Netflix zaciska pasa z powodu koronawirusa. Nie może postawić na ilość, więc cała nadzieja w jakości
Netflix miał w tym roku wydać rekordowe 17 mld dolarów na własne produkcje. Zgodnie z najnowszymi przewidywaniami tak się jednak nie stanie. Co to znaczy dla zwykłego użytkownika, który ciągle jest głodny nowych filmów, seriali i programów, chociaż nie ma czasu oglądać starych?
17,3 mld dolarów. Tyle zgodnie z przewidywaniami Netflix miał wydać w tym roku na treści własne. Pod tym względem 2020 rok miał więc być rekordowy, bo w poprzednich 12 miesiącach platforma na swoje filmy, seriale i programy wydała 15,3 mld dolarów. Według ambitnego planu serwisu koszty te miały tylko rosnąć i do 2028 roku osiągnąć pułap 26 mld dolarów. Oznaczało to, że z roku na rok mieliśmy otrzymywać coraz więcej produkcji. Jeszcze nie wszystko stracone, ale według najnowszych zapowiedzi indeksu giełdowego S&P w tym roku będzie gorzej niż się spodziewano.
Według agencji ratingowej Netflix wyda w 2020 roku 3 mld dolarów mniej na treści oryginalne niż oczekiwano, czyli będzie to nieco ponad 14 mld dolarów. Na nowe przewidywania S&P wpłynęła przede wszystkim pandemia. Koronawirus pozytywnie wpłynął na wyniki platformy. Jeśli wziąć pod uwagę chociażby miniony niedawno kwartał, serwisowi przybyło prawie 11 mln nowych subskrypcji, co oznacza, że korzysta z niego 193 mln użytkowników na całym świecie. Zgromadzony w ten sposób kapitał pod pewnymi względami jest jednak zamrożony.
Pandemia wpłynęła na rozwój Netfliksa dwojako.
Z jednej strony przez siedzenie w domach nastąpił bum wykupowania subskrypcji, ale z drugiej platforma nie może inwestować w treści własne (przynajmniej jeśli chodzi o sam etap produkcji). Przez koronawirusa cała branża filmowa stanęła na głowie i trzeba było odwoływać kolejne, nawet te rozpoczęte już plany zdjęciowe. I chociaż jesteśmy na etapie odmrażania produkcji, jeszcze trochę potrwa zanim wrócimy do czasów sprzed COVID-19. Właśnie to wpłynęło przede wszystkim na korektę przewidywań S&P.
Agencja ratingowa uważa, że te 3 mld dolarów, których Netflix nie wyda na treści własne, platforma przeznaczy na zmniejszenie deficytu strumienia wolnych przepływów środków pieniężnych. Innymi słowy, serwis będzie spłacał zaciągnięte kredyty. Nie wpłynie to w żaden sposób na cenę subskrypcji. Ta ani się nie zmniejszy, ani nie zwiększy. Oznacza to jedynie, że Netflix jest bardziej stabilny na giełdzie, przez co S&P podniosła rating firmy z BB- na BB. Stało się to w związku z oczekiwaniami, że będzie ona wciąż kontynuować swoją globalną ekspansję.
Ponieważ na rynku usług VOD robi się coraz ciaśniej i pojawili się poważni gracze (Disney+, HBO Max) jedynym sposobem Netfliksa na walkę o użytkownika jest tak naprawdę inwestowanie w produkcje zagraniczne (nie z USA).
Wydanie na treści własne 3 mld dolarów mniej niż zakładano może przystopować plany platformy.
Oficjalnie „Irlandczyk” (najdroższy do tej pory film serwisu) kosztował 159 mln dolarów, a nieoficjalnie kwota ta wyniosła jakieś 225 mln dolarów. Za 3 mld dolarów można by więc zrealizować 13 „Irlandczyków”. Biorąc jednak pod uwagę, że na każdego „Irlandczyka” przypada kilka(naście?) „Brightów” czy „Śledztw Spencera” liczba niezrealizowanych produkcji jest o wiele większa.
S&P nie wyklucza jednak, że w 2021 roku Netfliksowi uda się odrobić straty w treściach, przez co w 2021 roku wyda, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, 19 mld dolarów na produkcje oryginalne. Stanie się to jednak z mniejszym deficytem niż zakładano, a więc koszty kolejnych kredytów potrzebnych do realizacji tytułów będą niższe. A to prawdopodobnie skończy się zalewem nowych filmów, seriali i programów.
Weźmy pod uwagę, że mogą to być nawet treści lepsze niż dotychczas. Włodarze platformy wyciągają właściwe wnioski z własnych działań. Po sukcesie „Tylera Rake'a” postanowili zatrudnić braci Russo do rozpoczęcia nowej serii filmów akcji. Dadzą im na to aż 200 mln dolarów, więc możemy oczekiwać prawdziwego hitu sygnowanego czerwonym „N”. Jeśli serwis rzeczywiście pójdzie tą drogą, największymi wygranymi pandemii możemy być my, użytkownicy. Bo przestaniemy narzekać na marną jakość kolejnych filmów i seriali (zaznaczmy, że z wieloma wyjątkami) jakimi wciąż jesteśmy karmieni przez serwis.