"Opowieści o rodzinie Meyerowitz" to najlepszy film od Netfliksa - recenzja Spider's Web
A przynajmniej na razie. "Opowieści o rodzinie Meyerowitz" to znakomicie napisana opowieść o meandrach życia artystycznej rodziny Żydów i gratka dla fanów dobrego kina z mistrzowskimi kreacjami aktorskimi.
OCENA
Już chyba nic mnie w życiu nie zaskoczy. Jakby mi ktoś z miesiąc temu chociaż powiedział, że Adam Sandler i Ben Stiller zagrają razem w filmie, który będzie naprawdę udanym dramatem obyczajowym, to postukałbym się w czoło. A tu proszę.
W filmie Noah Baumbacha obserwujemy losy dość specyficznej rodziny Meyerowitzów. Przypatrujemy się temu, jak potrafią (bądź nie) się ze sobą dogadywać. Widzimy ich dziwactwa, problemy i przede wszystkim piętno jakie głowa rodziny, Harold (Dustin Hoffman), wywarł na swoje dzieci, a głównie na dwóch synów Danny’ego (Adam Sandler) oraz Matthew (Ben Stiller).
Historię przyjdzie nam oglądać za pośrednictwem kilku wybranych scenek rodzajowych, w których najpierw pozajemy dynamikę relacji Danny’ego z Haroldem, a następnie przeskakujemy do wątku, w którym akcja skupia się na Matthew i jego spotkaniem z ojcem.
Całą geografię ich relacji poznajmy zarówno z opowieści, które bohaterowie filmu snują w rozmowach ze sobą, jak i z drobnych niuansów w ich zachowaniu i podczas konwersacji.
Każda z postaci jest szczegółowo nakreślona w scenariuszu i równie drobiazgowo odegrana przez aktorów. I to na aktorach właśnie spoczywa cały ciężar filmu.
To, że Dustin Hoffman jest wielkim artystą, wiemy wszyscy. Miał on wprawdzie ostatnio dość długą przerwę w graniu głównych ról, ale w filmie "Opowieści o rodzinie Meyerowitz" powraca na aktorski pułap, z jakiego pamiętamy jego role w latach 60. i 70. Harold to artysta-rzeźbiarz, który czuje się niedoceniony. Z tego powodu ma kompleksy, z którymi nie zawsze dobrze sobie radzi.
Adam Sandler to jednak w filmie Noah Baumbacha prawdziwe objawienie.
Niby ponad dekadę temu Sandler zagrał u samego Paula Thomasa Andersona w filmie "Lewy sercowy", gdzie naprawdę znakomicie sobie poradził aktorsko, ale był to właściwie pojedynczy -nazwijmy to - wypadek przy pracy. Tymczasem rola Danny’ego w "Opowieści o rodzinie Meyerowitz", to prawdziwy pokaz talentu, jaki Sandler najwidoczniej ukrywał przez te wszystkie lata swojej kariery.
Wprawdzie nie wyszedł na tym źle, bo udało mu się na drewnianych kreacjach w żenujących komediach zbudować dość imponującą międzynarodową karierę, ale przypadek filmu Baumbacha pokazuje, że mimo wszystko jego potencjał marnował się przez te lata.
Rola Danny’ego ma w sobie coś ze znanych wszystkim komediowych wcieleń Sandlera, tyle że jest o wiele bardziej dojrzała. Jest odegrana z nie lada wyczuciem oraz podszyta dramaturgią oraz wewnętrznym smutkiem i nieumiejętnością odnalezienia dla siebie miejsca w świecie. Genialnie obrazują to na poły komiczne sceny, gdy postać Danny’ego nie radzi sobie z zaprakowaniem samochodu i poruszaniem się po ulicy podczas jazdy samochodem.
"Opowieści o rodzinie Meyerowitz" to film pod wieloma względami "niedzisiejszy", ale absolutnie w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Jego faktura wizualna, sposób filmowania, jak również i tempo oraz skupienie się na aktorach zakorzenione jest mocno w dramatach obyczajowych z najlepszej ery kina, czyli w latach 70. Zresztą, jest to stały styl snucia opowieści przez reżysera Noah Baumbacha (nakręcił on wcześniej m. in. "Greenberga" czy "Frances Ha").
W "Opowieści o rodzinie Meyerowitz" można odnaleźć co nieco motywów z filmów Woody’ego Allena, trochę z Roberta Altmana. Całość opiera się na dialogach, które napisane są z werwą, humorem i idealnie oddają dynamikę relacji między bohaterami. Reżyser zderza ich ponadtko z prozaicznymi sytuacjami, które nadają ich wadom i zaletom jeszcze większego humanizmu i empatii ze strony widza.
Mamy tu więc do czynienia z - jak na razie - najlepszym filmem wyprodukowanym przez Netfliksa.
"Opowieści o rodzinie Meyerowitz" to smakowity kąsek dla miłośników naprawdę dobrego kina. Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałbym, że Netflix będzie w stanie robić filmy na najwyższym poziomie artystycznym, tym bardziej, że - nie oszukujmy się - "Opowieści o rodzinie Meyerowitz" nie jest komercyjnym pewniakiem.
No i do tego wszystkiego streamingowy gigant wycisnął z talentu Adama Sandlera wszystkie najlepsze soki i kto wie, czy nie skończy się to dla niego nawet nominacją do Oscara! Netfliksie, więcej takich filmów poproszę.