REKLAMA

Netflix chce wydać 700 własnych filmów i seriali do końca 2018 roku. To wcale nie jest dobra wiadomość

Średnio dwa autorskie bądź dystrybuowane na wyłączność tytuły dziennie - takie tempo chce utrzymać Netflix do końca 2018 roku. Na platformie VoD ma się pojawić 700 filmów i seriali z dopiskiem Original. To wcale nie jest dobra wiadomość.

Netflix chce wydać 700 własnych filmów i seriali do końca 2018 roku
REKLAMA
REKLAMA

O ambitnych planach na 2018 rok informuje wpływowe Variety. Według redakcji CFO Netfliksa - David Wells - pochwalił się inwestorom, że w ciągu całego 2018 roku Netflix wyda około 700 filmów, seriali i programów telewizyjnych z dopiskiem Original. Czyli takich, które:

  • zostały wyprodukowane na zamówienie Netfliksa
  • zostały wykupione przez Netfliksa
  • Netflix jest ich wyłącznym dystrybutorem na danym terenie

To masa, masa zawartości. Żadna inna platforma VoD nie jest w stanie pochwalić się podobną liczbą. Lwia część filmów i seriali będzie pochodzić z USA. Netflix chwali się jednak, że prawie setka autorskich tytułów powstaje poza granicami Stanów Zjednoczonych. Jak na przykład nowy sezon mrocznego niemieckiego Dark albo tajemniczy polski projekt Agnieszki Holland.

Jako abonent Netfliksa powinienem się cieszyć. Przecież będę miał co oglądać.

Posiadam jednak nieodparte wrażenie, że strategia Netfliksa może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Doskonale rozumiem, dlaczego szefostwo platformy naciska na jak najwięcej autorskich serii. Badania pokazały, że to ze względu ma seriale z dopiskiem Netflix Original klienci wykupują subskrypcję. Nie z powodu biblioteki kultowych filmów czy kolekcji rewelacyjnych dokumentów, które są dostępne również w innych zakątkach sieci. Liczba abonentów rośnie głównie dzięki produkcjom na wyłączność.

Netflix wyszedł więc z założenia, że więcej zawartości oklejonej hasłem Original równa się większej bazie regularnie płacących klientów. Stąd kosmiczna, zdawałoby się, liczba 700 tytułów, za sprawą których widownia ma nie posiadać argumentu do anulowania subskrypcji. Co kilka dni coś ciekawego, co kilka tygodni bardzo głośna premiera - kalendarz ma być tak zapchany, że nawet miesiąc bez abonamentu zbuduje w kliencie poczucie, iż tego omija coś istotnego.

 class="wp-image-137740"

Od dłuższego czasu mam wrażenie, że Netflix idzie na ilość, nie na jakość. CFO Netfliksa to potwierdza.

REKLAMA

Włodarzom platformy VoD nie zależy, aby ich seriale były jak najlepiej oceniane. Wystarczy, że jest o nich głośno i przebija się informacja o zawartości na wyłączność. House of Cards, Daredevil, Stranger Things - nowe sezony czołowych widowisk Netfliksa prawie zawsze są gorsze od poprzednich. Chlubny wyjątek to Narcos, ale inne nie przychodzą mi do głowy.

Oczywiście Netflix wciąż produkuje i dystrybuuje świetne tytuły. Dom z papieru, Atypowy czy Mindhunter to wszystko kapitalne serie, dla których warto płacić te kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Nie mam co do tego wątpliwości. Jeśli jednak Netflix kiedykolwiek miał ambicje, aby produkować legendarne, kultowe seriale tak jak HBO, to dzisiaj oddala się od tej misji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Uwielbiam Netfliksa, ale nie mam wątpliwości, że to wciąż nie ten sam poziom co Kompania Braci, Gra o tron, Rodzina Soprano, The Wire czy Dolina Krzemowa dostępne na HBO GO.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA