było wyreżyserowanie, a także wyprodukowanie Apt Pupil, czyli historii o tym, w jak bardzo łatwy sposób zło może wypłynąć z człowieka. Chociaż Singer okroił brutalność pierwowzoru Kinga, to i tak "Apt Pupil" jest dosyć wstrząsającym filmem. 16-latek Todd Bowden (Brad Renfro), odkrywając prawdziwą, nazistowską tożsamość sąsiada, Arthura Denkera (Ian McKellen), postanawia go szantażować - w zamian za opowiedanie historii z okresu II Wojny Światowej. Cżeste wizyty Bowdena u Denkera odmieniają chłopaka na tyle, że rodzi się w nim zło, to samo, które zawładnęło byłym nazistą.

The Stand (1994)

reż. Mick Garris

The Stand (Bastion) to jeden z tych wyjątków, gdzie uczestniczenie Stephena Kinga w pracach nad filmem nie zrujnowało dzieła. Garrisowi udało się uchwycić podstawą rzecz, ciągłe uczucie niepewności, strachu, że zło i tak będzie zawsze zwyciężać. Serial nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś, ale wciąż pozostaje dla mnie jedną z lepszych produkcji opartych o powieść Kinga. Więcej o serialu dowiecie z tej recenzji.

Stand By Me (1986)

reż. Rob Reiner


Tym razem oddalamy się od horroru i wchodzimy na teren dramatu. "Stand By Me" to jedna z najbardziej wzruszających książek Kinga opowiadających o przyjaźni i dorastaniu. Prosta opowieść o tym, jak grupa nastoletnich chłopców wyrusza do lasu, żeby znaleźć zwłoki zaginionego rówieśnika, nie zestarzała się ani trochę. Każdy z bohaterów ma swoją własną historię do opowiedzenia i każda z nich jest interesująca. "Stand By Me" to film, który możecie obejrzeć zamiast przereklamowanej "Zielonej Mili".

Hearts in Atlantis (2001)

reż. Scott Hicks

Pozostając w tych samych klimatach, chciałbym zaproponować "Hearts in Atlantis" ("Kraina wiecznego szczęścia". Ten film - podobnie jak "Stand By Me" - opowiada o dorastaniu i przeżywaniu swoich "pierwszych razów" przez Bobby'ego (Anton Yelchin) i dwójki jego przyjaciół. Chłopiec cierpi na brak zrozumienia ze strony swojej mamy, która samotnie go wychowuje. Pustkę w sercu chłopca wypełnia jednak tajemniczy sublokator (Anthony Hopkins), który wprowadza radość w życiu Bobby'ego i kształtuje jego charakter na całe życie.

"Hearts in Atlantis" zebrało różne recenzje, ale dla mnie to nadal bardzo wzruszająca historia przeniesiona na ekrany. Zdecydowanie lepiej w tym przypadku przeczytać książkę, ale jeśli bardzo wam się nie chce, film Hicksa również jest pozycją godna polecenia.

Creepshow (1982)

reż. George Romero

Creepshow to kwintesencja kiczowatego horroru, którym parał się Stephen King. Zbiór krótkich (strasznych) historyjek doskonale przedstawił George Romero. Są świetne efekty specjalne (autorstwa Toma Savini), genialny klimat, czarny humor, morał i Leslie Nielsen. Można chcieć czegoś więcej?

Needful Things (1991)

reż. Fraser C. Heston

Pewnego dnia do miasteczka... ekhm Castle Rock przybywa tajemniczy człowiek i otwiera całkiem niewinny sklepik. W środku mieszkańcy Castle Rock mogą znaleźć wszystko, czego najbardziej potrzebują w zamian za drobne przysługi. Od tego momentu, życie w miasteczku diametralnie się zmienia, a ludzie opanowują najgorsze żądze. Sklepikarz jest oczywiście bardzo zadowolony z takiego rozwoju wydarzeń.

REKLAMA

Sklepikarza skrywającego mroczną tajemnicę gra Max von Sydow ("Egzorcysta"), więc jak łatwo można się domyślić, postać Sydowa przyciąga uwagę najbardziej. Cyniczny, wyrachowany, wredny, zły do szpiku kości handlarz jest powodem rozpadu więzi i szerzenia się anarchii w miasteczku. Jedna osoba potrafi rozbudzić w ludziach najgorsze pragnienia.

"Needful Things" nie jest filmem genialnym, ale podobnie jak "Thinner", "The Dark Half" czy "Quicksilver Highway" jest kwintesencją kiczowatego horroru Kinga. Te opowiastki, które można opowiadać na obozach przy ognisku (często zawierającymi morał) dostarczają niesamowitej rozrywki uderzając w miejskie legendy, zabobony i pierwotny ludzki strach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA