Serial Netfliksa godzi w dobre imię Polski. Przynajmniej według prawicowego tygodnika
Gdy w zeszłym tygodniu ogłoszono produkcję pierwszego polskiego serialu Netfliksa, większość osób przyjęło tę wiadomość z dużą dozą entuzjazmu i ciekawości. W końcu nie każdego dnia wielka platforma streamingowa postanawia nawiązać współpracę z rodzimymi twórcami. Jak się jednak okazuje, zapowiedź 1983 to dla niektórych gest zdrady wobec Polski w setną rocznicę odzyskania niepodległości.
Oburzenie wobec tego niecnego wiarołomstwa wyraził recenzent Do Rzeczy, Kamil Trzeciakiewicz w najnowszym numerze tygodnika (11/2018). Trzeciakiewiczowi nie podoba się prawie nic w zapowiadanym serialu. Co prawda cieszy się, że Polacy otrzymali szansę odpowiedzieć Niemcom na świetne „Dark”, ale co za Polacy! 1983 wyreżyseruje przecież Agnieszka Holland, której poglądy na Polskę są, jak wspomina autor artykułu, „co najmniej dyskusyjne”. To jednak nie najgorszy grzech nowego serialu Netfliksa. Trzeciakiewicz nie może uwierzyć, że w roku świętowania setnej rocznicy odzyskania niepodległości, amerykańska firma znów wpycha nas w ręce komunistów. I to mimo bohaterskiej postawy Polaków wobec czerwonej zarazy na przestrzeni dekad!
Ten „nietakt” złagodzić mogłyby jedynie poważne zmiany w scenariuszu. Zamiast pozostawać za żelazną kurtyną w XXI wieku, Polska mogłaby się z nich wyswobodzić już w latach 60., albo nawet wcześniej, bo w trakcie Powstania Warszawskiego. To by dopiero była historia alternatywna godna Polaków, mówi Trzeciakiewicz.
W przeciwieństwie do recenzenta Do Rzeczy mam bardzo poważne wątpliwości, czy ktokolwiek w kierownictwie Netfliksa zdaje sobie sprawę, że Polska sto lat wcześniej odzyskała niepodległość. A nawet jeśli, to nie miało to raczej większego znaczenia.
Dla Netfliksa liczą się dwie rzeczy – dobra historia i finansowy potencjał.
Jak widać dostrzeżono go w scenariuszu pomysłodawcy produkcji, którym był Joshua Long. A że Netflix reżyserię powierzył Agnieszce Holland? Nic w tym dziwnego, obie strony udanie współpracowały już przy okazji House of Cards. Po raz kolejny okazuje się, że wszystkie strony ideologicznego sporu z równą lubością odwołują się do prewencyjnej cenzury, gdy im to wygodnie.
Nawet jeśli z perspektywy prawicowego tygodnika, Holland jest artystką kontrowersyjną czy nawet wrogą, to od kiedy bycie niepokornym jest czymś niedobrym? Ileż to razy na łamach Do Rzeczy słychać było apele w imieniu niepoprawnych politycznie poetów Jarosława Marka Rymkiewicza i Wojciecha Wencla czy związanych z prawicowym środowiskiem reżyserów, gdy podobno „zamykano im usta”? Agnieszka Holland jest niepokorna w jakiś inny, dyskwalifikujący sposób, który nakazuje być przeciwko (tylko przecież) reżyserowanemu przez nią serialowi? I to przed emisją choćby jednego odcinka! A może gdyby reżyseria dostała się w ręce kogoś innego, to recenzent tygodnika patrzyłby na 1983 łaskawszym okiem?
Netflix, ani ktokolwiek inny, nie ma obowiązku robić wiernopoddańczego serialu o bohaterskich Polakach i ich niezłomnej postawie wobec okupanta nazistowskiego czy radzieckiego. Taki prosty, krystalicznie czysty obraz nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie stanowi też ciekawej podstawy dla opowieści skierowanej do współczesnego, nie tylko polskiego widza. Trudno też przecież z góry zakładać, że w 1983 nie pojawią się pozytywni polscy bohaterowie. Wręcz przeciwnie, zapowiedzi zdają się na to wskazywać. To jednak nie wszystkie problemy zauważone przez Trzeciakiewicza.
Serial Netfliksa ma być rzekomo „wtórny” i „zużyty”, ponieważ opiera się na historii alternatywnej.
Czy ten motyw literacki faktycznie został wykorzystywany do cna? To mocno dyskusyjna teza, choć faktycznie w postmodernizmie podobne historie na pograniczu science i political fiction pojawiają się często. Gorzej, że Trzeciakiewicz sam nie może się zdecydować, czy historie alternatywne jednak mu się podobają czy nie. Chwali produkcję Amazona na podstawie „Człowieka z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka, za przykład świetnej historii podaje Miasto 44 (sic!), na dokładkę zachwycając się podobną prozą Stanisława Lema i Janusza A. Zajdla (wiadomo – najlepsze, bo polskie). Za te same rzeczy gani jednak produkcję Netfliksa. Tylko dlatego, że nie uszanowała rocznicy odzyskania niepodległości.
Nie warto wychodzić z założenia, że czytelnik nie będzie w stanie odróżnić prawdy od fikcji. A dokładnie to robi Trzeciakiewicz, pisząc o „ładowaniu do głów ludzi na Zachodzie wizerunku Polski jako wasala”.
Czy 1983 będzie fenomenalnym serialem, który spełni pokładane w nim nadzieje? Nie mam pojęcia.
Nikt nie ma. Na podobne dyskusje jest zdecydowanie za wcześnie. O serialu wiadomo zdecydowanie za mało, by decydować się na jakiekolwiek mocne oceny. Być może Polacy zostaną tam pokazani w fantastycznym świetle, być może wręcz przeciwnie. Czy ma to w ogóle znaczenie przy ocenie artystycznej wartości dzieła? Dlatego każdemu czytelnikowi zamiast zajmowania się bzdurnymi tezami o serialach uderzających w polską rację stanu, polecam obejrzeć dobry serial na Netfliksie lub przeczytać którąś z książek Lema, Dicka czy Zajdla.