Któż nie lubi występu dobrego iluzjonisty? Ale przecież wszyscy wiemy, że prawdziwa magia nie istnieje. Podstawowy urok scenicznych magików polega na tym, że tak naprawdę chcemy wierzyć w wydarzenia na scenie. Pragniemy nieznanego i niesprawdzalnego. Wiemy o tym, że to oszustwo - ale chcemy wierzyć. Pod wieloma względami dobra magiczna sztuczka jest jak kino.
I w tym filmie nie mówimy wcale o ulicznych sztukmistrzach, czy ludziach występujących na karnawałach. Mowa o wielkich, podobnych Harry’emu Houdiniemu, iluzjonistach ery wiktoriańskiej, którzy dla swojej zajmowali całe teatry, a każda sztuczka pełna była splendoru i wykwintności. Poznajemy dwóch początkujących magików, Ruperta Angier (Hugh Jackman) i Alfreda Borden (Christian Bale), pracujących w roli lipnych "ochotników" z widowni. Obaj są wyjątkowo utalentowani i marzą o wielkości. Ale Alfred ma coś, czego brak jeszcze jego przyjacielowi - zdolność do poświęceń. Proponuje asystentce iluzjonisty (a prywatnie żonie Ruperta) inny sposób wiązania sznura podczas skomplikowanej sztuczki z kontenerem na wodę. Prowadzi to do śmierci kobiety. Od tego momentu, drogi obydwu panów rozchodzą się, a rywalizacja zmienia się w zaciekłą nienawiść i chęć wzajemnego zniszczenia.
Podczas jednego ze swoich występów, Alfred prezentuje sztuczkę teleportacji: po obydwu stronach sceny znajdują się samotne drzwi. Magik uderza gumową piłeczką o ziemię, a zanim dotrze ona na drugą część sali - iluzjonista wychodzi drugimi drzwiami. Ten trick staje się osią fabuły i chęć zreplikowania techniki i zdobycia sekretów przeciwnika staje się obsesją obydwu Panów i główną siłą napędową akcji. Intrygi wielokrotnie nachodzące się na siebie i wzajemne wpuszczenie się na manowce, morderstwo, ukryty motyw i zwrot fabularny. Prestiż to nie dramat historyczny, to doskonały, trzymający cały czas w napięciu thriller.
Christopher Nolan to specyficzny reżyser. Niezależnie od tego, czy uwielbiasz jego twórczość czy jej raczej nie znosisz - musisz zauważyć, że to kino autorskie. Twórca operuje podobnymi motywami, podobnym zestawem bohaterów, i w większości jego prac (nawet wliczając w to Batmana), stara się opowiedzieć jakąś większą prawdę o człowieku lub medium. Problem na ile mu się to właściwie udaje jest zupełnie inną kwestią. I reżyser znany jest ze skomplikowanych historii, które trzeba rozgryzać jak zagadkę czy rebus - Prestiż nie jest wyjątkiem. Oczywiście to dopiero podtekst czyni film prawdziwie interesującym. Scenariusz sam stara się działać jak magiczna sztuczka - tak jak bohaterowie, Nolan chce odwrócić Twoja uwagę i zaskoczyć wymyślnym trickiem. A potem, zaskoczyć ponownie podczas wyjaśniania sztuczki.
Problem pojawić się może wtedy , kiedy w momencie odkrywania kart mechanika całej iluzji okazuje się rozczarowująco prosta. Michael Caine dokładnie tłumaczy nam czym właściwie jest tytułowy Prestiż - jest to finałowy akt magicznej sztuczki - przywrócenie przedmiotu, odsłonięcie kurtyny. Film podąża za wszystkimi innymi częściami schematu spektaklu, ale brak mu pełnej satysfakcji, jaką dawać ma trzeci akt. Niestety, reżyser decyduje się na jedno naprawdę wielkie odstępstwo od realizmu. Nikola Tesla zostaje wprowadzony jako osoba odpowiedzialna za największą z sztuczek jednego z iluzjonistów. I choć prowadzi to do kilku nowych ślepych zaułków i zakrętów, które czynią całą intrygę bardziej interesującą (oraz ciekawą analogię między rywalizacją magików i walką Tesli z Edisonem)... w ostatecznym rozrachunku staje się dość prostym mechanizmem fabularnym, bez satysfakcjonującego wyjaśnienia.
Poziom aktorstwa również nie zawodzi. Dwójka głównych bohaterów wygląda dokładnie tak jakby szczerze się nienawidzili, a David Bowie w roli Nikoli Tesli zaskakuje ponad miarę. Być może trudno w to uwierzyć, ale zaledwie po kilku chwilach zapominamy o osobie aktora - tak świetnie wpasowuje się w rolę ekscentrycznego naukowca.
Prestiż to naprawdę dobry film. Osiąga niemal wszystko, w co celuje - jest wyśmieniym thrillerem, posiada naprawdę solidną i zaskakującą intrygę, rywalizację dwóch ciekawie skonstruowanych bohaterów. A przy tym udaje mu się opowiedzieć większy obrazek o naszym uwielbieniu do sztuki, filmu i innych, pięknych kłamstw. Jeśli jeszcze nie miałeś okazji jeszcze go zobaczyć - prawdopodobnie powinieneś. Prestiż do zobaczenia na Ipla. tv