Czytelnicy podzielili się w ocenie kryminału „Parafil”. Poszło o szczegółowy opis przemocy
Literatura od zawsze sięga po kontrowersyjne tematy, w tym również takie jak brutalna przemoc i dewiacje seksualne. Na każdym autorze i autorce ciąży jednak odpowiedzialność, by podejmować takie kwestie z zachowaniem dobrego gustu i szacunku dla sytuacji. W opinii wielu czytelników Bartek Rojny w książce „Parafil” nie dopełnił tego zadania.
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
Debiutancka powieść pochodzącego ze Śląska pisarza trafiła do sklepów i księgarni nakładem Wydawnictwa Znak pod koniec stycznia. Część mediów i przede wszystkim książkowi blogerzy mieli do niej jednak dostęp już wcześniej, dlatego rozmaite opinie o „Parafilu” krążą w sieci już od kilku tygodni. I są to reakcje w zdecydowanej większości bardzo skrajne – od zachwytów i pochwał, po wyrazy oburzenia i obrzydzenia.
Głównym źródłem kontrowersji stała się przedstawiona w książce scena opisująca gwałt i seksualne tortury dokonane na jednej z bohaterek książki. Jak sam tytuł wskazuje, cała fabuła „Parafila” kręci się wokół dewiacji seksualnych, od których ekspertem jest protagonista Witek Weiner, więc obecność podobnych fragmentów w teorii nie powinna dziwić. Pytanie, czy tak szczegółowy opis brutalnego gwałtu pisany z perspektywy oprawcy nie przekracza granicy fetyszyzacji i pornografii.
Wielu czytelników oburzyło, że w momencie tak agresywnych ideologicznych ataków wymierzonych w kobiety „Parafil” doczekał się wydania.
W dyskusji toczonej między innymi na facebookowym profilu Smakksiazki.pl pojawiają się głosy o pornograficznym i nie wnoszącym nic do fabuły opisie. Nie brak też czytelników narzekających na ogólny stan polskiej literatury, pogoń autorów kryminałów za jeszcze mocniejszym i bardziej szokującym tematem oraz ubolewania nad decyzją Wydawnictwa Znak. Które notabene już w kwietniu wyda kolejną książkę o Witku Weinerze pt. „Zwrotnik” (pozycja jest już dostępna do kupna w sklepie internetowym).
Warto natomiast zaznaczyć, że niektórzy komentujący podkreślają pewien pośpiech opinii publicznej w oskarżaniu debiutującego pisarza o wszystkie najgorsze rzeczy na podstawie lektury jednej strony. I faktycznie trzeba się z tym do pewnego stopnia zgodzić. Sam nie miałem okazji czytać „Parafila”, więc nie odważyłbym się oceniać jakości całej książki. Wyrwanie brutalnej sceny z kontekstu jest możliwe. Choć oczywiście istnieje też odwrotna możliwość, że tego kontekstu właśnie w ogóle nie ma i wtedy możemy mówić o poważnym problemie. Jak jest dokładnie w tym przypadku, trudno powiedzieć, bo wśród osób mających za sobą lekturę całości nie brakuje i ostrych krytyków, i fanów pisarstwa Bartka Rojnego.
Wydawnictwo Znak nie skomentowało na razie sprawy, a sam Bartek Rojny... z dumą pisze o kontrowersjach wokół książki.
W kontekście realnego cierpienia ofiar przemocy seksualnej, a także oburzenia czytelników i części środowiska literackiego, taka postawa budzi realny niesmak. Bo nawet jeśli ocenimy, że Rojny nie przekroczył żadnej granicy (a przynajmniej nie bardziej niż Markiz de Sade czy inni pisarze podejmujący tematykę dewiacji seksualnych), to postawą lekceważenia głosów sprzeciwu nie zbuduje sobie najlepszej opinii. Nie chodzi o to, żeby pisarza i jego dzieło od razu rzucać na stos, tym bardziej bez przeczytania. Ale postawa pozbawiona jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowo pisane też wcale lepsza nie jest.
Redakcja Rozrywka.Blog zgłosiła się do Biura Prasowego Znaku z prośbą o komentarz do sprawy. Do momentu publikacji tego tekstu nie doczekaliśmy się jednak odpowiedzi. Firma nie skomentowała też zamieszania wokół „Parafila” w swoich mediach społecznościowych, choć część fanów wydawnictwa o to poprosiła w postach pod zapowiedzią obu książek śląskiego twórcy.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.