Polskie kino w końcu uczy się opowiadać o swoich superbohaterach. "Najlepszy" – recenzja Spider’s Web
"Najlepszy" Łukasza Palkowskiego, to idealny przykład udanego kina rozrywkowego, które opowiada prawdziwą i inspirującą historię, a przy tym jest znakomicie zrealizowane.
OCENA
Głównym bohaterem filmu jest Jerzy Górski. Z niewiadomych mi przyczyn postać masowo kompletnie w Polsce nieznana. W kontekście tak olbrzymiej popularności blogerów i influencerów, którzy poza pustą sławą niczego nie osiągnęli, fakt ten jest potwornie smutny. Tym bardziej, że cała historia życia Jerzego Górskiego jest niezwykle ciekawa, pełna dramaturgii i nieoczekiwanych zwrotów akcji. W sam raz na film.
Górskiego poznajemy u schyłku lat 70., gdy wraz z dziewczyną i zgraną paczką ćpunów oddaje się narkotykowemu ciągowi. Jego świat wygląda niczym szary koszmar rodem z filmów o zombie. Na co dzień bezrobotny, otoczony beznadzieją dnia codziennego, surowym ojcem, brakiem perspektyw. Narkotyki są jego ucieczką, która jednocześnie wyniszcza, tak jego jak i otaczających go znajomych.
Palkowski nie idzie na skróty, etap narkotykowy Jerzego Górskiego zajmuje całkiem sporą część filmu.
Przyglądamy się, jak nasz bohater (kapitalnie grany przez Jakuba Gierszała) stacza się, sięgając dna totalnego. Staje się wrakiem człowieka (charakteryzacja, chyba trochę przesadzona, rzeczywiście pokazuje go jakby stał się żywym trupem), parę razy ląduje w szpitalu w stanie wyczerpania, trafia do więzienia i próbuje się nawet powiesić.
Wydawać by się mogło, że nie ma dla niego ratunku, że jest przypadkiem beznadziejnym. Punktem zwrotnym stają się dla niego śmierci: przyjaciela Andrzeja oraz dziewczyny, Grażyny. Postanawia wtedy poprosić o pomoc i trafia do MONARU. Tam, pod okiem Marka Kotańskiego (Janusz Gajos), zaczyna stopniowo wychodzić na ludzi. Zaczyna też myśleć o powrocie do zarzuconej w dzieciństwie kariery sportowca.
To, co wydarzy się potem, to historia iście hollywoodzka, ale jak najbardziej prawdziwa.
Życie Jerzego Górskiego udowadnia, że wokół nas jest całe mnóstwo fascynujących opowieści i naprawdę nie trzeba się ciągle odwoływać do wielkich posągowych postaci czy historii Polski pisanej dużymi literami. Ten kraj tworzą przede wszystkim ludzie w nim mieszkający, tak więc to o nich powinniśmy opowiadać.
A Jerzy Górski pokazuje, że są tu ludzie, którzy dokonali wspaniałych rzeczy. Tyleż samo niezwykłych, co inspirujących. I to takie historie powinniśmy przede wszystkim opowiadać, jeśli chcemy wychowywać pokolenia realnie dumne z tego, że są Polakami. Odwoływanie się do bezosobowych symboli czy odległych wydarzeń sprzed setek lat da co najwyżej puste gesty i bezmyślny patriotyzm.
Dlatego też "Najlepszy" to film szalenie ważny. Tym bardziej, że ujęty jest w ramy kina mainstreamowego.
Przyznaję, nie jest tak dobry jak "Bogowie". Palkowski z jednej strony jest bez wątpienia jednym z najlepszych rzemieślników w Polsce i spokojnie mógłby już zacząć pracować na międzynarodowych planach filmowych. Z tymże nietrudno zauważyć, iż trochę się powtarza. Jest w "Najlepszym" parę motywów (wykorzystanie muzyki, głównie klasyki zachodniego hard rocka, kadrowanie itp.), które są ewidentną powtórką z "Bogów". Zresztą cała konstrukcja fabularna oraz poetyka jego najnowszego filmu to właściwie "Bogowie 2".
Z jednej strony, można to uznać za jego znaki rozpoznawcze i część stylu, z drugiej, chyba jednak wolałbym zobaczyć jakiś większy i ciekawszy progres twórczy tego reżysera. Oczywiście "Najlepszy" jest wyśmienicie opowiedziany, od strony formalnej to absolutna pierwsza klasa, dialogi, w większości, są naprawdę bardzo dobre (a na to szczególnie zwracam uwagę w polskim kinie). Po prostu spodziewałem się chyba, że będzie jeszcze lepiej niż w "Bogach", a nie jest, i tyle.
Natomiast ciekawie Palkowski postanowił pokazać walkę Górskiego z nałogiem, odwołując się do poetyki rodem z horrorów.
Co jakiś czas widzimy sceny, w których Jerzy rozmawia ze swoim odbiciem w lustrze, żyjącym własnym życiem niczym demon, który chce go wciągnąć z powrotem do mrocznego świata.
Ponarzekałbym jeszcze trochę na sam wątek triathlonowy Górskiego, w którym jednak zabrakło mi więcej filmowego mięsa, szczególnie podczas finałowego Iron Mana. Same treningi, przywodzące na myśl "Rocky’ego" zostały pokazane niemalże błyskawicznie. Szkoda, że reżyser nie pobył z kamerą dłużej podczas przygotowań swojego bohatera, aż się prosiło, by w ten sposób jeszcze lepiej nabudować dramaturgię.
A sam finał, czyli pływanie, jazda na rowerze i bieganie - sfilmowane całkiem nieźle, ale krótko, za krótko... Domyślam się, że to film próbujący raczej opisać drogę Jerzego Górskiego od narkomana do zostania mistrzem świata, ale mimo wszystko jakoś tego sportu trochę miałem niedosyt podczas seansu.
Z pozytywów – aktorstwo w "Najlepszym" to istna poezja! Każda, nawet najmniejsza rola w filmie Palkowskiego to perełka.
Ogromną sympatię budzi Arkadiusz Jakubik jako trener Jerzego. Pełen uroku i zabawnych powiedzeń trener-kierownik to serce całego filmu. Kamila Kamińska jako obiekt uczuć Górskiego odznacza się niemałą charyzmą na ekranie i przy tym wygląda niesamowicie. Wielki Janusz Gajos jako Marek Kotański to jedna z najlepszych ról rodzimej legendy, jaką przyszło mu grać w ostatnich latach.
Ale najbardziej błyszczy oczywiście Jakub Gierszał. To, jak na razie, rola jego życia.
Niezwykle ambitna, bo złożona. Towarzyszymy mu przez cały film, gdy jego postać zmaga się z demonami uzależnienia, potem próbuje z tym walczyć i zaczyna nowe życie. Jest znakomity i przekonujący zarówno jako małomiasteczkowy ćpun, sportowiec, zakochany chłopak. Kamera go uwielbia, a widz z miejsca poddaje się jego energii bijącej z ekranu.
"Najlepszy" nie jest idealny, Palkowski, być może świadomie, gra w nim trochę kiczem i paroma uproszczeniami. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z filmem o ograniczonym czasie trwania, a biorąc to pod uwagę, udało mu się całkiem sprawnie i atrakcyjnie dla masowej widowni opowiedzieć niezwykłą historię człowieka, który pokazał, że można wyjść z totalnego dna i w dodatku osiągnąć niemożliwe.
Jeśli potrzebujecie w życiu inspiracji, albo zwyczajnie szukacie naprawdę dobrego rozrywkowego polskiego filmu, to "Najlepszy" z pewnością was nie zawiedzie i może okazać się udaną odtrutką na "Botoksy" i inne "Pitbulle".