REKLAMA

Ten film was przytłoczy. Oceniamy „Północny bastion”

„Północny bastion” to film duszny i ociekający testosteronem. Cedric Jimenez chce nam powiedzieć coś ważnego o pracy policjantów. I nawet jeśli w trakcie seansu przyjdzie nam kilka razy ziewnąć, to warto go wysłuchać do końca.

północny bastion netflix top recenzja
REKLAMA

Policjanci z jednostki BAC Nord nie mają lekkiego życia. W północnej części Marsylii przestępczość jest wyższa niż w całej Francji. Każdy wyzywa więc stróżów prawa od najgorszych i każdy, jeśli wierzyć rzucanym obelgom, spał z ich matkami. Mimo że rządzą tam przestępcy Greg, Yass i Antoine z pasją wykonują swoją pracę. Na początku widzimy ich podczas pościgu. Nie udaje im się złapać sprawcy, ale zamiast siąść potem, jak przełożeni nakazali, do papierkowej roboty, postanawiają zrobić nalot na dilera.

Trójka głównych bohaterów jest żywcem wyjęta z buddy cop movies. Szef ich ochrzani za zniszczenie samochodu, a oni z uśmiechem na ustach dalej będą robić swoje. Kibicujemy im w walce z przestępcami wbrew skostniałym zasadom. Procedury wiążą im ręce i nie pozwalają skutecznie wykonywać pracy, dlatego partnerzy kombinują, jak tu je obejść. Nie chcą słuchać przełożonych, bo „Północny bastion” to film piętnujący cały system służb porządkowych. Jest niczym oskarżycielski palec wyciągnięty w stronę policyjnych władz i kierujących nimi polityków.

REKLAMA

W jednej ze scen szef tłumaczy Gregowi, że nie ma różnicy czy złapie dilera czy kieszonkowca.

Przestępca to przestępca. Nie ma sensu się wysilać, dlatego bohaterowie, zamiast oczyszczać ulice z narkotyków, postanawiają w pewnym momencie aresztować przemytników żółwi. Wszystko się zmienia, kiedy w sieci pojawia się wideo z 15. dzielnicy, na którym jeden mężczyzna zostaje zabity, bo próbował oszukać swoich pracodawców. Władze chcą, aby potoczyły się głowy.

Greg i jego partnerzy dostają wolną rękę. W końcu będą mogli zaprowadzić porządek w 15. dzielnicy, do której od dłuższego czasu nie zapuszczał się nikt z odznaką. Zbierają więc specjalny oddział i szykują nalot. Reżyser ma w tym momencie szansę, aby pokazać nam pełną akcji rozwałkę. On jednak woli skupiać się na stopniowaniu napięcia. Nie ma gęsto ścielącego się trupa. Jest prawdziwy strach policjantów przed nieznanym. Cedric Jimenez nie próbuje zaserwować nam francuskiej podróbki amerykańskiego kina sensacyjnego. On dobrze wie, o czym chciałby opowiedzieć, dlatego gatunkowe atrakcje spycha na drugi plan.

Reżyser mógłby nieco przyśpieszyć, bo do meritum przechodzi wolno, nie oglądając się na znużenie widza. To, co ma do powiedzenia, wykłada dopiero w trzecim akcie opowieści. I wtedy to już nie sposób oderwać się od ekranu. Jimenez miesza bowiem ze sobą różne gatunki, przechodząc od thrillera policyjnego do dramatu więziennego, cały czas zagęszczając atmosferę. Nie potrafi jednak w pełni wykorzystać scenariuszowego potencjału.

„Północny bastion” cierpi na te same bolączki, co „Gliniarze to dranie” Stefano Sollimy.

Reżyser wpuszcza nas do dusznego świata, do którego nie chce wpuścić ani trochę powietrza. Jedyne chwile wytchnienia dostajemy w scenach z Norą, które z jej męża Yassa czynią pełnowymiarową postać. Nie sposób jednak powiedzieć tego samego o pozostałej dwójce bohaterów. Oni są jednowymiarowi. Bezwzględnie męska rzeczywistość opływa tu potem policyjnej szatni i nie sposób poczuć się w niej komfortowo. Jimenez, zamiast prezentować podejmowany problem kompleksowo, obiera jedną perspektywę i podąża za nią od początku do samego końca.

REKLAMA

Filmowi na dobre by wyszło, gdyby twórcy pochylili się nad nierozwiniętymi wątkami dotyczącymi przełożonych trójki policjantów i lepiej wytłumaczyli kierujące nimi motywy. Zamiast tego rozmieniają się na drobne, brnąc w znaczeniowe repetycje. Mimo to „Północny bastion” potrafi zachwycić klimatem, a ogląda się go bez większego znużenia. Atmosfera jest tak przytłaczająca, że nie chce się spod niej wygrzebać. Wstrzymajcie więc oddech. Tlen podczas seansu nie będzie wam potrzebny.

„Północny bastion” obejrzycie na Netfliksie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA