REKLAMA

Jest już zwiastun filmu „Pan T.”, ale w sieci mówi się tylko o kłopotach twórców z prawami autorskimi

„Pan T.” w reżyserii Marcina Kryształowicza zadebiutował na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni we wrześniu, zyskując przychylność premierowej widowni. Obraz budzi jednak kontrowersje, gdyż losy ekranowego bohatera łudząco przypominają losy polskiego pisarza, Leopolda Tyrmanda. Sęk w tym, że nikt nie zapytał spadkobierców jego twórczości o zgodę na ich adaptację.

Pan T.
REKLAMA
REKLAMA

„Pan T.” to czarno-biały film osadzony w powojennej Warszawie z Pawłem Wilczakiem w roli głównej. Historia bohatera - uznanego pisarza, który mieszka w hotelu dla literatów i utrzymuje się z korepetycji, tak znacząco przypomina losy prawdziwego pisarza Leopolda Tyrmanda, że być może twórcy trafią do sądu za naruszenie praw autorskich.

Pan T - kadr z filmu class="wp-image-350005"

Tego chciałby Matthew Tyrmand, syn słynnego autora. Uważa on, że losy ekranowej postaci tak mocno przypominają historię jego ojca, a zdania, które padają z ekranu, są tak łudząco podobne do tych zapisanych w „Dzienniku 1954”, że ma podstawy, by domagać się zadośćuczynienia na drodze sądowej. Żaden oficjalny wniosek nie został jeszcze złożony. Na razie trwają negocjacje obu stron.

Film „Pan T.” został wyreżyserowany przez Marcina Krzyształowicza na podstawie scenariusza Andrzeja Gołdy. Obaj panowie utrzymują jednak, że tekst skryptu jest autorskim pomysłem autora, inspirowanym jedynie twórczością Leopolda Tyrmanda.

Pat T. - kadr z filmu class="wp-image-350008"

Pytania o te inspiracje pojawiały się zresztą już od pierwszych projekcji obrazu w Gdyni. W swojej recenzji krytyk filmowy Tomasz Raczek użył nawet nazwiska Tyrmanda, co zostało później skomentowane przez twórców, którzy odżegnywali się od powiązań ze słynnym autorem.

Młody Tyrmand twierdzi jednak, że twórcy filmu dopuścili się kradzieży praw autorskich i naruszenia dóbr osobistych, gdyż wykorzystali bez jego zgody twórczość i dorobek jego ojca, Leopolda. Twórcy natomiast zdradzają, że jedynie inspirowali się losami mężczyzny, a „polskie prawo odróżnia utwór inspirowany od adaptacji”, jak zauważył podczas konferencji prasowej Andrzej Gołda.

Sprawa jest o tyle poważna, że gdyby trafiła do sądu, mógłby to być:

największy proces o prawa autorskie w historii polskiej kinematografii - jak czytamy w artykule portalu Onet, który jako jeden z pierwszych poinformował o sprawie.

REKLAMA

Trudno w tym momencie przewidzieć, jak potoczą się dalsze losy filmu i jego twórców. Sprawa na pewno jest bezprecedensowa i może rozwinąć się w wielu kierunkach.

Film „Pan T.” zadebiutuje na ekranach polskich kin już 25 grudnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA