"Preacher". Miałem wiele obaw związanych z tym serialem. Właściwie: same obawy. Pilotażowy odcinek rozgonił je wszystkie na cztery wiatry. Zapowiada się wyborna produkcja.
Evan Goldberg, Seth Rogen i Sam Catlin, którzy dla stacji AMC podjęli się ekranizacji komiksu "Preacher" - w Polsce wydanego jako "Kaznodzieja" - stanęli przed zadaniem tak trudnym, że miałem pełne prawo uważać je za niewykonalne. I to nie tylko dlatego, że tekst źródłowy autorstwa Gartha Ennisa oraz Steve'a Dillona uchodzi za jedną z najlepszych graficznych serii wszech czasów, w związku z czym oczekiwania wobec adaptacji były i są olbrzymie. Również z tego powodu, że jest to dzieło absolutnie nietelewizyjne, pełne wyuzdanego i zboczonego seksu, bezwzględnej, brutalnej, a czasem wręcz odstręczającej przemocy, wreszcie: treści niepoprawnych, obrazoburczych, może nawet bluźnierczych.
Czy odarty z tych rzeczy "Preacher" mógł być serialem dobrym? Tak. Ale czy mógł być udaną ekranizacją? Absolutnie nie.
Nie jestem typem fana, któremu przeszkadza najdrobniejsza nawet zmiana dokonana na oryginale podczas tłumaczenia go na język innego medium. Doskonale rozumiem fakt, że książka, film, komiks czy gra komputerowa rządzą się osobnymi prawami. Gdy autorzy serialu "Gra o tron" robią z sagą "Pieśni Lodu i Ognia" Marina w zasadzie co chcą, bez przerwy ją modyfikując, albo gdy to samą czynią autorzy telewizyjnych "Żywych trupów" z dziełem Roberta Kirkmana, wcale mi to nie przeszkadza, ba, niejednokrotnie uważam to wręcz za atut.
W przypadku "Preachera" sprawa wyglądała zgoła inaczej, bowiem konieczne zmiany - oczywista konsekwencja próby dopasowania serialu do możliwie jak największego grona widzów, uwzględniając też tych młodszych - groziły tym, że ekranizacja działa Ennisa i Dillona straci swój charakter. I nie mówię wyłącznie o wszystkich tych elementach spod znaku "18+", ale... w tym komiksie dzieje się wiele rzeczy, które sensowne i logiczne wydawać się mogą tylko na łamach tego medium.
Tymczasem okazuje się, że ta historia o przeżywającym kryzys wiary kaznodziei z niejasną przeszłością i jeszcze bardziej tajemniczą przyszłością (umówmy się, że w tym miejscu zamykamy opisową część recenzji, nie chcę popsuć wam ani sekundy seansu zbędnym spoilerem) opowiedziana językiem serialu potrafi się obronić. I robi to z podziwu godną klasą.
Twórcy telewizyjnego "Preachera" postanowili bowiem uczynić swoje dzieło tak komiksowe, jak tylko było to możliwe, zachowując przy tym realizm w scenach, które tego wymagały, czyli tych bardziej dramatycznych. Gdy dochodzi do bójki czy strzelaniny, jest ona skrajnie przerysowana, ale jednocześnie totalnie ekscytująca, efektowna i atrakcyjna. W ogóle przemoc i momenty, nazwijmy je gore - mam tu na myśli na przykład twarde lądowanie Cassidy'ego, są dosłowne lecz przy tym nieco karykaturalne, utrzymane w bardzo specyficznej stylistyce, w której trudno się nie zakochać.
Pierwszy odcinek ma naprawdę mocne otwarcie i takie samo zakończenie.
Intryguje od razu, by na końcu, gdy wydaje się, że napięcie już opadło, porządnie w nas przywalić. Choć akcja serialu rozwija się nieprędko, narracja poprowadzona jest tutaj bardzo zgrabnie. "Preacher" budzi ciekawość od początku - choć o bohaterach nie wiemy praktycznie nic, kibicujemy im i chcemy poznać nieznane karty z ich przeszłości. Trójka głównych postaci: kaznodzieja Jesse Custer, Cassidy i Tulip, są nie tylko świetnie zagrani - aktorom, kolejno: Dominicowi Cooperowi, Joemu Gilgunowi oraz Ruth Negdze sześćdziesiąt minut wystarczyło, by stworzyć kreacje charakterystyczne, wyraziste i zapadające w pamięć - ale i tak samo skonstruowani. Podobnie jak postaci drugoplanowe, jak na przykład Arseface - Gębodupa. Choć może akurat w tym wypadku trudno byłoby o kreację niecharakterystyczną, niewyrazistą i nie zpadającą w pamięć.
I w zasadzie nie mam już nic więcej do dodania, choć w zachwytach mógłbym rozpływać się zapewne długo, ponadto, że "Preacher" to serial, który całkowicie mnie zaskoczył i który zapowiada się zdecydowanie lepiej, niż tego oczekiwałem. Obok "Outcast" to definitywnie jedna z najlepszych premier tego roku.