REKLAMA

Dramat Terlikowskiego: pochwalił „Opowieść podręcznej”, w zamian zarzucono mu promowanie diabła

Opowieść podręcznej Margaret Atwood nie jest — wbrew rozmaitym zarzutom w prawicowej debacie — lekturą antykatolicką czy antyreligijną” — napisał na Facebooku Tomasz Terlikowski. Tyle wystarczyło, by w komentarzach polała się względem publicysty fala hejtu.

opowiesc podrecznej ksiazka terlikowski
REKLAMA

Tomasz Terlikowski nie od dziś budzi medialne kontrowersje — po tym, jak jeszcze parę lat temu uchodził za jednego z najostrzejszych katolickich publicystów (to on stał na czele portalu Fronda), od jakiegoś czasu zdaje się, że jego narracja mocno złagodniała. Terlikowski nadal manifestuje swoje przywiązanie do nauki Kościoła (łącznie z ochroną życia od poczęcia do naturalnej śmierci), ale coraz częściej w swoich tekstach niuansuje społeczno-polityczne kwestie, wskazując m.in. na konieczność wejścia w dialog i dostrzeżenia perspektywy przeciwnej strony sporu.

REKLAMA

I tak, od paru miesięcy można obserwować wzmożone reakcje internautów na niemal każdy tweet lub post na Facebooku Terlikowskiego: a niezależnie od tego, czy akurat wypowiada się na temat aborcji, czy konieczności oczyszczenia kościelnych struktur z księży pedofilów i ich protektorów, pod jego wpisami regularnie pojawiają się hejterzy. Czym dziennikarz podpadł tym razem?

Terlikowski pochwalił „lewacką” Atwood

Tomasz Terlikowski podzielił się na Facebooku swoimi wrażeniami po lekturze powieści Margaret Atwood pt. „Opowieść podręcznej”:

„Opowieść podręcznej” Margaret Atwood (a piszę to o książce, którą przeczytałem a nie o serialu, którego nie oglądałem) nie jest - wbrew rozmaitym zarzutom w prawicowej debacie - lekturą antykatolicką czy antyreligijną.

— napisał.

Oczywiście jest w tej książce silny wątek feministyczny, ale ofiarami owego systemu wcale nie są tylko kobiety. Mężczyźni, w tym twórcy Gileadu, także są w pewnym sensie pokrzywdzeni, także są ofiarami. Tak jest wątek proaborcyjny, silna polemika z antyaborcyjnymi czy antyrozwodowymi nurtami w chrześcijaństwie, ale - choć ta argumentacja jest mi obca - wcale nie musi ona przesłaniać mocy wizji autorki, a już na pewno nie powinna ona przesłaniać siły oskarżenia wobec części chrześcijan, którzy z religii zrobili program polityczny, a w zasadzie ideologię już pozbawioną religii.

— dodał publicysta.

„Opowieść podręcznej” ostrzeżeniem dla religijnych fanatyków?

Dziennikarz nazwał też  powieść Margaret Atwood „mocnym kawałkiem literatury” i zwrócił uwagę na to, że książkę tę można odczytać także na poziomie swoistej przestrogi przed religijnym fanatyzmem:

Dla chrześcijanina ta książka jest także — poza tym, że niewątpliwie mocnym kawałkiem literatury — ostrzeżeniem, gdzie może nas doprowadzić utrata mistycznego słuchu, apofatyzmu także w antropologii i uleganie przekonaniu, że przymus i purytańska polityka może nas doprowadzić do budowy społeczeństwa doskonałych i czystych.

I chyba ten fragment wywołał najwięcej oburzenia, które znalazło ujście w komentarzach pod wpisem Terlikowskiego.

„Opętana” Margaret Atwood zatruwa niewinne dusze czytelników

Chciałbym myśleć, że ma Pan Redaktor rację, ale niestety. „Opowieść podręcznej" to przykład zaawansowanych socjotechnicznych chwytów, które są wymierzone w świat chrześcijański. Zapewniam Pana, że przeciętna osoba ogladająca ten serial/ przeczyta książkę nie zaobserwuje różnic o których Pan tu mówi, natomiast zauważy te o których wspomina Dawid Mysior na swoim kanale. Sam z resztą, aby nie być ignorantem pozwoliłem sobie zapoznać się z treścią utworu. Nie polecam.

— pisze jeden z internautów i jest to chyba bodaj chyba najbardziej wyważony, polemiczny komentarz pod tekstem Tomasza Terlikowskiego.

Dalej jest już dużo mniej sympatycznie:

Chyba Panu coś umknęło. Mianowicie to, że nie wszyscy potrafią tak rzeczowo i merytorycznie oceniać to, co czytają/oglądają. Fakt, iż pojawiały się osoby przebierające się w te stroje na strajkach kobiet świadczy, iż typowa Julka nie odróżnia katolicyzmu od protestantyzmu, a wszelkie chrześcijaństwo postrzega właśnie jako ideologię opartą na słowach Biblii.

— komentuje Krzysztof, w typowym dla prawicowych dziadersów protekcjonalnym tonie.

Nie czytałem ani książki ani nie oglądałem serialu. I nie zamierzam oglądać. Ale wysłuchałem komentarza Dawida Mysiora na YouTubie. I nie do treści książki czy serialu się odnoszę. Pan Dawid dokonuje pewnej analizy w jaki sposób twórcy serialu manipulują podprogowo na sposób myślenia odbiorców serialu. Oglądając tę wypowiedź można naprawdę się przestraszyć.

— dodaje Antoni w myśl zasady „nie czytałem, nie widziałem, ale się wypowiem” (tak na marginesie — Dawid Mysior to taki pseudokatolicki patostreamer z niezłymi zasięgami na YouTube, nie polecam).

Strata czasu na czytanie tego jak I ogladanie serialu bo to manipulacja nic wiecej a ludzie w to wchodza ze brak slow...Po panu sie tego nie spodziewalam .Prosze NIE promowac dziel diabla.

— przestrzega Joanna.

Nie wiem jak książka, ale serial jest naprawdę perwersyjny, ba, wręcz demoniczny. Nie wiem też co trzeba mieć w głowie aby postrzegać Biblię, religię, płodność, macierzyństwo, małżeństwo w aż tak dewiancki sposób. Nie zdziwiło by mnie gdyby był to przejaw opętania.

— wtóruje jej zatroskana o dusze czytelników Atwood Paulina.

Cały wpis Tomasza Terlikowskiego przeczytacie na Facebooku.

REKLAMA

*Zdjęcie główne: Kadr z serialu „Opowieść podręcznej”/HBO

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA