Nowy spektakl Teatru Telewizji to kryminał w stylu Agathy Christie. Oceniamy „Lewiatana” na podstawie powieści Akunina
Teatr Telewizji wraca po dłuższej przerwie w ramach wiosennej ramówki TVP. Jako pierwszy widzowie obejrzą spektakl „Lewiatan” w reżyserii Bartosza Konopki. Adaptacja powieści Borisa Akunina to kryminał w starym stylu inspirowany książkami Agathy Christie. Jak wypadła produkcja w gwiazdorskiej obsadzie?
OCENA
Pandemia koronawirusa sprawiła, że fani sztuk teatralnych zdecydowanie nie mieli dobrego roku. Na szczęście od kilku tygodni sceny teatralne w Polsce znów mogą działać w ramach reżimu sanitarnego, a na wiosnę wracają też spektakle Teatru Telewizji. W ramach rozpoczynającej się właśnie ramówki Telewizja Polska na przestrzeni marca i kwietnia wyemituje łącznie cztery nowe sztuki. Na pierwszy ogień idzie adaptacja kryminalnej książki słynnego rosyjskiego pisarza Borisa Akunina.
Wydany w 1998 „Lewiatan” to trzecia część cyklu z Erastem Fadorinem w roli głównej. Seria liczy sobie łącznie szesnaście tomów, zaś każdy z nich prezentuje inny podgatunek historycznego kryminału. A książka wybrana przez reżysera Bartosza Konopkę („Królik po berlińsku”, „W głębi lasu”) i scenarzystę Cezarego Harasimowicza („Ja wam pokażę!”, „Żyć nie umierać”) stanowi akurat hołd dla prozy Agathy Christie.
„Lewiatan” rozpoczyna się od tajemniczego i brutalnego morderstwa, a potem zamyka wszystkich podejrzanych na pokładzie statku płynącego do Indii.
Oba elementy stanowią chwyty często wykorzystywane przez brytyjską mistrzynię kryminału. Całość zaczyna się od istnego trzęsienia ziemi i zabójstwa tak niewyobrażalnego w swojej niesamowitości, że budzącego przekonania o użyciu wręcz nadprzyrodzonych umiejętności. Badający sprawę komisarz paryskiej policji Gustave Gauche(w tej roli Piotr Głowacki) jest jednak przekonany, że morderca nie tylko jest zwyczajnym człowiekiem, ale płynie właśnie statkiem Lewiatan zmierzającym w stronę Kalkuty.
Nadpobudliwy i skory do prędkiego wskazywania winnych detektyw ma o tyle szczęście, że tym samym statkiem płynie również zmierzający na placówkę dyplomatyczną w Japonii Erast Fadorin. To właśnie na jego barkach z czasem spocznie zadanie odnalezienia prawdziwego zabójcy i doprowadzenie go przed oblicze sprawiedliwości. Szybko okaże się też, że motywy stojące za zbrodnią w Paryżu są o niebo bardziej fantastyczne niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
„Lewiatan” na pewno spodoba się fanom klasycznych kryminałów, ale mówiąc szczerze, nie jest to poziom Agathy Christie.
Brytyjska pisarka potrafiła wymyślać mistrzowskie intrygi, które potrafiły co rusz zaskakiwać czytelników, a mimo to zachowywać wewnętrzną logikę. Ale wbrew pozorom nie to było jej największym talentem. Christie jeszcze sprawniej szło tworzenie interesujących i pełnych życia bohaterów: począwszy od Jane Marple i Herkulesa Poirota, a na drugoplanowych postaciach skończywszy. Akunin nie posiada podobnej umiejętności, a twórcom spektaklu nie udaje się wlać więcej życia w pasażerów i załogę Lewiatana.
Grający główne role Piotr Głowacki, Piotr Żurawski, Maria Dębska i Karolina Gruszka wypadają na ekranie jak najbardziej poprawnie. W ich gestach i intonacji jest niekiedy przesada, ale pasująca do stylu tamtych czasów i teatralnej estetyki. Problem w tym, że właśnie o żadnej z ich postaci nie dowiadujemy się niczego szczególnego. Od samego początku do końca właściwie wszyscy pozostają tacy sami. Jakąkolwiek charakterologiczną przemianę przechodzi właściwie tylko ta postać, która na końcu okazje się winną zbrodni. A nawet ona przypada dopiero w samym finale.
Bartosz Konopka w realizacji „Lewiatana” sięga po rozmaite reżyserskie narzędzia, często zmienia kadry, dodaje animowane wstawki i sprawia, że nie czuć wizualnej nudy.
Warto za to reżysera pochwalić, bo słusznie rozpoznał poważne trudności wynikające z realizacji spektaklu Teatru Telewizji zamkniętego w dużej mierze w obrębie jednego-dwóch pomieszczeń. Nie sposób jednak do końca oprzeć się wrażeniu, że wszystkie te reżyserskie sztuczki służą trochę zamaskowaniu płaskości poszczególnych bohaterów. A sama historia też nie nie jest wolna od fabularnych dziur i nielogiczności, co stanowi osobny problem.
Bez tak silnej i pociągającej osobowości jak Herkules Poirot u sterów „Lewiatan” ostatecznie nie jest w stanie wybić się poza poziom średniego kryminału. Sama adaptacja została zrealizowana na wysokim poziomie i trudno obarczać reżysera, TVP czy samych aktorów winą za jej największe słabości. Te leżą głównie po stronie oryginalnej opowieści. Czasem nawiązywanie do klasyków okazuje się po prostu obosiecznym mieczem.
Premiera spektaklu „Lewiatan” dziś o 21:00 na TVP1. Po seansie na TVP Kultura 2 zostaną pokazane reportaż zza kulis i making of.
*Autorem zdjęcia głównego jest Jacek Banach.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.