Netflix go kupił, bo film nie poradziłby sobie w kinach. Bolesna prawda o The Cloverfield Paradox
Globalny sukces Netfliksa jest czymś absolutnie nie do podważenia. Gigant VoD łatwo podbił rynek seriali, wykorzystując gnuśność tradycyjnych sieci telewizyjnych. Z rynkiem pełnometrażowych produkcji filmowych jednak nie idzie Netfliksowi równie łatwo. Kolejnym dowodem są słowa przedstawiciela studia Paramount o The Cloverfield Paradox.
Nie od dziś wiadomo, że dumnie brzmiące hasło Netflix Original nader często skrywa pod sobą średniej jakości produkcje filmowe, które przed erą serwisów streamingowych trafiłyby z małym sukcesem do niszowych kin lub od razu na rynek TV/DVD. W pewnym momencie sukces Netfliksa stał się swego rodzaju kulą u nogi. Wszyscy mali twórcy chcieli, żeby ich dzieło powstawało pod szyldem Netfliksa. A włodarze platformy, w obawie przed przegapieniem hitu, brali wszystko jak leci, z czego żartował choćby South Park.
Potencjał dystrybucyjny Netfliksa szybko zauważyły wielkie studia filmowe.
Filmy stworzone przez platformę nie będą już mogły ubiegać się o Złotą Palmę w Cannes, ale bądźmy szczerzy - takie ambicje ma niewiele produkcji. Podobnie rzecz ma się z Oscarami, o „czystość” których zabiegają Steven Spielberg i Christopher Nolan. Magiczne wsparcie sprzedaży, jakie ma rzekomo zapewniać zdobyty Oscar, też jest coraz częściej podważane. Statystyki oglądalności gali oscarowej pokazują, że najchętniej śledzone są te produkcje, które już zdążyły odnieść sukces kinowy w Stanach Zjednoczonych.
Wszystko to sprawiło, że Netflix stał się trochę śmietnikiem, do którego wielkie wytwórnie wyrzucają filmy o niskim potencjale sprzedażowym.
Ostatnim przykładem jest właśnie The Cloverfield Paradox.
Jak przyznał Andrew Gumpert, przedstawiciel studia Paramount podczas corocznego sympozjum poświęconego branży rozrywkowej, film w reżyserii Juliusa Onaha nie miał wielkich szans na kinowy sukces:
Oczywiście, słaba sprzedaż nie musi jednoznacznie oznaczać też słabej jakości filmu (nawet jeśli w przypadku Paradoksu Cloverfield tak jest). Da się jednak zauważyć trend, choćby w działaniach Paramountu. Właśnie to studio sprzedało Netfliksowi prawa do pokazywania Anihilacji poza granicami Ameryki Północnej. Widać więc, że do Netfliksa wysyła się często produkcje science fiction. Stworzone przez reżyserów znanych, ale nie z pierwszej półki, którzy samym nazwiskiem nie zdołają zachęcić widzów do odwiedzenia kin.
Gumpert nie ukrywa zresztą tego, że z punktu widzenia wytwórni było to absolutnie opłacalne zagranie. Tytuł udało się zmonetyzować, a fani Cloverfield też nie mają na co narzekać, bo Paramount pewnie nie zdecydowałby się na dystrybucję do wielu krajów. Pytanie, ile jeszcze produkcji o słabej jakości zdołają wytrzymać klienci platformy VoD zanim powiedzą: „Dość!” i się od niej odwrócą. Ten czarny scenariusz jest na razie odległy, ale marka Netfliksa po raz kolejny ucierpiała.