Wszystkie grzechy Nitrozyniaka. Za co YouTube zbanował patoinfluencera?
"Przyszła kryska na matyska" - huknęła połowa polskiego Internetu na wieść o tym, że Sergiusz Górski - szerzej kojarzony jako Nitrozyniak lub po prostu Nitro - dostał dożywotniego bana na YouTube. Wnet na sile przybrała dyskusja na temat tego, czy blokady w social mediach rzeczywiście mu się należą. W jego przypadku problem nie leży w pojedynczych wybrykach, ale w ogólnej postawie: całej serii działań i zachowań, na które nie powinno być miejsca w przestrzeni publicznej (i żadnej innej).

YouTube to kolejna po Twitchu platforma, na której Nitrozyniak (Sergiusz Górski, znany również jako Nitro) doczekał się trwałego bana. Wiecie, to ten patoinfluencer, który wybił się na obrażaniu i poniżaniu innych. W ten najniższy, najprymitywniejszy z możliwych sposób.
Fenomen Nitra polega na tym, że wciąż posiada naprawdę potężną grupę sympatyków gotowych stanąć w jego obronie i tłumaczyć jego zachowania m.in. obraną "konwencją", wizerunkiem, zabawą. Ba, nietrudno natknąć się na klasyczne banialuki o "tekstach wyrwanych z kontekstu". To fascynujące, że w czasach, kiedy tak wiele bojowników dźwiga na sztandarach hasła o "walce z patologią w przestrzeni publicznej", znacznie więcej krytyki spływa na osoby, które nikomu nie szkodzą, ale nie wpasowują się swoimi poglądami w najpopularniejszą narrację.
Niestety, choć bardzo się starałem, nie udało mi się zrozumieć skali fenomenu Nitrozyniaka. Być może jestem na to za stary, być może przewrażliwiony - zgadzam się jednak z tymi, którzy twierdzą, że wspieranie jednostek promujących w sieci całą gamę paskudnych i szkodliwych zachowań, to jakiś paskudny absurd.
Nitrozyniak sam sobie na to zasłużył
To naprawdę niesamowite, że po zbanowaniu Nitrozyniaka jego obrońcy brną w zaparte i wciąż posilają się tak niedorzecznymi argumentami. W kolejnych publikowanych przez internautów komentarzach raz po raz czytam o tym, że "to taka kreacja", że "boomerzy tego nie pojmują", że "ludzie z kijami w d*pie nie mają dystansu" i "boli ich, że chłop zarabia dwadzieścia razy więcej, niż oni". Co więcej, często dodają - jakby to miało jakiekolwiek znaczenie w kontekście działalności influencerskiej - że przecież "Nitro ma mnóstwo biznesów i uczciwie pracuje". To fantastycznie, ale rozliczamy go teraz z czegoś zupełnie innego. Tak jak uczynił właśnie serwis YouTube, świadomie podejmując decyzję o dożywotnim banie dla Górskiego.
Przypomnę, że Zyniak otrzymał już wcześniej ostrzeżenie za przesyłanie treści, które naruszają youtube'owe zasady dotyczące nękania - spowodowało to zawieszenie uprawnień do publikowania. Podczas tego zawieszenia patoinfluencer próbował obejść egzekwowanie zasad i używał innego kanału do publikowania treści, w wyniku czego oba kanały zostały zamknięte. Na stałe, jak przekonuje YouTube.
Jeśli macie ochotę zapoznać się z głębszą analizą najobrzydliwszych osiągnięć Nitro, poniżej znajdziecie dłuższy materiał z kanału . Tych z was, którym nie chce się poświęcać mu tyle czasu, zapraszam na "streszczenie", czyli szybki przegląd największych perełek z jego działalności.
Grzechy Nitrozyniaka
- podczas streamów z gier regularnie znieważał innych graczy: wyzywał ich rodziny, składał im życzenia śmierci czy zapadnięcia na śmiertelne choroby, groził;
- pomawiał innych twórców;
- nie można odmówić mu konsekwencji, gdy (często bez kozery) upokarzał dosłownie każdego, kto mu się nawinął;
- na pytanie: "co byś zrobił, gdyby jutra miało nie być?" ze śmiechem odparł, że "chyba by kogoś zgwałcił", jak gdyby nigdy nic; dodał też, że "zawsze chciał wiedzieć, jak to jest";
- po wybuchu wojny w Ukrainie opublikował na Twitterze zdjęcie nastoletniej dziewczyny z podpisem: "przyjmę jakąś Ukrainkę tego typu do siebie, by pomóc jej przetrwać ciężki okres";
- podczas rozmów z widzami bez oporów zadawał małoletnim rozmówczyniom pytania w stylu "po ch*j ci ten stanik?"; slut-shaming czy wyzywanie kobiet od "paskudnych grubasek" to w jego materiałach norma;
- wydzwaniał na różne infolinie, by "wkręcać", a ostatecznie również obrażać; mowa tu m.in. o istotnych łączach, takich jak - uwaga - telefon zaufania dla osób z myślami samobójczymi; wrzeszczał i ubliżał zaskoczonym rozmówcom;
- został nawet skazany za grożeni śmiercią własnym sąsiadom.
To tylko wierzchołek góry lodowej podobnych zachowań, które internetowy twórca uprawiał przez lata - jeszcze do niedawna. Nie do wiary, że - biorąc pod uwagę powyższe - obrońcy Zyniaka wciąż bełkoczą kocopoły o "cenzurze". To naprawdę przerażające, gdy tak wiele osób nie widzi różnicy między uniemożliwieniem komuś wygłoszenia własnej opinii, a nieetycznym, krzywdzącym, patogennym zachowaniem, które śledzi mnóstwo młodszych widzów. Dzieciaków, które biorą sobie patoinfluencerów za inspiracje i wzory do naśladowania.
Nikt też raczej nie wątpi, że Nitro jest obrotny i ma nosa do biznesów. Rzecz w tym, że nie ma to najmniejszego znaczenia w kontekście jego postawy i skrajnych zachowań. I nic dziwnego, że kolejny serwis nie chce już więcej udostępniać mu przestrzeni. Nawet jeśli sam zainteresowany twierdzi, że w ostatnim czasie "nieco się uspokoił" i że "zdaje sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak". Cóż, lepiej późno, niż wcale - co nie zmienia faktu, że facet jeszcze do niedawna z dumą przekraczał kolejne granice. Myślę, że warto się temu sprzeciwiać i konsekwentnie piętnować.