Homoseksualizm niszczy polską rodzinę. Telewizja obrywa za promowanie antychrześcijańskich treści
Środowiska prawicowe ewidentnie czują się coraz pewniej w obecnej atmosferze politycznej. Doszło do tego, że na linii ognia znalazł się zarówno festiwal w Opolu "promujący komunizm i aborcję" oraz bogu ducha winna kreskówka "Harmidom". W tej pokazano homoseksualną parę wychowującą dziecko.
W walce o "czystość" przekazu w polskich mediach nie ma zmiłuj. Na szali znajduje się bowiem utrzymanie tradycyjnego obrazu życia i rodziny, przynajmniej w naszym pięknym nadwiślańskim kraju. Co z tego, że świat już dawno poszedł do przodu, a i tradycyjna polska rodzina jest ułudą oraz niewiele ma wspólnego z usilnie nam wpajanym mitem.
Ale pokolenia 500+ nie można wystawiać na niepotrzebne zakusy "ambasadorów zła". Nawet za cenę wolności słowa oraz swobody artystycznego wyrazu.
Jestem zdania, że dopóki nikogo nie krzywdzimy, ani nie przyczyniamy się do tego w żaden sposób, nie powinniśmy być cenzurowani i karani za nasze myśli czy czyny. Nawet jeśli nie podobają się one pewnym grupom społecznym bądź nawet są sprzeczne z ich ideologią. Jest oczywiście pewna subtelna granica, która sprawia, że pewne rzeczy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jednak ostatnie skargi i petycje skierowane zarówno do stacji TVP jak i Nickelodeonu to wyraz ewidentnego niezrozumienia tematu oraz prawideł demokracji.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris zarzucił bajce "Harmidom", emitowanej na Nickelodeonie, sprzeczność z Konstytucją oraz naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji.
Powód? Pokazanie w animacji homoseksualnej pary, która wychowuje razem syna.
Przyznam, że zawsze bawią mnie tego typu opinie dorosłych, i jak mniemam inteligentnych ludzi. Naprawdę można nadal twierdzić, że jak dzieci (i dorośli) napatrzą się na związki homoseksualne, to nagle, w magiczny sposób też zapałają chęcią by zmienić orientację seksualną? A nawet jeśli... to co w tym złego? Oznacza to, że tkwiła w nich taka potrzeba, która była niepotrzebnie tłumiona.
Rozumiem, że związki homoseksualne są niepopularne w pewnych kręgach. Nie dają społeczeństwu nowych podatników i wiernych. Tylko z której strony jest to naruszenie konstytucji?
No tak! Tradycyjny wzór polskiej rodziny jest w pełni idealny! Nie ma w nim patologii, wielkich dramatów, potężnych kłótni, pretensji, rozwodów, separacji itp. Pełna idylla.
A dwóch mężczyzn (bądź dwie kobiety) jest zdolnych do tego, aby stworzyć udaną relację, prawda? Tak wydaje się brzmieć przecież argumentacja prawników Ordo luris, której w subtelny sposób przyklasnęła Krajowa Rada.
Dostało się też Telewizji Polskiej oraz prezydentowi Opola. Poszło o zakwalifikowanie się do koncertu debiutów na tegorocznym festiwalu w Opolu utworu Siła kobiet zespołu Girls On Fire. Kawałek uznany został za oficjalny hymn Czarnego Protestu.
Klip pokazuje kobiety z różnych epok i środowisk. Występuje w nim też uczestniczka Czarnego Protestu, a oprócz tego kobieta z tęczową flagą oraz dziewczyna z wieszakiem.
W petycji wyrażającej sprzeciw promowaniu aborcji w TVP, która trafiła na ręce Jacka Kurskiego oraz prezydenta miasta Opole, Arkadiusza Wiśniewskiego, możemy przeczytać:
Z tymi oskarżeniami osobiście mierzą się członkinie zespołu. Artystki napisały na swoim profilu na Facebooku specjalne oświadczenie.
Mimo wszystko ludzie nie do końca rozumieją ich racje.
Okazuje się, że jakiekolwiek zwrócenie (choćby nawet szokujące, czyli w dzisiejszych czasach skuteczne) uwagi na problem na wiele środowisk działa jak płachta na byka.
Wystarczy pokazać w klipie czy na obrazku tęczową flagę i wieszak, a od razu jednoznacznie jest to interpretowane jako promowanie cywilizacji śmierci. Widać ciągle mamy problem z interpretacją dzieł artystycznych, nawet jeśli są w złym smaku bądź nakierowane na puste kontrowersje. I co gorsze, nadal mamy przemożną potrzebę cenzurowania i ograniczania wolności wypowiedzi artystom.
Artystki zapowiadają odpowiednie kroki prawne. Ale nawet jeśli wyjdą z tej potyczki zwycięsko, to wojnę o wolność wypowiedzi nadal przegrywamy. Oczywiście każdy ma też prawo do krytyki i niewyrażania zgody na pewne treści, ale szkoda, że nadal jesteśmy na poziomie dyskursu, który uważa, że można załatwić problem poprzez zakazy i usuwanie owych treści z obiegu publicznego. Jest to nic więcej, jak zamiatanie problemu pod dywan.
Poza tym, po raz kolejny tematy związane z aborcją czy homoseksualizmem są przez to z góry demonizowane. Zamiast choćby w samej krytyce tych postaw zawrzeć jakieś argumenty wskazujące na ewentualne negatywne ich skutki, to po prostu krzyczy się "stop aborcji", "cywilizacja śmierci" i inne tego typu nośne i działające na wyobraźnię hasła, które tylko ogłupiają społeczeństwo. Czasami naprawdę zaczynam wątpić w to, że nasza cywilizacja liczy sobie te kilka tysięcy lat nieprzerwanego rozwoju...