Rok 2014 za pasem. W ciągu ostatnich blisko 12 miesięcy na scenie serialowej pojawiło się kilkanaście tytułów godnych uwagi. Niestety, mieliśmy też do czynienia z niemałą liczbą bubli. Teraz przyszedł czas oddzielić ziarno od plew. Jakie seriale warto nadrobić? Które debiuty roku 2014 należy znać? Otwórzcie swoją watchlist i czym prędzej dodajcie te seriale do swojej stałej ramówki. Bo warto.
True Detective
Wiem, wiem, wiem. Ileż razy można? Czy to naprawdę jest aż tak świetny serial, że trzeba go wszędzie polecać? Tak! Wszyscy ci, którzy nie przekonali się do pierwszego sezonu "True Detective", niech nie czekają na drugi, tylko czym prędzej zasiadają przez monitorami. Cały sezon dostępny jest w HBO GO. Druga seria "Detektywa" będzie traktowała już o zupełnie innych postaciach i poświęcona będzie innej tematyce. W 2015 roku spotkamy też nowych aktorów - przyjdzie nam zapomnieć o Matthew McConaughey i Woodym Harrelsonie i zmierzyć się z umiejętnościami aktorskimi m. in. Colina Farrella i Rachel McAdams. "True Detective" to świetny, mroczny i niebezpieczny klimat, porywająca tajemnica i głęboka psychologizacja bohaterów. Genialne snucie opowieści, wielowymiarowość i misterna intryga. To zdecydowanie jeden z najgorętszych tytułów serialowych roku 2014, który po prostu trzeba znać.
Halt and Catch Fire
Dobry serial o IT ze świetnie oddanym klimatem lat 80. XX wieku? Odpowiedź może być tylko jedna - "Halt and Catch Fire"! "Halt and Catch Fire" to cudownie oddany nastrój rewolucji w świecie technologii, emocjonująca fabuła i doskonale napisane postaci. Cała czwórka, Joe, Gordon, Cameron i Donna to świetny team specjalistów i ludzi... zupełnie różnych od siebie, którym przyjdzie zmierzyć się ze swoimi umiejętnościami, bolączkami i ze sobą. Relacje głównych bohaterów, oprócz oczywiście głównej osi fabularnej, są chyba największym smaczkiem "Halt and Catch Fire" - emocje, które buzują, napięcie, które jest między nimi widoczne sprawiają, że chce się oglądać odcinek za odcinkiem. Tych niestety jest tylko 10, ale w roku 2015 doczekamy się 2 sezonu serialu. Na razie konkretna data nie jest jeszcze znana.
The Affair
Romanse podobno są oklepane i nudne, ale jak powiedział na jednym spotkaniu autorskim mój ulubiony autor kryminałów, Zygmunt Miłoszewski, stworzyć doskonały romans, który od połowy będzie czytało się ze łzami w oczach, zdając sobie sprawę z nieuchronności losu, to trudna sztuka. I choć w tym przypadku mówimy o "The Affair", czyli romansie nie na papierze, a na małym ekranie, tę trudną sztukę udało się tu całkiem nieźle zrealizować. "The Affair", jak sam tytuł wskazuje to romans, ale... z kryminalnym wątkiem w tle. Mamy dwójkę bohaterów, Noaha i Alison, oraz ich rodziny. Mamy wakacje nad morzem. Mamy pierwsze spotkanie. A to wszystko, to opowieść snuta przez dwójkę głównych bohaterów, dzieląca każdy odcinek na pół. Opowieść będąca retrospekcją, zeznaniem w sprawie śmierci jednego człowieka. Czy romans Noaha i Alison zaważył na czyimś życiu? Jak daleko można posunąć się, zdradzając najbliższych? Czy budowanie czegoś na kłamstwie skazane jest na porażkę? Pierwszy sezon "The Affair" nadal trwa, niedługo odbędzie się jego finał. Druga seria została przewidziana na rok 2015 i również będzie liczyć 10 odcinków.
Forever
Dobra, fani "Sherlocka", nie będę was przekonywać, że musicie obejrzeć ten serial, jeśli kochacie się potajemnie lub otwarcie w Benedictcie Cumberbatchu, ale... dajcie mu chociaż szansę! "Forever" to historia dwustuletniego koronera, który zgłębia tajemnice śmierci... nie tylko ofiar, które leżą na jego stole, ale swojej. I to wielokrotnie. Dr Henry Morga jest bowiem... nieśmiertelny i za każdym razem, gdy umiera budzi się na nowo do życia w jakimś zbiorniku wodnym, będąc kompletnie nagi. Każdy odcinek jest poświęcony innej sprawie kryminalnej, a epizody łączy nieśmiertelność Morgana i jego związki z innymi osobami, np. z panią detektyw Jo Martinez czy jego przyjacielem, będącym jednocześnie jego wychowankiem, Abem. "Forever" jest na pewno niższy klasę od "Sherlocka", ale to dalej serial, który świetnie się ogląda, i który włączasz, aby spotkać bohatera, którego uwielbiasz. Pierwszy sezon, na który składać się będzie ponad 20 odcinków, nadal trwa. Wiele z nich obejrzymy dopiero w 2015 roku.
Gotham
Miasto Batmana sprzed Batmana? "Gotham"! Przed premierą producenci zapowiadali, że głównym bohaterem tego serialu będzie ponure, pełne złowrogich tajemnic oraz intryg miasto i - wierzcie lub nie - zamierzony efekt udało się znakomicie oddać. Każdy odcinek „Gotham” to osobna sprawa prowadzona przez detektywa Jamesa Gordona, ostatniego sprawiedliwego w gnieździe korupcji. Pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia zaczynają powoli się łączyć i układać w większą całość, której początek dało zabójstwo rodziców Bruce'a Wayne'a. Za tym przypadkowym na pierwszy rzut oka napadem rabunkowym stoi o wiele grubsza afera. Masa interesujących wątków, bardzo ciekawe postaci i nieprzebrana ilość smaczków dla fanów Batmana - „Gotham” nie jest może najlepszym serialem tego roku, ale zdecydowanie warto się z nim zaznajomić.
The Knick
"The Kick" to jeden z nielicznych seriali poświęconych medycynie, który potrafił mnie zainteresować. Jest początek XX wieku. Ludzie umierają z powodu niedostatecznie dobrych warunków życia i tych szpitalnych. Trup na stole operacyjnym ściele się gęsto, a w nowojorskim szpitalu panuje gęsta atmosfera. Walka o stanowiska, pieniądze i wszechobecny rasizm nie ułatwia ratowania ludzkiego życia, które zależne jest także od przekupnych dostawców... chorych i rannych. W tym całym zamieszaniu poznajemy Dr Thackery'ego, który swoim zachowaniem i zwyczajami dokłada tylko oliwy do ognia. Thackery jest furiatem, cholerykiem, odludkiem, nielubiącym ludzi i człowiekiem ostro traktującym swoich podwładnych. Jakby tego było mało jest uzależniony od kokainy, którą wstrzykuje sobie w stopę podczas podróży powozem. "The Knick" urzeka estetyką, wystrojem sal operacyjnych, szpitala, urządzeń pokrytych drewnem. Ten serial ogląda się dla nastrojowości, klimatu, tajemnicy, powolnie rozwijającej się intrygi. Nie jest to na pewno tytuł dla każdego, ale zdecydowanie jeden z seriali 2014, który zwraca uwagę swoją wyjątkowością.
The 100
To nie jest przesadnie dobry serial. Co prawda oceny ma nie najgorsze, ale trudno nie określić go inaczej niż mianem papki dla młodzieży i naiwnej fabuły. "The 100" mimo wielu absurdów, które uderzają już w pierwszym odcinku, ogląda się wcale nieźle. Być może nie świadczy to o moim wysublimowanym guście, ale lubię obejrzeć coś, co potencjalnie przeznaczone jest dla młodszego widza i dobrze się bawić, mimo że zdaję sobie sprawę z pewnych braków czy miałkich rozwiązań fabularnych. Czy "Plotkara", "The Lying Game" były lepsze? Nie, bo też wpisywały się w tę młodzieżową konwencję. "The 100" to opowieść o stu młodych ludziach, którzy zostają wysłani na Ziemię, aby sprawdzić, czy nasza Planeta-matka nadaje się ponownie do osiedlenia. Oczywiście nic nie jest takie proste, jak się wydaje bo już od pierwszych chwil widzimy widmo buntu, nadchodzące romanse, zdrady, tajemnice, które ujrzą światło dzienne i zatargi. Fani "Więźnia Labiryntu", "Igrzysk śmierci" i tym podobnych tworów znakomicie odnajdą się w tej niewymagającej konwencji.
Flash
Coś dla fanów "Arrow" i superbohaterów. "Flash" opowiada historię Barry'ego Allena aka Flasha, który pewnego dnia w wyniku eksplozji w laboratorium i porażenia piorunem staje się... superbohaterem. Allen w niewyjaśniony sposób zostaje obdarzony mocą nadludzką - staje się superszybki. Ta umiejętność pozwala mu ratować świat przed złem. Jego dotychczasowa praca, czyli stanowisko młodszego śledczego, który pomaga w pojmowaniu przestępców oraz tajemnicze okoliczności śmierci jego matki są bodźcem do rozpoczęcia prawdziwej walki ze złem. Fabuła, a przynajmniej jej dwutorowość (próba wyjaśnienia zabójstwa swojej matki i walka ze złem) bardzo przypomina serial "Arrow". Tam też główny bohater ma prywatną misję do spełnienia a przy tym chce pomóc niewinnym ludziom i światu, niszcząc złoczyńców, którzy nie cofną się przed niczym. "Flash" to trochę kiczu, humoru i patosu, które być może nie zachwycą każdego widza, ale hej, to kolejny superbohaterski serial. Zdecydowanie warto znać.
American Horror Story: Freak Show
Trochę przewrotnie, bo w końcu to nie debiut "American Horror Story", ale z uwagi na to, że każdy sezon opowiada o czymś innym i mimo nadchodzących powiązań pomiędzy seriami, można je tak naprawdę oglądać niezależnie, pozwoliłam sobie ująć "AHS: Freak Show" w tym zestawieniu. "American Horror Story: Freak Show" jak na razie jest jednym z najlepszych sezonów serialu, o ile nie najlepszym. Galeria dziwolągów z cyrku Elsy Mars mocno konkuruje z "Asylum" i szpitalem wariatów. Co prawda "Freak Show" jeszcze się nie skończył, bo finałowy odcinek zobaczymy dopiero w styczniu 2015 roku, ale już szala przechyla się na jego stronę. Postać Dandy'ego to zdecydowanie najbardziej gorący punkt programu i wątek, który jest najciekawszy. Finn Wittrock wykreował fantastyczną budzącą przerażenie i autentyczną postać. Aż ciarki przechodzą po plecach, że ktoś taki mógłby być naszym sąsiadem. Inni aktorzy, których znamy z poprzednich części też spisują się znakomicie. Cyrk dziwów jest doprawdy wspaniały i z każdym odcinkiem nabiera coraz większego tempa!
Wataha
Jedyny polski serial w tym zestawieniu, bo rzeczywiście jest to jedyny polski serial ostatnich czasów, który zasługuje na polecenie. "Wataha" to historia pracowników Straży Granicznej w Bieszczadach, którzy zostają postawieni w trudnej sytuacji. Pewnego wieczora dochodzi do wybuchu, w którym najprawdopodobniej giną wszyscy pracownicy Watahy. Cudem i wielkim fartem przeżywa tylko Wiktor Rebrow, który tuż przed eksplozją dostaje wiadomość tekstową o treści "BUM!". Ten atak na pracowników Straży Granicznej staje się początkiem śledztwa, które odkryje wiele tajemnic i zaskakujących powiązań pomiędzy ludźmi. Wiktor Rebrow stanie się głównym podejrzanym, bo jako jedyny uszedł z życiem. Czy rzeczywiście to on mógł zaplanować ten zamach, w którym zginęła jego ukochana Ewa, będąca jednocześnie jego współpracownikiem? "Wataha" od HBO to zmyślna intryga, niezłe postaci i wspaniałe zdjęcia. Pierwszy sezon liczy tylko 6 odcinków. Nie wiadomo na razie nic o tym, czy stacja planuje wyprodukować drugą serię.
Red Band Society
Mimo że serial zostanie skasowany po pierwszym sezonie, zawsze będę wskazywać "Red Band Society" jako jeden z lepszych serialów roku 2014 i jednocześnie drugi tytuł po "The Knick", który mimo umiejscowienia akcji w przestrzeni szpitalnej, zdobył moje serce. "Red Band Society" to opowieść o młodych ludziach, którzy znaleźli się w trudnej dla siebie sytuacji - są chorzy, zwykle śmiertelnie. Jedni mają raka i stracili przez to nogę, inni potrzebują serca albo wątroby na wymianę. Losy młodych ludzi splatają się w szpitalu i opowiadane są z perspektywy chłopca o imieniu Charlie, który jest w śpiączce. Oprócz historii nastolatków, którzy mimo chorób mają normalne potrzeby i przygody - pierwsze pocałunki, kłótnie kochanków, zerwania i przyjaźnie, istotnym elementem jest także personel szpitala, którego życie prywatne poznajemy. "Red Band Society" to serial familijny, który mimo mówienia o poważnych problemach robi to lekko z przymrużeniem oka i dowcipnie. Czasem jest patetycznie i łzawo, ale wszystko to w granicach zdrowego rozsądku. To jeden z sympatyczniejszych, ciepłych seriali tego roku.
Olive Kitteridge
Jedyny miniserial w tym zestawieniu i naprawdę kawałek solidnej fabuły do przetrawienia. "Olive Kitteridge" to cztery odcinki, które opowiadają o 25 latach życia tytułowej bohaterki. Olive Kitteridge to kobieta zrzędliwa, markotna, sprawiająca wrażenie niezadowolonej z życia i nie lubiącej ludzi. Pod tą maską, która wszystkich do niej zniechęca, kryje się człowiek, dla którego ważny jest... drugi człowiek. "Olive Kitteridge" to miniserial, który zachwyci was psychologizacją bohaterów, tym, co kryje się między słowami, atmosferą. To obraz który was rozbawi ciętym humorem i wzruszy powagą sytuacji, życia. Wspaniale napisane role, doskonałe aktorstwo. Na szczególną uwagę zasługują Frances McDormand (Olive Kitteridge), Richard Jenkins (Henry Kitteridge) oraz urocza i ujmująca Zoe Kazan (Denise Thibodeau).
Fargo
"Fargo" podobnie jak "True Detective" jest jednym z najgłośniejszych seriali tego roku. I podobnie jak "Detektyw" doczeka się drugiego sezonu, który opowiadał będzie o czymś innym. Drugi sezon "Fargo" będzie skupiał się na wydarzeniach sprzed pierwszej serii, a jedynym łącznikiem pomiędzy sezonami będzie postać Lou Solverson, którą tym razem zagra inny aktor niż dotychczas (w pierwszym sezonie w postać wcielił się Keith Carradine). Tegoroczny sezon był naprawdę świetny. Doskonałe role, wspaniałe aktorstwo i interesująca przemiana głównego bohatera to niewątpliwe atuty "Fargo". Warto dodać, że w główną postać wciela się Martin Freeman, którego znamy z "Sherlocka" i roli Hobbita. Na uwagę zasługuje również świetnie oddany klimat małego miasteczka.
Penny Dreadful
Ten serial można by zarekomendować dwoma słowami "Eva Green" i to absolutnie by wystarczyło. A poza tym świetny klimat wiktoriańskiego Londynu, wielowymiarowość, doskonałe kostiumy oraz gwiazdorska obsada. Oprócz Evy Green podziwiać możemy także Josha Hartnetta czy Timothy'ego Daltona. "Penny Dreadful" to nic innego jak makabryczna historia. Pomysł serialu bazuje na odwołaniu do literatury XIX-wiecznej, czyli makabrycznych, tanich nowel, które miały być emocjonującą rozrywką dla gawiedzi, łaknącej adrenaliny chociażby na papierze. W serialu spotykają się największe nazwiska, które takie szalone pragnienia mogą zapewnić, na przykład Frankenstein czy... stworzony przez niego potwór. Świetna atmosfera, czające się niebezpieczeństwo, tajemniczość i doskonała gra aktorska - czego chcieć więcej? Chyba tylko drugiego sezonu, który zapowiedziany został na 2015 rok (dokładna data jeszcze nie jest znana).